Okładka

Na początku 2021 roku wymyśliliśmy sobie, że w te wakacje sponiewieramy się w górach jak nigdy dotąd. Szukaliśmy szlaku, który pozwoliłby nam na przebywanie w górach około miesiąca, w miarę możliwości bez przekraczania granic, bo w dobie covidu czasem bywa to problematyczne. Wybór padł na francuski odcinek szlaku GR5. Cóż kryje się za tym skrótem? Jak bardzo można upodlić się we francuskich Alpach? Co wrzucić do plecaka i na co się przygotować? O tym wszystkim przeczytacie poniżej!

Autor: 
Ruszamy!

Ruszamy!

GR5 to nic innego jak Grande Randonnée (fr.) – wielka wędrówka, która rozpoczyna się nad Morzem Północnym, prowadzi przez Holandię, Belgię i Luksemburg, aż w końcu dociera do Francji. Tam szlak przecina Wogezy, pasmo Jury, a następnie wkracza w Alpy. To właśnie alpejski odcinek jest najpopularniejszy wśród piechurów. Oficjalnie rozpoczyna się on nad Jeziorem Genewskim, w miejscowości Saint-Gingolph lub Thonon-les-Bains, a kończy w Nicei lub Menton. GR5 posiada wiele wariantów i różnych opcji tras do wyboru, stąd jego długość może być różna. Przewodniki podają zazwyczaj odległość pomiędzy 645 a 725 km i około 27-32 dni w trasie.

Autor: 
Krowa... Czy może być bardziej alpejsko?

Krowa... Czy może być bardziej alpejsko?

Autor: 
Jeden z wielu szlakowskazów jakie spotkamy na szlaku

Jeden z wielu szlakowskazów jakie spotkamy na szlaku

Nie mieliśmy niestety dostatecznie dużo czasu, aby przejść cały alpejski odcinek szlaku, dlatego zdecydowaliśmy się na wędrówkę spod Mont Blanc nad Morze Śródziemne, z okolic Chamonix (a dokładnie z Les Houches) do Nicei (lub Menton). Pominęliśmy więc początkowe 100 kilometrów (odcinek znad Jeziora Genewskiego do les Houches). Finalnie okazało się, że szliśmy 25 dni (w tym jeden dzień odpoczynku) i przedreptaliśmy ok. 545 km. Trasę pokonaliśmy w lipcu 2021 roku. Byliśmy także wierni podstawowemu przebiegowi szlaku GR5, ani razu nie wybierając trasy wiodącej wariantami. Oczywiście szlak ten można przejść także w odwrotnym kierunku, startując z południa Francji, ale pamiętajcie, że wtedy odbieracie sobie szansę na nagrodę w postaci zamoczenia tyłka w Morzu Sródziemnym po zakończonym mozole! Wiele osób przechodzi także szlak etapami, idąc np. z les Houches do Modane.

Dotarcie z Polski na początek/koniec szlaku nie jest dużym problemem – do wyboru mamy kilka okolicznych lotnisk, a także połączenia autobusowe (dla zdeklarowanych miłośników mozołu). My zostaliśmy podrzuceni samochodem do Aosty przez znajomą ekipę wchodzącą na Mont Blanc. Stamtąd Flixbusem podjechaliśmy do Chamonix, następnie pieszo do Nicei, skąd autobusem, po 35-godzinnej podróży, wróciliśmy do Warszawy.

Autor: 
Przebieg francuskiego etapu GR 5. Zdjęcie z przewodnika „The GR5 Trail” wydawnictwa CICERONE

Przebieg francuskiego etapu GR 5. Zdjęcie z przewodnika „The GR5 Trail” wydawnictwa CICERONE

Autor: 
Każdego wieczoru czytaliśmy, co czeka nas następnego dnia. Czasem była to lektura miła, czasem mrożąca krew w żyłach

Każdego wieczoru czytaliśmy, co czeka nas następnego dnia. Czasem była to lektura miła, czasem mrożąca krew w żyłach

