Krokusowa gorączka dopadła i nas. Przy okazji wizyty w Tatrach, postanowiliśmy z bliska zbadać ten fenomen.

Już wkrótce na nowo wybuchnie krokusowa gorączka. Przeczytajcie, jak było w tamtym roku.

Wycieczka w Tatry Zachodnie chodziła nam po głowie już w marcu. Chcieliśmy poznać te góry zimą, ale z różnych względów nie udało nam się dopiąć planów. Początek kwietnia, okazał się natomiast jeszcze ciekawszym terminem. Skoro więc nie zima, to niech będzie wiosna w Tatrach. Tatrzańskie krokusy zaczęły coraz szczelniej pokrywać górskie polany. Brzmi banalnie, ale co roku internet aż huczy o tym wydarzeniu. Skoro więc mieliśmy tam jechać, to w sumie dlaczego nie zerknąć o co tyle hałasu?

Ruszamy na szlak razem z całą grupą turystów

Szok, niedowierzanie i miliony pytań bez odpowiedzi. Na okolicznych parkingach pozostały już tylko nieliczne miejsca, a w stronę Polany Chochołowskiej sunęły setki krokusowych turystów. W tym my oczywiście. Co nas podkusiło? Pewnie piękna pogoda, którą mieliśmy przez całą sobotę. W górach szukamy zazwyczaj spokoju, ale tym razem nie było o tym mowy. Ruszyliśmy szeroką drogą obserwując tę masę najróżniejszych wędrowców. Prawdziwych zapaleńców z rakami i czekanem, takich niepozornych spacerowiczów jak my, zakochane pary czy rodziców z dziećmi. Wszyscy chcieli zobaczyć polanę pełną kwiatów. Pierwsze tatrzańskie krokusy pojawiły się szybko, bo już na początku Doliny Chochołowskiej. Wiosna w Tatrach coraz śmielej zachęcała nas do odwiedzin.

Pierwsze krokusy pojawiają się dosyć szybko

O samej dolinie nie wspomnę nic. Nie jest to moje ulubione miejsce, a droga potrafi się dłużyć. Mimo wszystko jakoś tę trasę „zmordowaliśmy” przysłuchując się ciekawym rozmowom mijanych osób. Kiedy pokazały się pierwsze widoki ośnieżonych szczytów, zrobiło się naprawdę ładnie. Obok szumiał potok, nad nami było błękitne niebo, a temperatura była prawdziwie wiosenna. Darek spacerował w samej koszulce, ja w polarze, a jeszcze inni w puchowych kurtkach i czapkach. Ot, kwiecień. Obiektywnie patrząc, było jednak cieplutko.

No i jesteśmy na miejscu. Wkrótce zobaczymy te słynne tatrzańskie krokusy

Trasa minęła znośnie i wkrótce dostaliśmy się do znanego sobie już miejsca. Polana Chochołowska wyglądała naprawdę ładnie, a nasze oczy zaczęły wyszukiwać tego całego dywanu krokusów. Strażnicy mieli sporo pracy, a część osób nie rozumiała komunikatów po polsku, by trzymać się szlaku. I to wcale nie dlatego, że byli zagranicznymi turystami. Jakie wrażenia pozostawiło po nas to miejsce?

Krokusy i Kominiarski Wierch w tle. Lubię tę górę

Bardzo mieszane. Polana jest rzeczywiście piękna. W takiej sprzyjającej pogodzie wszystko to komponuje się świetnie- krokusy, błękit nieba, czy ośnieżone szczyty w oddali. Minusy są oczywiste: średnio na jeden kwiat przypadał jeden turysta. Oczywiście to nie kłopot, gdyby nie jeden fakt. Część z turystów za wszelką cenę chciała się wręcz położyć wśród krokusów. Na nic prośby, groźby czy ostrzeżenia. Do niektórych nie dociera, że naturę trzeba chronić. Gdyby wszyscy zaczęli dowolnie spacerować, to na drugi rok nie mielibyśmy już co oglądać.

Wiosna na Polanie Chochołowskiej

Na polanie nie spędziliśmy zbyt dużo czasu. W planach mieliśmy bowiem jeszcze wejście na Grzesia i Rakoń. To było też naprawdę ciekawe przeżycie, Tatry pokryte śniegiem prezentują się wyjątkowo majestatycznie. Postanowiliśmy posiedzieć trochę dłużej wśród krokusów w drodze powrotnej.

