Wadowice to nie tylko miasto, w którym urodził się Papież Polak - Karol Wojtyła. Zawsze powtarzam, że okolice mają do zaoferowania o wiele, wiele więcej.
Pochodzę z maleńkiej wioski, oddalonej od Wadowic o 10 km. Jestem dumna z miejsca, w którym żyję. Powiedziałabym, że wręcz szczycę się tym, że pochodzę z tak pięknej, podgórskiej wsi. W życiu wyznaję jakże skromną zasadę: swoje znam i chwalę. Nie wyobrażam sobie, że mogłabym postępować inaczej, a, że zazwyczaj jestem bardzo szczera i bezpośrednia, kieruję się emocjami i przede wszystkim sercem: wszystkich zarażam swoim entuzjazmem i podejściem do życia.
Znajomi powtarzają mi często: "Krajobrazy na Twoich zdjęciach są tak piękne, że musisz nas kiedyś zaprosić do tych swoich Witanowic!" Zapraszam, a im... aż zapiera oddech. Zdjęcia zdjęciami, staram się, jak mogę, ale rzeczywistość okazuje się być o wiele piękniejsza, niż można sobie to wyobrazić.
Wrzesień jest jednym z najpiękniejszych miesięcy roku. Rosjanie mają nawet przysłowie, mówiące, że „wrzesień – wieczór roku”. Zawsze porównuję go do maja, który jest dla mnie kwintesencją wiosny, czyli dokładnie tak samo jak wrzesień − jesieni. Słoneczne dni sprzyjają korzystaniu z uroków babiego lata: trzeba przecież naładować nasze ludzkie akumulatory tuż przed zimą, przyswoić jak najwięcej witaminy D; jednym słowem – trzeba korzystać i wychodzić z domu, póki można.
Jesień to idealna pora dla fotografów pejzaży i dzikiej przyrody. Mimo, iż spektakle pod tytułem „Rykowisko jeleni” nie jest dostępne dla każdego, czasem warto zafundować sobie takie widowisko. Wrzesień, wczesna jesień lub późne lato (jak zwał, tak zwał) to szalona amplituda temperatur: ciepłe dni i zimne, pełne soczystej rześkości poranki i pola, owiane lekką mgłą. Kocham te poranki i kłujące, świeże powietrze jak nic innego na świecie. Pejzaże niczym z galerii sztuki impresjonistycznej.
Jednakże wszystkie pory roku są tutaj piękne.
Jestem jak impresjonista - mam swoje stałe miejscówki, tylko warunki się zmieniają: to pora roku, to pora dnia... Każde zdjęcie jest jedyne i niepowtarzalne.
Jak już wyżej wspomniałam, pochodzę z Beskidów. Królująca nad tym pasmem Babia Góra jest moją najlepszą – i najwierniejszą – modelką. Co jednak ciekawe, z moich Witanowic widać jak na dłoni nie Królową, ale i... Tatry. Wiele osób z okolicy zarzucało mi: "Dorysowałaś sobie te Tatry w photoshopie!" Niektórym ciężko było zrozumieć, że to NAPRAWDĘ JEST MOŻLIWE, BY TATRY BYŁY WIDOCZNE Z ODLEGŁOŚCI OKOŁO 80 KM. Fakt faktem, musi być doskonała przejrzystość powietrza, która zapewnia taką widoczność, ale... ale przez lata mój instynkt łowcy nauczył mnie wyczuwać nosem dobre warunki. Poluję więc zawsze, kiedy tylko nadarzy się okazja.
Cieszę się, że mogę pokazywać swoim bliskim i znajomym piękno okolic, w jakiej było dane nam się urodzić i żyć tutaj na co dzień. Moim marzeniem jest, by każdy umiał docenić to, jak wiele zostało nam podarowane od Pana Boga.
I po prostu się tym cieszyć.
Komentarze