Wszystkie etapy zachwytu na GR5

Alpejski fragment szlaku GR5 można podzielić na kilka mniejszych etapów, ale zanim opowiem Wam krótko o każdym z nich, chciałabym napisać jasno i wyraźnie, że francuskie Alpy absolutnie mnie urzekły. Zachwyciła mnie ich różnorodność – surowe, wysokie, groźne ściany, ośnieżone szczyty i lodowce, ale także łagodne, obłędnie zielone łąki pełne tłustych świstaków, które nic sobie nie robią z obecności człowieka. Na południu z kolei, mimo że rozpływałam się w upale, znajdowałam ukojenie w cichych, sennych wioskach pochowanych gdzieś pomiędzy wzgórzami. Zaskakiwał mnie każdy kolejny bunkier, fort i twierdza skryte pod przełęczami, a szerokie panoramy przyprawiały o zawrót głowy. Przygotujcie się więc na olbrzymią dawkę prawdziwego, niczym niezmąconego górskiego piękna!

ETAP 1: Jezioro Genewskie – Les Houches (ok. 6 dni wędrówki)

To fragment, który ominęliśmy, decydując się na start z Les Houches, tak więc pominę go milczeniem

ETAP 2: Les Houches – Landry (ok. 3 dni wędrówki)

Czas pierwszych zadyszek… i zachwytów! Masyw Mont Blanc towarzyszy nam przez dużą część trasy, zresztą dwa pierwsze dni pokrywają się z trasą Tour du Mont Blanc. Zdobywamy pierwsze wysokie przełęcze (np. Col du Bonhomme) i nierzadko wędrujemy po śniegu, który zalega tu jeszcze w lipcu.

Autor: 
Pierwsze dni, pierwsze zadyszki… i pierwsze zachwyty!

Pierwsze dni, pierwsze zadyszki… i pierwsze zachwyty!

Autor: 
Trafiamy w samo serce francuskich Alp!

Trafiamy w samo serce francuskich Alp!

ETAP 3: Landry – Modane, czyli Park Narodowy Vanoise (od 3 do 6 dni wędrówki)

Vanoise to absolutna perełka na trasie GR! To także etap z dużą ilością wariatów do wyboru – możemy iść klasyczną trasą GR5 (tak szliśmy my), wariantem wysokogórskim GR55 (najkrótszym, ale uwaga na śnieg!) oraz wariantem najniższym GR5E (polecanym jednak głównie w przypadku niepogody). Możliwe jest też „łączenie” wariantów, dlatego zalecam wcześniej przemyśleć planowaną trasę i możliwości. Uwaga – w samym Parku Narodowym biwakowanie jest zakazane!

Autor: 
Park Narodowy Vanoise – prawdopodobnie największe „wow” całego szlaku.

Park Narodowy Vanoise – prawdopodobnie największe „wow” całego szlaku.

Autor: 
Vanoise - już chcę tam wrócić.

Vanoise - już chcę tam wrócić.

ETAP 4: Modane – Ceillac i Park Narodowy Queyras (ok. 5 dni wędrówki)

Ostre, ośnieżone szczyty zostały już za plecami… ale nadal jest pięknie i wysoko! Jest to też etap nieco dziki, wędrujemy przez tereny należące jeszcze niedawno do Włoch, stąd często usłyszymy na szlaku właśnie ten język. Na uwagę na pewno zasługuje miasto – forteca Briancon. Tutaj również mamy do wyboru kilka wariantów (GR5B oraz GR5C).

Autor: 
Wkraczamy do Briançon – miasta fortecy

Wkraczamy do Briançon – miasta fortecy

ETAP 5: Ceillac – Auron i Park Narodowy Mercantour (ok. 4 dni wędrówki)

To etap bardzo urozmaicony, będziemy mijać spektakularne jeziora z wodą tak niebieską, że mogłoby się zdawać, że dotarliśmy już nad Lazurowe Wybrzeże. Będą wysokie przełęcze (ponad 2600 m.n.p.m.), niesamowita opuszczona twierdza graniczna Viraysse i przepiękny Park Narodowy Mercantour, gdzie świstaki już całkiem otwarcie będą dopominać się od was jedzenia (pamiętajcie, że karmienie świstaków jest zabronione).

