Zimowa wędrówka z dzieckiem jest możliwa, choć przyznam szczerze, że od kilku dni ze stresu bolał mnie brzuch. Oczyma wyobraźni widziałam jak wiatr zrzuca nas w Kocioł Wielkiego Stawu. Bałam się, że droga będzie oblodzona i ani raki, ani kije, w które się przezornie zaopatrzyliśmy, nie dadzą rady. Aż wreszcie obawiałam się, czy córka wytrzyma 3 godziny w nosidle bez płaczu i konieczności przewijania na mrozie.
Obawy były niesłuszne. Nic się nie sprawdziło. Cali, zdrowi i szczęśliwi dotarliśmy do schroniska Lučni Bouda na płaskowyżu tuż pod Śnieżką. Nieziemskie widoki, jakże odmienne od tych na dole, sprawiły, że poczuliśmy się jak na egzotycznych wakacjach.
* To co ważne, wręcz najważniejsze, i co należy zaznaczyć już na początku to fakt, by do takiej wycieczki z dzieckiem dobrze się przygotować. Przede wszystkim sprawdzić jak maluch radzi sobie na krótszych dystansach, czy w ogóle lubi oraz zadbać o dobre nosidło turystyczne lub ergonomiczne, czyli takie, w których będzie zachowana odpowiednia postawa ciała. Należy też tak zaplanować trasę, by można było zatrzymać się w schronisku po drodze, oraz by dziecko nie było w nosidle dłużej niż 2-3 godziny.
Kiedy na nizinach brak śniegu, taki krajobraz to prawdziwa egzotyka! Tym bardziej, że pogoda dopisała.
Wiedzieliśmy jedno, chcemy nocować gdzieś w górach, tak żeby po wędrówce nie musieć wracać na dół. Nasz wybór padł na hotel w Schronisku Lučni Bouda. To najwyżej położony hotel i … browar w Europie Środkowej. Ze schroniska jest przepiękny widok na Śnieżkę.
Długo zastanawialiśmy się jaką trasę wybrać, czy wdrapać się tutaj z Karpacza, czy może iść z Peca pod Sněžkou, a może skorzystać z usługi hotelowego ratraka, który przywiezie nas wraz z bagażami na górę. Pokusa na to ostatnie rozwiązanie była duża, ale postanowiliśmy być twardzi. Jedną z atrakcji hotelu Lucni Bouda jest możliwość prowadzenia ratraka i … amfibii wojskowej.Na dole wiosna, na górze jeszcze zima
W Kotlinie Jeleniogórskiej śniegu jak na lekarstwo, za to w Karkonoszach było go pod dostatkiem.Zaplanowaliśmy trasę na 7,3 kilometra, z przewyższeniem 610 metrów. Wyruszyliśmy z parkingu przy Kościółku Wang. Najpierw szliśmy żółtym szlakiem do ruin Schroniska im. Bronisława Czecha.
Na Polanie (1067 metrów n.p.m.) przy ruinach schroniska weszliśmy na zielony szlak wiodący najpierw przez las, a potem ostro w górę. Naprawdę ten odcinek dał nam mocno popalić.
Następnie, po niemal 2 km drogi zielonym szlakiem weszliśmy na Główny Szlak Sudecki (czerwony szlak) i szliśmy nad Kotłem Wielkiego, a później Małego Stawu aż do Równi pod Śnieżką. Zimą trasa szlaku jest zmieniona tak, aby nie prowadziła bezpośrednio nad krawędzią kotła.
Ostatnim etapem naszej trasy był żółty szlaki, którym odbiliśmy od Równi pod Śnieżką, by przejść przez granicę kraju i dojść wprost do schroniska.
Nocleg w najwyżej położonym schronisku
Zdecydowaliśmy się na nocleg na górze, bo nie wiedzieliśmy, czy córka nie będzie zmęczona i nie trzeba będzie zrobić dłuższego postoju. Pewnie udałoby nam się wrócić, ale nie żałujemy. Widok z okna był przepiękny, jedzenie pyszne, a powietrze... ach, do dziś czujemy je w płucach! To właśnie powietrze i ucieczka przed wrocławskim smogiem była głównym motywatorem do tej wycieczki.
