Spotkamy się w połowie drogi w Dzierżoniowie – dogadaliśmy się ze znajomymi, którzy spędzali swój okres wakacyjny w górach – stamtąd udamy się w stronę Gór Sowich. Zostawimy auta i pójdziemy zdobyć szczyt Wielką Sowę.

Najwyższy szczyt Gór Sowich w Sudetach Środkowych o wysokości 1015 m. n.p.m. Zaliczany do Korony Gór Polski, Korony Sudetów Polskich, Tysięczników Ziemi Kłodzkiej i Korony Ziemi Kłodzkiej.Na jej szczycie znajduje się wspaniała 25-metrowa kamienna wieża widokowa.

9 sierpnia 2017 r.

Wielka Sowa - Julia na rączkach u Justyny już na starcie na szczyt

To nasz zaplanowany pierwszy tysięcznik. Trzecia wyprawa. Tym razem w nieco szerszym zakresie grona. Znajome małżeństwo wraz z dwójką dzieci – synkiem 7-letnim oraz 2,5-roczną córeczką. Do tego nasze dzielne i odważne dziewczyny, Lena i Julia wraz z Żanetą. Widać było, iż Justyna nabrała pewności siebie po dwóch poprzednich wypadach w nasze niewielkie góry. Choć nasz wybór szczytów padał celowo, by nie były zbyt wysokie, chcieliśmy nabywać doświadczenia najpierw na niższych szczytach. Wpajać dzieciom i Żanecie pewne zasady, uczyć doświadczenia, pewności siebie i wiarę w nas samych. Wiedzieliśmy, iż możemy na sobie polegać i wspierać się w trudnych chwilach. W chwilach zmęczenia.

Wielka Sowa - Lenka na szlaku

Zostawiliśmy auta na posesji, zapłaciliśmy na parking, zarzuciliśmy plecaki i ruszyliśmy w drogę. Tym razem poprzeczkę podnieśliśmy: była piątka dzieci, w tym wliczaliśmy do tego grona siostrę Żanetę. Jakby nie patrzeć, jej zachowanie i niedorozwój umysłowy kwalifikował ją do dzieci. Potrzebuje opieki.

Szlak nie był wcale trudny w stosunku do wysokości samego szczytu. Nawet bym zakwalifikował go do łatwiejszego jak na Biskupią Kopę czy dwa poprzednie szczyty – Błędne Skały i Szczeliniec Wielki. Teraz dziewczyny musicie poprowadzić młodszą od Was dziewczynkę. Pilnujcie ją, bądźcie odpowiedzialne za nią tak, by nie upadła – powiedziałem do Leny i Julii – pamiętacie, jak wraz z Justyną prowadziliśmy Was na poprzednie szczyty? Tym razem to Wy musicie pomóc malutkiej – tak sobie wzięły to do serc swych, iż obie trzymały ją w około połowy drogi za rączkę na Wielką Sowę. Pomagały Małej stąpać po każdym kamieniu napotkanym na drodze. Lena (7 lat), Julia (4 latka) i Maleńka (2,5 roku) szły przed siebie zdobyć tysięcznik. Przed nimi Żaneta wraz ze wspaniałym chłopcem (7 lat) a za nimi ja z Justyną i znajomym małżeństwem. Choć to tylko 1015 metrów, to szły krok za krokiem, jakby miały zdobyć najwyższy szczyt na Ziemi – Mount Everest. To był niesamowity widok. Patrzcie na te alpinistki – tak je określałem z uśmiechem. Byłem z nich ogromnie dumny. Te dzieci chyba nawet nie zdają sobie sprawy z tego, jakich wyczynów się dorobiły i jakich będą się dorabiać? Mam wielką nadzieję, że kiedyś zdadzą sobie z tego sprawę. Mają wielkie serca i ogromne dusze do zdobywania szczytów. Dla mnie, jako rodzica, wypełniają me serce dumą i szacunkiem. Tak samo jak Justyna, która nigdy nie zwątpiła we mnie a ja w nią. Nigdy nie zwątpiła w te dziewczynki i w Żanetę.