Autor: 
Jezioro Miroir i jezioro Ste Anne – dwa wielkie zachwyty etapu Ceillac – Auron

Jezioro Miroir i jezioro Ste Anne – dwa wielkie zachwyty etapu Ceillac – Auron

Autor: 
Nad jeziorem Miroir. Warto było podejść 600 metrów w dzikim upale.

Nad jeziorem Miroir. Warto było podejść 600 metrów w dzikim upale.

ETAP 6: Auron – Nicea lub Menton i Park Narodowy Mercantour (od 5 do 8 dni wędrówki)

Zdecydowanie czuć, że jesteśmy na południu. Przypominają nam o tym tropikalne upały i nieco pustynny krajobraz… Przed nami trudny wybór: czy wybrać podstawowy wariant trasy GR5 i zakończyć wędrówkę w Nicei, czy też iść nieco dłużej, ale przez spektakularny Mercantour (który w wariancie podstawowym jedynie „liźniemy”).

Autor: 
Południe Francji to także urocze, klimatyczne miasteczka i wsie, których na szlaku trochę mijamy.

Południe Francji to także urocze, klimatyczne miasteczka i wsie, których na szlaku trochę mijamy.

Szczegółową rozpiskę naszych 25 etapów zamieszczam na końcu wpisu.

Jakich trudności można spodziewać się na szlaku GR5?

Umiarkowanych – tak powiedziałabym, gdyby wymagana była najkrótsza możliwa odpowiedź. Cóż to jednak znaczy? Ano znaczy to, że do jego przejścia potrzebne będą wam przede wszystkim pozytywnie nastawiona głowa i dwie sprawne nogi. Jest to szlak trekkingowy, pozbawiony większych trudności technicznych, z zaledwie kilkoma miejscami wymagającymi użycia rąk. Niewiele jest fragmentów eksponowanych, zazwyczaj idzie się wygodnymi, dobrze oznakowanymi ścieżkami. Czasem jest łagodnie, czasem nieco ostrzej, ale generalnie wiadomo gdzie iść i gdzie postawić stopę. To zupełnie inna skala niż np. korsykańskie GR20, gdzie lęk wysokości jest zdecydowanie niewskazany. Na temat kondycji, jaka jest potrzebna, by przejść taki szlak, nie będę się już wypowiadać. Od dawna utrzymuję, że chodzę po górach bez kondycji, ale nikt mi nie chce uwierzyć.

Autor: 
Czasem trzeba przekroczyć jakiś mostek czy potoczek, ale wszystko w granicach zdrowego rozsądku.

Czasem trzeba przekroczyć jakiś mostek czy potoczek, ale wszystko w granicach zdrowego rozsądku.

Uśpiłam już Waszą czujność? Świetnie. To teraz spróbuję przekonać Was, że to wcale nie taka bułka z masłem! Może i technicznie nie jest bardzo wymagająco, ale jednak jest intensywnie. Trzeba być przygotowanym na pokonywanie co najmniej 1000 metrów podejść i zejść każdego dnia. Czasem będzie to 1500 m., bywa że i 2000 m. My pokonaliśmy ok. 24 tys. m. podejść i 26 tys. m. zejść na dystansie 545 km. Dziennie udało nam się przechodzić od kilkunastu kilometrów (jeśli była zła pogoda) do maksymalnie 35 kilometrów. Duża część wędrówki ma miejsce na wysokości ok. 2000 m.n.p.m., pokonuje się też liczne przełęcze na ok. 2500 m. (najwyższy punkt na trasie to Col de l’Iseran 2770 m.n.p.m.). Trzeba być więc przygotowanym na wszystkie możliwe zawirowania pogodowe, jakie mogą nas spotkać na takich wysokościach (nam trafił się np. grad, pół dnia burzy, kilka konkretnych ulew, a także wędrówki w chmurach). W lipcu w kilku miejscach na szlaku zalegał jeszcze śnieg, a poranki i wieczory potrafiły być po prostu lodowate. Z kolei na południu śnieg i zimno pozostaną jedynie odległym wspomnieniem i będziemy smażyć się w bezwzględnym słońcu. To wszystko trzeba uwzględnić kompletując wyposażenie i ubrania. Jeśli zamierzacie biwakować, w mojej ocenie rozsądnym wyborem jest śpiwór z komfortem w okolicy 0 stopni (ja miałam -2, Marek 2).

