Złociste trawy poruszane wiatrem, samotne świerki i otwierające się raz po raz rozległe panoramy. Od Skrzycznego po Przełęcz Salmopolską naszemu jesiennemu wędrowaniu, towarzyszyły takie właśnie widoki.
Na pierwsze spotkanie z Beskidem Śląskim – zupełnie nowym górskim odkryciem, i jak się okazało źródłem zachwytu – wybieramy jego najwyższy szczyt, Skrzyczne (1257 m n.p.m.)
Z jeszcze uśpionego, niedzielnego Szczyrku ruszamy niebieskim szlakiem w kierunku Hali Jaworzyna. Początkowo wśród zabudowy dzielnicy Szczyrku, zwanej Zapalenicą, dalej kamienistą drogą wzdłuż wyciągu narciarskiego, do miejsca powyżej Hali, gdzie szlak niebieski łączy się z zielonym. Kolejny odcinek trasy jest zdecydowanie bardziej widokowy, a gdy osiągnie się sam szczyt, to perspektywa jest już taka, że ho ho!
Z platformy widokowej przy stacji kolejki na Skrzycznem, roztacza się 360 stopniowa panorama. Szczególnie pięknie prezentuje się okolica Żywca wraz z Jeziorem Żywieckim. Przy dobrej pogodzie widać stąd również Babią Górę, a nawet Tatry.
W nogach czujemy 700 metrów różnicy wysokości, pokonanej w ciągu ostatnich 2 godzin. Czas zatem na krótki odpoczynek w urokliwym schronisku na szczycie. Gorąca herbata i ruszamy w dalszą drogę.
Ze Skrzycznego przez Malinowską Skałę po Przełęcz Salmopolską, czyli widoki, za które pokochaliśmy Beskid Śląski
Około pół godziny później, trzymając się szlaku zielonego, wędrujemy w dół, by po chwili znów wspiąć się na wysokość 1211 m n.p.m., na wzniesienie o nazwie Małe Skrzyczne. Po 15 minutach jesteśmy przy Kopie Skrzyczeńskiej (1191 m n.p.m.).
Pierwszy odcinek drogi ze Skrzycznego prowadzi przez las, co sprawia, że jest mało widokowy. Rekompensuje to kolejny fragment trasy. Od Małego Skrzycznego po Kopę Skrzyczeńską towarzyszy nam otwarta przestrzeń i widoki takie, że nasz aparat fotograficzny pracuje niemal bez przerwy.
Za Kopą Skrzyczeńską ponownie wchodzimy w las. Dobrze, bo dzięki temu możemy nadrobić czas poświęcony wcześniej na zdjęcia. Szlak początkowo schodzi w dół, by później stromym i kamienistym podejściem doprowadzić nas do Malinowskiej Skały (1152 m n.p.m.). Znów wspaniałe widoki towarzyszące wejściu na górę sprawiają, że nie czujemy zmęczenia. I jeszcze te fantazyjnie uformowane skałki, fachowo – wychodnie skalne na szczycie. Na płaskim i rozległym wierzchołku największej z nich, odpoczywamy w grupie innych turystów.
Za Malinowską Skałą zmieniamy szlak na czerwony. Zejście do Przełęczy Salmopolskiej, kończącej szlak zajmuje 1 godzinę 15 minut i wbrew oczekiwaniom nie prowadzi cały czas w dół. Owszem za Malinowską Skałą schodzimy do Przełęczy Malinowskiej na wysokość 1012 m n.p.m, stamtąd jednak wspinamy się ponownie na Malinów (1115 m n.p.m). Ostatni odcinek od wspomnianego szczytu do Przełęczy Salmopolskiej, zwanej również Białym Krzyżem (934 m n.pm.) pokonujemy w około 20 minut. Widoki na tym odcinku? Ach, nie będziemy się powtarzać. Bajka!
Okazuje się, że opuszczenie Przełęczy Salmopolskiej autobusem w niedzielne popołudnie wiąże się z dłuższym oczekiwaniem na miejscu. Co prawda można ten czas spędzić w tutejszym zajeździe lub barze, nam jednak zależy na szybkim powrocie do Szczyrku. Nie mamy też w planie kolejnych 45 minut marszu do przystanku Szczyrk Salmopol, z którego odchodzi więcej autobusów.
Jednak udało się - sprawnie wracamy do Szczyrku. Wszystko dzięki miłej parze, która zabiera nas z parkingu na przełęczy i odwozi do miejsca, gdzie zostawiliśmy nasze auto.
Przejeżdżając przez miasto, przyglądamy się tłumom turystów, ulicznym straganom, wypełnionym po brzegi ogródkom tutejszych karczm. Szczyrk, który widzimy, w niczym nie przypomina już porannej, sennej miejscowości, w której rozpoczęliśmy nasze spotkanie z Beskidem Śląskim.
Trasa
- Szlak niebieski -> Szczyrk – Hala Jaworzyna
- Szlak zielony -> Hala Jaworzyna – Skrzyczne – Małe Skrzyczne – Kopa Skrzyczeńska – Malinowska Skała
- Szlak czerwony ->Przełęcz Malinowska – Malinów – Przełęcz Salmopolska
Wejście na Skrzyczne 2 h, Skrzyczne - Przełęcz Salmopolska przez Malinowską Skałę 2,5 h
Komentarze