Pomysł na tę trasę tlił się już jakiś czas jednak zawsze na koniec dnia pojawiał się inny wybór. Postanowiłem w końcu zrealizować plan i odkryć ostatnią białą plamę na mapie Pienin.
Dzień rozpoczynamy na parkingu w Czorsztynie (tym razem towarzyszy mi kolega Tomek). Mały, kameralny, w okolicy kapliczki na ul. Zamkowej. O krótkim odcinku do bram Pienińskiego Parku Narodowego nie ma co pisać, trzeba po prostu przejść :)
Z tą bramą to nie przenośnia, niebieski szlak prowadzi nas pod wrota do muzeum Pienińskiego Parku Narodowego. Szybki rzut oka na tablicę informacyjną – żółty szlak z przełęczy Szopka do Krościenka zamknięty w dni robocze do odwołania. Idziemy dalej.
Najpierw krótki odcinek prowadzi nas przez las, by w okolicach bacówki otworzyć to, na co każdy wędrowiec, fotograf... no dobra każdy czeka, krajobrazy.
Nad Jeziorem Czorsztyńskim unosi się biała pierzynka mgieł, z której niemrawo wyłania się Niedzica ze swą warownią. Pod butami zielona zroszona pierwszym przymrozkiem trawa. Dookoła piękna widoczność. Tatry Zachodnie otulone frontem, nad Wysokimi piękny błękit. Lubań ukrył się wśród chmur. Barany i owce poszły na wypas, szkoda.
Parę zdjęć, wymiana zdań na temat co, gdzie, jak ii, dlaczego ludzie mają takie czyste spodnie po wędrowaniu skoro my po przejściu kilkuset metrów w mokrej trawie chlapiącej w około breją mamy stan jak po przejściu połowy GSB :D Tak mija nam podróż przez Halę Majerz aż do przełęczy Osice.
Na przełęczy należy zachować szczególną ostrożność, gdyż czeka nas przejście głównej drogi prowadzącej do Sromowców oraz drugiej do Hałuszowa. Rano jeszcze nie jest tak ruchliwa za to po południu, szczególnie w weekend, ruch jest intensywny.
Leśny odcinek do Przełęczy Szopka lub jak kto woli, Chwała Bogu w wielu miejscach poprzecinany jest większymi bądź mniejszymi polankami, z których możemy podziwiać widok na Tatry (szczególnie Wysokie i Bielskie), Gorce, Beskid Sądecki oraz Magurę Spiską. Szczerze mówiąc, już sam las w jesiennych barwach cieszy oko. Zielenie, żółcie, pomarańcze, czerwienie, a to wszystko przy akompaniamencie ptasiego radia, dzwonków wypasanych owiec i nawoływań krów.
Warto wspomnieć, że część tego fragmentu szlaku należy do długodystansowego Międzynarodowego Górskiego Szlaku Przyjaźni Eisenach – Budapeszt. I chociaż szlak ten przestał istnieć po roku 1990 na rzecz jeszcze dłuższego szlaku oznaczonego międzynarodowo E3 (został przez niego wchłonięty) fajnie było przejść kolejny fragment tego 7500 km szlaku (E3).
Petarda.
Plan zakładał, że na przełęczy Szopka rozdzielimy się z Tomkiem. On planował przejście Pienin i zejście przez Beskid Sądecki do Piwnicznej (wspomnę, że udane), ja zejść żółtym szlakiem do Sromowców Niżnych i powrót brzegiem Dunajca przez Sromowce Wyżne do Czorsztyna.
Jednak jak świat światem a plan planem wszystko się zmieniło i poszedłem z kolegą dalej.
Pod Trzema Koronami czekał na nas jesienny krajobraz na Kope, Nad Ogródkami oraz... „kilometrowa” kolejka na platformę widokową w wiadomym miejscu. Jako, że nikt z nas nie zakładał od początku wchodzenia na Trzy Korony (była już na Zakopiance duża doza pewności, że zobaczymy ten widok) boczkiem udaliśmy się na Górę Zamkową.
Co mogę napisać o zejściu w stronę Polany Kosarzyskiej i dalszej części... ślisko! Mimo pięknej pogody i dość ciepłego dnia w lesie panuje wilgoć, a wyślizgana skała nie daje pewności kroku nawet w dobrym obuwiu. Tak zapewne będzie jeszcze długo, więc uważajcie.
Nam udaje się bez międzylądowań dotrzeć pod figurę bł. Kingi oraz ku mojemu zaskoczeniu otwartych zamkowych ruin. Szedłem tędy czterokrotnie na przełomie ostatnich paru lat i zawsze była tabliczka, zamknięte.
Szybka decyzja, idziemy zwiedzać.
Z ruin warowni pozostał kawałek muru, jakiś fragment może baszty w sumie nie wiem, bo to drugie było już w ¾ zarośnięte i to właściwie tyle. Za to z platformy widokowej mogliśmy podziwiać Białe Skały w majestacie Pani Jesieni.
Zejście z Zamkowej Góry na Polanę Wyrobek to już przyjemna wędrówka leśnym traktem.
Tu zatrzymujemy się na mały popas w blasku słońca. Co prawda przydałby się kawałek maty ze względu na mokrą trawę, ale pokrowiec na plecak też się nada. Wędrowanie to sztuka improwizacji.
Tu nasze drogi się rozchodzą. Ja wracam do Czorsztyna, Tomek idzie dalej w głąb Małych Pienin.
Pogoda była tak fantastyczna a krajobrazy malarskie więc koniec końców, zdecydowałem się na powrót tą samą drogą (perspektywa asfaltu w popołudniowym słońcu też pomogła :) ) zaczynając powrót na przełęcz Szopka żółtym szlakiem.
Dochodząc w rejon startu tej wędrówki, postanowiłem odwiedzić jeszcze jedno miejsce, w którym nie byłem już lata, mianowicie Zamek Czorsztyn. Szybka podróż zielonym szlakiem. Zdążyłem akurat na moment, kiedy pan zamykał główną bramę. Zamek od października do końca kwietnia jest czynny do 15stej. Na zegarku 15:15. Już wiem, czemu idąc w weekend pod takie miejsce minąłem garstkę ludzi.
Szybki kadr i cóż, powrót.
Na szczęście po drodze, między domami rozpościera się cudny krajobraz. Zamek Dunajec, Jezioro Czorsztyńskie a w tle majaczące Tatry i Spiski kraj.
Trzeba będzie wrócić w to miejsce o trochę lepszej godzinie.
Tak oto dobiega końca 20 km wędrówka przez tę urokliwą krainę a tym samym ostatni pieniński szlak (Czorsztyn – Przełęcz Szopka) został odkryty na mapie niczym obszar w grze.
Technicznie trasa nie stanowi problemu. Są fragmenty, gdzie jest ostrzej do góry, jednak każdy pomału wejdzie. Przecież w górach szukamy oddechu, pośpiech niech zostanie na nizinach. Uwaga przy schodzeniu z Trzech Koron w stronę Wyrobka, podłoże robi się jak lustro i jest nawet prawdopodobieństwo przejrzenia się z bliska.
Łączna długość trasy: ok. 20,3 km i jakieś 667 m przewyższeń. Czas: ok. 6h
Słowem podsumowania czy warto iść? Warto!
Szczególnie, teraz kiedy krajobraz wygląda niczym spod ręki wybitnego malarza, chociaż z drugiej strony to Matka Natura jest malarzem najwybitniejszym ;)
Do zobaczenia na szlaku.
Kamil | Kadry z plecaka
P.S. Zapraszam także na moje Social Media: Mój Instagram :)
Komentarze