Autor: 
Najwyższy punkt na trasie – 2770 m.n.p.m. Było… rześko. Col de l’Iseran to przełęcz, na którą można wjechać samochodem a potem wypić kawę i zjeść frytki w knajpie. Widoki są jednak niczego sobie.

Najwyższy punkt na trasie – 2770 m.n.p.m. Było… rześko. Col de l’Iseran to przełęcz, na którą można wjechać samochodem a potem wypić kawę i zjeść frytki w knajpie. Widoki są jednak niczego sobie.

Przejście GR5 to nie jest wędrówka przez dzicz, gdzie jesteście skazani sami na siebie. Choć są fragmenty, gdzie cywilizacji jest mniej, to jednak można założyć, że przynajmniej raz dziennie będziecie mieli możliwość uzupełnienia zaopatrzenia – czy to w schronisku czy w jakimś miasteczku. Uwaga! Francuzi mają dziwny zwyczaj zamykania sklepów na pół dnia wczesnym popołudniem – trzeba o tym pamiętać, kiedy będziecie planować zaopatrzenie. Nie zdziwcie się też, jeśli w knajpie nie dostaniecie nic do jedzenia, bo nie wybiła jeszcze odpowiednia godzina (lub też odpowiednia godzina już minęła). Ot, lokalny folklor.

Autor: 
Do tego sklepu dosłownie biegliśmy, żeby zdążyć przed zamknięciem (zdaje się, że o 12.30). Następny sklep dopiero za 2 dni!

Do tego sklepu dosłownie biegliśmy, żeby zdążyć przed zamknięciem (zdaje się, że o 12.30). Następny sklep dopiero za 2 dni!

Na szlaku nieraz nastraszą Was psem pasterskim. To prawda – często przechodzi się przez tereny pasterskie, zazwyczaj przed wejściem na taki obszar zobaczycie tabliczkę informującą, czy można spodziewać się także psa. Jeśli tak – należy dać mu czas, aby nas zauważył i poczekać, aż do nas podejdzie. Nie uciekać, nie panikować. Mamy wyłącznie pozytywne doświadczenia z tymi psiakami – witały się z nami radośnie, raz nawet rozłożyły się obok naszego namiotu, ale zabrał je pan pasterz, twierdząc że zawracają nam głowę. Poza psiakami na szlaku spotkacie na pewno owce, krowy, dużo świstaków i jeśli dopisze Wam szczęście – koziorożce alpejskie. Nie ma się czego bać!

Autor: 
Psy pasterskie powinny pilnować owiec, ale owce i tak łaziły, gdzie chciały. Ta powitała nas rano, kiedy wychyliliśmy głowy z namiotu.

Psy pasterskie powinny pilnować owiec, ale owce i tak łaziły, gdzie chciały. Ta powitała nas rano, kiedy wychyliliśmy głowy z namiotu.

Trudnością może być także… język, bo jak powszechnie wiadomo, Francuzi niespecjalnie garną się do rozmów w językach innych niż francuski. Ja akurat porozumiewam się w tym języku na tyle, że większość spraw byłam w stanie załatwić po francusku i było to bardzo miłe doświadczenie – często inicjowało dalszą rozmowę o górach, o Polsce czy w ogóle o życiu. Czasem próbowaliśmy po angielsku – było to zdecydowanie trudniejsze, czasem wzbudzało lekką panikę, ale zawsze udawało nam się osiągnąć cel. Polecam więc dużo cierpliwości i uśmiechu na ustach, bo to zawsze pomaga.