Wygląda sielankowo, ale ruch na polanie jest spory

Kiedy uporaliśmy się już Grzesiem i Rakoniem, zawitaliśmy ponownie na polanę. Miałem wrażenie, że krokusów jest jeszcze więcej niż rano. Ubyło natomiast turystów, więc spokojnie udaliśmy się na jedną z ławeczek koło kapliczki. Pozwoliliśmy sobie na nieco dłuższy odpoczynek, a ja ruszyłem wzdłuż ścieżki, szukając jak najciekawszych ujęć. Ciekawe, ile osób tego dnia wykonało identyczne zdjęcia. Było naprawdę ładnie i trudno się z tym kłócić.

Piękne widoki na zakończenie tego dnia

Całe to krokusowe szaleństwo, jest jednak moim zdaniem nieco rozdmuchane. Fakt, taka polana pełna kwiatów wygląda naprawdę pięknie. Jeżeli jednak spodziewacie się, że widok ten powali was na kolana, to możecie nieco się rozczarować. Dało się słyszeć, że sporo osób oczekiwało czegoś zupełnie innego. Na szczęście dla nas, tatrzańskie krokusy były jedynie dodatkiem do zaplanowanej wycieczki, więc nie możemy narzekać. W końcu nadszedł czas, w którym musieliśmy rozpocząć powrót. Droga minęła nam szybko, a u wylotu doliny, słońce powoli zaczęło obniżać swoją wysokość. Był to idealny czas, by zrobić jedno, ostatnie zdjęcie z tym symbolem wiosny w Tatrach.

Wiosna, ach to Ty!

Jakie są nasze wrażenia? Bardzo mieszane. W Dolinie Chochołowskiej byliśmy w sobotę i już wtedy wydawało się nam, że suniemy w jednej, gigantycznej masie ludzi. Jak się miało okazać, bardzo się myliliśmy. Kolejnego dnia, do doliny weszło około 25 tys. ludzi, a czas w kolejce po bilet mógł przekraczać nawet godzinę! Istne szaleństwo. No i co z tym zrobić? Polska część Tatr jest mała, a sporo osób chciało jednak zobaczyć krokusowe dywany. Sami chcieliśmy to zrobić. Najbardziej boli mnie jednak fakt, że część z tych osób nigdy nie powinna się tam znaleźć. Zabawa ze strażnikami w chowanego i próba zdobycia zdjęcia wśród kwiatów to żałosny widok, który chyba nie przystoi dorosłemu człowiekowi. O pozostawianiu śmieci już nie wspominam. Czy polecilibyśmy wam wizytę na Polanie Chochołowskiej? Tak, ale raczej nie w samym szczycie „sezonu” czy w weekend. Poza tym, krokusy znajdziemy nie tylko tam. Można poszukać ich na innych tatrzańskich polanach, czy choćby w Gorcach. Mimo wszystko warto raz w życiu zobaczyć ten widok, aby samemu wyrobić sobie opinię na ten temat. Wiosna w Tatrach naprawdę może się spodobać. Niezmiennie zapraszamy do galerii, gdzie więcej zdjęć z tego dnia. Znajdziecie nas również na Facebooku. A teraz małe słowo końcowe: chodźmy w góry i podziwiajmy naturę, ale starajmy się o nią dbać. Taki mały apel od zielonych podróżników. Pozdrawiamy!

http://zieloniwpodrozy.pl/galerie/tatry/krokusowi-turysci-wiosna-tatrach/
https://www.facebook.com/zieloniwpodrozypl/

Kategorie: 
Wczytuję...
Wczytuję...

Czy wiesz, że...

W portalu Góry i Ludzie również Ty możesz zostać autorem artykułów, które przeczytają tysiące Internautów! Już dziś zarejestruj się i zacznij bezpłatnie dodawać swoje treści. To doskonała reklama dla Ciebie i Twoich górskich dokonań. Więcej informacji znajdziesz tutaj.

Dodaj własny artykuł

Już dziś zarejestruj się i dodawaj własne artykuły dla tysięcy czytelników portalu!

Chcę zostać autorem!

Wczytuję...