Wielka Sowa - Julia na szczycie

Zdobycie Wielkiej Sowy, ujrzenie białej wieży widokowej na szczycie – osiągnęliśmy kolejny rodzinny cel. Tam zrobiliśmy dłuższy odpoczynek. Usiedliśmy na ławce, jedliśmy, poiliśmy nasze spragnione gardła a ja... Ja? Poiłem się widokiem biegających dzieci, bawiących się przy pomniku, skaczących, jedzących lody i kanapki ich widokiem na szczycie naszego pierwszego tysięcznika – na Wielkiej Sowie w Górach Sowich. Siedziałem przy ławce w towarzystwie i niedowierzałem, że... udało się! Po prostu się udało! Tym razem muszę przyznać, że tak jak podczas pierwszej wyprawy na Biskupią Kopę miałem wiele wątpliwości, jak podczas drugiej wyprawy na Błędne Skały i Szczeliniec Wielki miałem również jakieś wątpliwości, to tym razem na Wielką Sowę nie miałem ich w stosunku do wytrwałości naszej. Można powiedzieć, że zdobycie najwyższego szczytu w Sowich Górach utwierdzało nas samych w przekonaniu, iż zaczynamy być zgraną i kochającą się ekipą.

Wielka Sowa - Lena na szczycie

Czas ruszać w dół – postanowiliśmy. Wróciliśmy tą samą drogą. Malutka na powrocie była coraz bardziej zmęczona. Dlatego też znajomi postanowili, iż jedno z nich ruszy szybszym krokiem, by przyspieszyć zejście małej na parking, gdzie zostawiliśmy swoje auta. Reszta szła swoim tempem. Za każdym razem powtarzałem i upominałem, iż stąpamy zdecydowanie i nie zbiegamy z góry. Na ostatnim odcinku przed parkingiem, na betonowej już drodze, Justyna upadła ponownie na kolano, jak na Szczelińcu. Tym razem uraz nie był tak poważny, jak poprzednio. Zdarte i obolałe kolano. W jej oczach zarysowała się złość na nią samą, iż ponownie doświadczyła niefortunnego upadku. Było mi ją ogromnie szkoda. Choć dotrzymywałem jej z tyłu kroku, to jednak nie zdążyłem złapać ją pod ramię i utrzymać na nogach. Spóźniłem się. Chwilami miałem sam do siebie pretensje. Lecz na szczęście uraz nie był poważny.

Wielka Sowa - Żaneta przy sowach

Zdobycie szczytu Wielkiej Sowy porównuję do utwierdzania w sobie w pewnym stopniu zaufania do dzieci i Żanety. Nie chodzimy po górach wiele lat, nie mamy wieloletniego doświadczenia, nie zdobyliśmy wysokich szczytów – jednak za każdym razem ujmują mnie swoją wytrwałością i wiarą we własny siły. Wielka Sowa pokazała mi, iż ucząc dzieci, uczę się sam tego, że nauka i zasady wpajane im nie są zapominane. Kiedyś cierpliwość przynosi efekty a wtedy można powiedzieć: „zdobyłem szczyt”. Kolejny „szczyt” w swoim życiu. To nie góra a pewność tego, iż te dzieci nabywają kolejne doświadczenia życiowego i naprawdę słuchają to, co im się przekazuje. Jest to „moralny szczyt”.

Wielka Sowa - czwarty szczyt zdobyty!

Dziękuję swoim dzieciom – Lenie i Julii – siostrze Żanecie oraz kochanej Justynie za pierwszy nasz tysięcznik. Podziękowania również dla znajomych, którzy razem z nami wyszli wraz ze swoimi kochanymi dziećmi. Dziękuję!

Iść całe życie konsekwentnie do celu można wtedy, gdy on się stale odsuwa." [Stanisław Jerzy Lec]

Zdobycie Wielkiej Sowy to nie nasz cel ostateczny...

Wielka Sowa - Julia chyba stwierdziła, że jeszcze w życiu się nachodzi ;)
Wczytuję...
Wczytuję...

Czy wiesz, że...

W portalu Góry i Ludzie również Ty możesz zostać autorem artykułów, które przeczytają tysiące Internautów! Już dziś zarejestruj się i zacznij bezpłatnie dodawać swoje treści. To doskonała reklama dla Ciebie i Twoich górskich dokonań. Więcej informacji znajdziesz tutaj.

Dodaj własny artykuł

Już dziś zarejestruj się i dodawaj własne artykuły dla tysięcy czytelników portalu!

Chcę zostać autorem!

Wczytuję...