Autor: 
W schronisku Plan de la Lai rozmawialiśmy po francusku, ale obsługa była tak serdeczna i pomocna, że dogadalibyśmy się w każdym języku.

W schronisku Plan de la Lai rozmawialiśmy po francusku, ale obsługa była tak serdeczna i pomocna, że dogadalibyśmy się w każdym języku.

Przygotowania do przejścia GR5

Przewodniki i mapy

Kiedy decyzja zapadła i GR5 zostało wybrane na arenę mozolnych zmagań, kupiliśmy przewodnik „The GR5 Trail” wydawnictwa CICERONE, który zawiera opis całej trasy (w języku angielskim). Książka jest do kupienia przez internet, zdaje się także, że jest dostępna online. Poza tym zaopatrzyliśmy się jeszcze we francuski przewodnik opisujący etap GR5 przebiegający przez Vanoise. Ten fragment trasy wydawał mi się najbardziej skomplikowany, z różnymi wariantami do wyboru, chciałam więc mieć dodatkowe wsparcie. Przewodnik CICERONE przeczytałam od deski do deski, robiąc sobie notatki, a następnie zrobiłam zdjęcia tych notatek, by mieć je ze sobą w telefonie. Sfotografowałam też przewodnik po Vanoise. Planowaliśmy więc nie dźwigać żadnych papierowych map ani przewodników, ale w ostatniej chwili Marek wrzucił sobie do plecaka przewodnik CICERONE w wersji papierowej – brawo mozół! Mieliśmy także GPS z wgranym trackiem trasy… i co? Nie użyliśmy go ani razu. Kilkukrotnie wspomagaliśmy się aplikacją maps.me. W planowaniu pomocna była również francuska strona https://www.grande-traversee-alpes.com oraz grupa na Fb: GR5 (Grand Randonnee 5).

Autor: 
Szlak GR5 wiodący przez Alpy jest dobrze oznakowany i zazwyczaj nie ma problemu z orientacją w terenie.

Szlak GR5 wiodący przez Alpy jest dobrze oznakowany i zazwyczaj nie ma problemu z orientacją w terenie.

Noclegi na szlaku GR 5

Od początku planowaliśmy, że większość nocy spędzimy pod namiotem, w miarę możliwości rozbijając się przy schroniskach, na campingach, ale także na dziko. Szlak GR5 generalnie poprowadzony jest tak, że można go nawet przejść bez namiotu, ale po pierwsze – koszty byłyby horrendalne, a po drugie – mozół kocha biwaki! My na szlaku żyliśmy i planowaliśmy z dnia na dzień, dostosowując długość kolejnych etapów do pogody, naszego samopoczucia i generalnie widzimisię. Mieliśmy ten komfort, że nie goniły nas terminy, szliśmy więc w swoim tempie (a raczej w tempie mozołu).

Autor: 
Widok z namiotu rozbitego przy schronisku I Re Magi

Widok z namiotu rozbitego przy schronisku I Re Magi

Autor: 
Nasz biwak pod przełęczą Dormillouse

Nasz biwak pod przełęczą Dormillouse

Jeśli kolejnego dnia planowaliśmy nocleg na campingu, czasem wysyłaliśmy maila z pytaniem o miejsce, bądź też dzwoniliśmy. Zawsze okazywało się, że miejsca są, dlatego z czasem po prostu szliśmy na pewniaka. Campingi we Francji to w ogóle temat na oddzielny wpis – ja je wprost uwielbiam! Niedrogie (najtańszy camping: 11 euro za naszą dwójkę, średnio ok. 16 euro), czyste, nierzadko urokliwie położone, ze sklepem, knajpą, ciepłym prysznicem i świeżym pieczywem co rano… Cóż więcej potrzeba po całym dniu wędrówki? Na szlaku GR5, zwłaszcza w jej północnej i środkowej części, campingów jest co niemiara, dlatego warto z nich korzystać. Niestety na południu z jakiegoś powodu te przybytki zanikają i trzeba sobie radzić inaczej.

