Uwielbiam góry, uwielbiam z nimi się zmierzyć. Ufam sobie i wiem na co mogę sobie pozwolić. To była moja pierwsza podróż i na pewno nie ostatnia. A w planach już mnóstwo innych obmyślonych szlaków.
Bieszczadzki klasyk, czyli pętla Tarnica, Halicz i Rozsypaniec chodził mi po głowie już dawno. Ostatnio musieliśmy się wycofać, ale tym razem miało być inaczej.
Mijamy osoby na biegówkach, deskach snowboardowych, nawet dziewczynę na zjazdowym jabłuszku. A my co? Maszerujemy w trekkingowych butach na nogach, zapadając się momentami po kolana w lekkim, białym puchu. W tak tradycyjny sposób zbliżamy się do Czantorii Wielkiej, drugiego po Równicy szczytu na trasie Głównego Szlaku Beskidzkiego.
Opis i relacja drugiego Diabelskiego wschodu Słońca w bieli... czyli jak to było dwa lata temu - w lekko wiosennym tym razem wydaniu. Jak było - zapraszam do lektury!
Podsumowując cały wypad - Nasze wejście było 100% zimowe i co najważniejsze tego dnia byliśmy jedynymi zdobywcami szczytu Mnicha chodź idąc, po drodze napotkaliśmy wiele grup, które jednak ze względu na trudne warunki zrezygnowało z wejścia. Mnich jest niesamowity! Ja miałem okazję doznać przyjemność z Jego zdobycia już dwa razy. Kto będzie na szczycie zrozumie czym jest stanąć na szczycie na który od małego patrzyło się z wysokości Morskiego Oka.
Czasami warto zejść ze znakowanych szlaków, zaufać mapie i kompasowi. Nie bać się błota, robactwa - po prostu cieszyć się życiem. Beskid Niski to idealne miejsce na takie właśnie przygody.
Znajdziesz tu relacje z wypraw, napisane przez użytkowników naszego portalu. Jeśli przeżyłeś ciekawą przygodę w górach – koniecznie podziel się nią z czytelnikami w tej kategorii!
Newsletter
Bądź na bieżąco! Zapisz się na nasz newsletter i otrzymuj raz w tygodniu listę najnowszych artykułów i newsów.