Starsze dzieci mogą wynieść piasek na podeszwach butów, czasem może jakąś szyszkę, czy kamień zabrany ze szlaku. Młodszym, tym niesionym w nosidłach turystycznych lub ergonomicznych musi wystarczyć olbrzymi zastrzyk świeżego powietrza, kontakt z naturą i bliskość rodzica. Moim zdaniem to wystarczające by zabrać dziecko w góry,
Zimowa wędrówka z dzieckiem jest możliwa, choć przyznam szczerze, że od kilku dni ze stresu bolał mnie brzuch. Mimo to poszliśmy, marzyliśmy o Śnieżce, ale się nie udało...
Listopadowe szlaki tylko przekonują nas o tym, że tak naprawdę liczy się droga sama w sobie. Góry ciągną nie spektakularnymi widokami ze szczytów, nie pobijaniem kolejnych metrów wysokości, lecz doświadczeniem drogi – bycia samemu ze sobą i z ludźmi, na których nam zależy. Na przykładzie rodzinnych wycieczek na Kowadło, Śnieżnik i Ślężę.