Autor: 
Scenki z życia campingowego

Scenki z życia campingowego

Nieco inaczej sprawa przedstawia się ze schroniskami. Jeśli planujecie spać pod dachem, lepiej jest wcześniej zarezerwować miejsce, najlepiej telefonicznie, ewentualnie mailowo (link do strony, która może w tym pomóc: http://www.gites-refuges.com/www/centrale_reservation.htm). My w schroniskach spaliśmy kilka nocy, czasem rezerwowaliśmy nocleg wcześniej, czasem po prostu pytaliśmy na miejscu. W jednym przypadku schronisko było pełne (także miejsca biwakowe) i w efekcie spaliśmy pod namiotem na dziko. Często schroniska umożliwiają także rozbicie namiotu w pobliżu, co również jest świetną opcją, bo za niewielką opłatą pozwala skorzystać z dobrodziejstw sanitariatów. Luksusy francuskich schronisk mają oczywiście swoją cenę – dużo wyższą niż ceny na campingach. Jeśli wybierzemy opcję demi-pension (nocleg, obiadokolacja i śniadanie), powinniśmy liczyć się w wydatkiem rzędu 45-50 euro za osobę za noc. Sam nocleg pod dachem to koszt ok. 20 euro. Pamiętajmy, że główne posiłki w schroniskach podawane są o określonej godzinie (np. kolacja zazwyczaj o 19.00) i spożywane są wspólnie. To bardzo miły zwyczaj, dzięki któremu wiem już, że 90% rozmów Francuzów dotyczy jedzenia. Zazwyczaj byliśmy jedynymi obcokrajowcami na sali, dlatego też cierpliwie odpowiadałam na wszystkie możliwe pytania dotyczące Polski (np. O! To Polska ma dostęp do morza? Albo: Jesteście ze stolicy? Z Bukaresztu?).

Autor: 
Schronisko Fournache, bajecznie położone, serwujące pyszną polentę z wołowiną

Schronisko Fournache, bajecznie położone, serwujące pyszną polentę z wołowiną

Jeśli chodzi o biwakowanie na dziko, to w większości miejsc jest to dopuszczalne, jeśli rozbijemy namiot wieczorem i złożymy go rano. Wyjątkiem jest Park Narodowy Vanoise – tam biwaki są surowo wzbronione, a nie wszystkie schroniska umożliwiają też rozbicie namiotu w pobliżu. Polecam dobrze przemyśleć i zaplanować ten fragment trasy, w miarę możliwości także zarezerwować wcześniej miejsce, gdyż schroniska potrafią być pełne i nie będzie zmiłuj – nam w takiej sytuacji poradzono, aby wyjść poza teren parku narodowego i rozbić namiot. Nasze 4 dzikie noclegi wspominam bardzo dobrze, choć raz zostaliśmy obudzeni przez owce, które postanowiły przemaszerować przez nasze obozowisko. Nie byliśmy oczywiście jedynymi osobami, które wybierały nocleg pod rozgwieżdżonym niebem. Jedną z naszych miejscówek dzieliliśmy z innymi wędrowcami, ale zazwyczaj otaczała nas cudowna cisza, przestrzeń i bezmiar gór.

Autor: 
Taki widok po wyjściu z namiotu – bezcenne!

Taki widok po wyjściu z namiotu – bezcenne!

Podsumowując – z 25 nocy na szlaku 7 spędziliśmy na campingach, 3 w namiocie przy schroniskach, 4 biwakując na dziko, 4 pod dachem w schroniskach i 7 w hotelach/pensjonatach.

