Moja głowa jest pełna obrazów. Kompozycji, które chcę kiedyś zrealizować. Czasem prawdziwych, takich, które już kiedyś widziałem, przywdzianych tylko w odpowiedni klimat, jak i takich, które pochodzą prosto z krainy snów. Dlatego gdy przychodzi taki dzień, w którym nagle dowiaduję się, że nazajutrz jest szansa by pojechać w Tatry, nawet się nie zastanawiam. Tak było właśnie tym razem…
Dlatego pojawiłem się u bram TPN bez konkretnego planu, z mglistymi wizjami tego, co chciałbym zrobić. A chciałem sfotografować tatrzańskie niebo usiane gwiazdami z majestatycznymi górami na horyzoncie. W drodze z Brzezin do Murowańca knułem, więc coś na kształt planu. W ciągu dnia pokręcę się po okolicy Hali Gąsienicowej w poszukiwaniu kompozycji. Ma być generalnie przestrzennie. Następnie poczekam do zmierzchu, znajdę wyszukane wcześniej miejsce i zrobię zdjęcia wszechświata rozpościerającego się nad Tatrami. Ogólny zarys wydaje się mieć sens. W międzyczasie już obmyślam aspekty techniczne, przypominam sobie reguły czasowe rządzące astrofotografią, zastanawiam się jak poradzić sobie z brakiem wężyka spustowego. W ten sposób docieram do schroniska PTTK Murowaniec…
Komentarze