Schronisko Lučni Bouda, w którym się zatrzymaliśmy leży na wysokości 1410 metrów n.p.m. Wyżej w Polsce jest tylko Schronisko w Dolinie Pięciu Stawów Polskich (1671 metrów n.p.m.) i Schronisko na Hali Gąsienicowej (1500 metrów n.p.m). Na tej samej wysokości jest Schronisko nad Morskim Okiem (1410 metrów n.p.m). Wszystkie trzy, to jednak Tatry. W Sudetach najwyżej położonym schroniskiem jest „Dom Śląski” na Przełęczy pod Śnieżką – 1400 metrów n.p.m. Wyżej jest już tylko Schronisko na Śnieżce, które… nie jest już schroniskiem turystycznym, bo nie prowadzi usług noclegowych.
Jednak Lučni Bouda to nie tylko schronisko, ale też hotel z pokojami w różnym standardzie: od noclegu z własną karimatą i śpiworem w sali wieloosobowej, przez pokoje z wspólną łazienką, z własną łazienką, aż po Apartament Śnieżka. Jest tu też własny browar i piekarnia! My szukaliśmy czegoś o wyższym standardzie niż typowe schronisko, dlatego zdecydowaliśmy się na nocleg tutaj, a nie np. w Domu Śląskim. Wybraliśmy pokój standardowy z własną łazienką i to był dobry wybór. Na nocleg w Apartamencie Śnieżka się nie skusiliśmy bo kosztuje bagatela… ok. 750 zł za jedną noc.
Zimowa wędrówka z dzieckiem
Nasza wyprawa do Lučni Bouda to był nasz najtrudniejszy, jak do tej pory, oddech z realizowanego projektu #52oddechynatury.
Jeśli przyjdzie Wam do głowy pytanie, jak czuło się dziecko, czy wędrówka jej nie zmęczyła... to nie. Zmęczony to był jej tato, który dzielnie wniósł ją na górę. Córka najpierw przez godzinę oglądała przepiękne widoki, a później pod wpływem czystego, górskiego powietrza… poszła spać i obudziła się dopiero na górze. Kiedy my padaliśmy z sił i marzyliśmy o chwili drzemki ją rozpierała ją energia i była gotowa do działania.
Czy dziecko coś z tego miało? Hmm... świeże powietrze, kontakt z naturą i bliskość rodzica. To chyba wystarczy.
Opisana wyprawa miała miejsce rok temu. Dziś, na pokładzie mamy bardzo żywą dwulatkę i niestety zimowe góry z nią odłożymy na przyszły rok. Na samodzielny spacer jeszcze za wcześniej, a wytrzymać w nosidle dłużej niż 30 minut trudno, kiedy wszystko w okół takie ciekawe:). Doświadczenie uczy nas, że im dziecko mniejsze, tym łatwiej...
Wiele osób dziwiło się i niemal pukało w czoło, kiedy mówiliśmy, że idziemy zimą z córką w góry, twierdząc, że góry i dziecko zostawią... aż dziecko dorośnie. Powodów było wiele: bo zimno, bo niepewnie, bo niebezpiecznie... być może. W górach najważniejszy jest zdrowy rozsądek i spełnienie kilku prostych zasad.
A wy? Macie doświadczenie z zimowych wypraw z dziećmi?
Chcesz dowiedzieć się o nas więcej? Zobaczyć inne nasze wycieczki z dzieckiem, zapraszamy!
Zbieraj się - Uwielbiamy naturę i podróże. Jesteśmy rodzicami niespełna dwuletniej Sary (ur. kwiecień 2016). Wierzymy, że dziecko i aktywne życie wcale się nie wykluczają. Chociaż, nie ma co tu kryć, jest trudniej. Podjęliśmy wyzwanie #52oddechyNatury i na blogu prezentujemy nasze postępy. Mamy nadzieję, że nasze pomysły na spędzanie wolnego czasu z dzieckiem zainspirują Cię do działania! W 2017 roku odbyliśmy trzytygodniową wyprawę po zachodnich stanach USA i mamy apetyt na więcej!
Komentarze