Jedzenie na szlaku GR5

Byliśmy oczywiście przygotowani i wyposażeni na okoliczność samodzielnego gotowania, ale wiedzieliśmy, że nie będziemy się ograniczać tylko do tego. Wierni czytelnicy Musu Mozołu wiedzą, że chodzenie po górach to jedynie pretekst do obżerania się, stąd chętnie próbowaliśmy lokalnych specjałów. Z Polski zabraliśmy ze sobą także po 2-3 liofilizaty na głowę, trochę przekąsek, ale nie przesadzaliśmy z ilością jedzenia, bo wiedzieliśmy, że bez problemu uzupełnimy zaopatrzenie na szlaku. Nasza działalność gastronomiczna nie była specjalnie wyszukana – bazowaliśmy na gotowych, wstępnie ugotowanych daniach, które można bez problemu kupić na miejscu. Dzięki współpracy ze Skalnik.pl mieliśmy okazję przetestować nową kuchenkę turystyczną. W ręce wpadła nam kuchenka turystyczna Fire-Maple FMS-X2 ze zintegrowanym garnkiem wyposażonym w radiator. Przyznaję, że na początku byłam dość sceptycznie nastawiona do tego wynalazku (poprzednia kuchenka sprawowała się całkiem przyzwoicie). Okazało się jednak, że kuchenka jest małym odkryciem wyjazdu, bo gotuje wodę raz dwa (ok 3-4 minut), a na dodatek nie trzeba z nią biegać w poszukiwaniu miejsca osłoniętego od wiatru, bo płomień jest chroniony specjalną osłonką. Poranna kawka (dla Marka) i herbatka (dla mnie) była więc gotowa w mgnieniu oka, a my mogliśmy zająć się przygotowywaniem śniadanka… Bez zarzutu sprawdziły się także nasze naczynia turystyczne, czyli komplet naczyń Fire-Maple FMC-K7, służący nam za zastawę stołową

Autor: 
Nie odmawialiśmy sobie lokalnych specjałów i chętnie sięgaliśmy po schroniskowe przekąski… Ale nie zrezygnowaliśmy całkowicie z własnej działalności gastronomicznej

Nie odmawialiśmy sobie lokalnych specjałów i chętnie sięgaliśmy po schroniskowe przekąski… Ale nie zrezygnowaliśmy całkowicie z własnej działalności gastronomicznej

Jeszcze kilka słów o wodzie. Mieliśmy ze sobą 2 bidony o pojemności 0,7 litra i w większości przypadków taka ilość wody nam wystarczała (zwłaszcza na północy), bo na szlaku jest bardzo duża ilość miejsc, w których wodę możemy uzupełnić. Są schroniska, źródełka, rzeki i potoki. Do uzdatniania wody używaliśmy tabletek, a później także filtra. Na południu źródeł wody było mniej, a dzikie upały powodowały, że piliśmy więcej. Kupowaliśmy więc zimne napoje tam, gdzie się dało i taszczyliśmy je ze sobą – to dodatkowe gramy, ale byłam w stanie znieść tę niedogodność za cenę wypicia zimnej coli na przełęczy.

Autor: 
Śniadanie

Śniadanie

Autor: 
...i kolacja.

...i kolacja.

Lista sprzętu na GR5

Cały nasz dobytek zapakowaliśmy w dwa plecaki – ja w Osprey Aura AG 50, Marek w Osprey Atmos AG 65. Poniżej zamieszczam spis zawartości naszych plecaków, choć nie gwarantuję, że ujęłam tam wszystko co tachaliśmy ze sobą…

  • namiot Quechua Quickhiker 2-os
  • śpiwór Cumulus X-Lite 400 (ja) i X-Lite 300 (Marek)
  • materace Naturehike
  • kuchenka Fire-Maple FMS-X2-BLACK
  • kartusz gazowy
  • zestaw naczyń Fire-Maple FMC-K7 (niekompletny)
  • kubki Kelly Kettle – 0,35 i 0,5l
  • sztućce turystyczne
  • nóż składany Master Cutlery
  • 2 plastikowe pojemniki na wodę 0,7 l
  • termos 0,5 l Fjord Nansen
  • tabletki do odkażania wody
  • filtr do wody Sawyer Mini Camo
  • mała karimata z Decathlonu
  • czołówki (Petzl i Black Diamond)
  • zapasowe baterie
  • okulary przeciwsłoneczne
  • 2 powerbanki, ładowarki
  • kijki trekkingowe Quechua
  • 15 m. linki
  • buffy, kapelusz od słońca, cieplejsza czapka, rękawiczki
  • kurtka przeciwdeszczowa
  • kurtka ocieplana
  • peleryna przeciwdeszczowa Naturehike NH17D003-M NYLON 20D-GREEN-UNI
  • zestaw ubrań, w moim przypadku: 1 długie spodnie, 2 pary krótkich spodni, komplet lekkiej bielizny termicznej, 2 bluzy z długim rękawem, 4 bluzki z krótkim rękawem, bielizna
  • buty: Scarpa Zodiac (ja) i Chiruca Etnico (Marek)
  • sandały (ja) oraz buty do wody z Decathlonu (Marek)
  • apteczka (a w niej podstawowe leki, plastry, sudocrem, Voltaren)
  • krem z filtrem 50
  • przybory higieniczne, szczotka do włosów, kosmetyki
  • ręczniki szybkoschnące
  • worki na śmieci
  • kompas
  • zapalniczki
  • chusteczki higieniczne
  • zestaw naprawczy (igła i nici, trytki, taśma izolacyjna i 2-3 metry power tape)
  • nerka
  • przewodnik
  • zegarek z GPS
  • folie NRC
  • dokumenty, karty bankowe/kredytowe, gotówka, ubezpieczenie (Alpenverein)
Autor: 
Daleko jeszcze? (tak, jeszcze ponad 500 kilometrów)…

Daleko jeszcze? (tak, jeszcze ponad 500 kilometrów)…

Koszty

Całe przedsięwzięcie kosztowało nas niecałe 2500 euro – wliczając w to wszystkie koszty: dojazd (łącznie ok. 1500 zł), noclegi i wyżywienie. Poza domem spędziliśmy prawie cały miesiąc. Staraliśmy się gospodarować pieniędzmi rozsądnie, ale równocześnie – to były nasze wymarzone wakacje, wielki mozół na który czekaliśmy wiele miesięcy, dlatego też nie odmawialiśmy sobie małych (a czasem dużych) przyjemności. Zdecydowanie najdroższe były noclegi pod dachem – w schroniskach oraz hotelach, ale liczyliśmy się z nimi i byliśmy na takie ceny przygotowani. Jestem przekonana, że można przejść ten szlak wydając dużo, dużo mniej – m.in. częściej śpiąc na dziko, noclegi „w cywilizacji” rezerwując z wyprzedzeniem, no i ograniczając stołowanie się w knajpach i schroniskach.


Poniżej znajduje się szczegółowa rozpiska naszych etapów GR5 – może okaże się ona pomocna przy planowaniu Waszego przejścia

  1. Les Houches – Les Contamines (camping)
  2. Les Contamines – refuge du Plan de la Lai (namiot przy schronisku)
  3. Refuge du Plan de la Lai – Landry (camping)
  4. Landry – Refuge Rosuel (schronisko)
  5. Refuge Rosuel – Tignes le Lac (hotel)
  6. Tignes le Lac – Bessans (camping)
  7. Bessans – Refuge-L’ auberge de Bellecombe (schronisko)
  8. Refuge-L’ auberge de Bellecombe – dziki nocleg za schroniskiem Arpont
  9. Dziki nocleg za schroniskiem Arpont – Refuge la Fournache (schronisko)
  10. Refuge la Fournache – Modane (hotel)
  11. Dzień odpoczynku w Modane (hotel)
  12. Modane – Rifugio I Re Magi (namiot przy schronisku)
  13. Rifugio I Re Magi – dziki nocleg pod przełęczą Dormillouse
  14. Dziki nocleg pod przełęczą Dormillouse – Briançon (camping)
  15. Briançon – Brunissard (camping)
  16. Brunissard – Ceillac (camping)
  17. Ceillac – Refuge CAF de Maljasset (schronisko)
  18. Refuge CAF de Maljasset – Larche (camping)
  19. Larche – Bousieyas (namiot przy schronisku)
  20. Bousieyas – Auron (hotel)
  21. Auron – dziki nocleg w okolicy Portes de Longon
  22. Portes de Longon – Rimplas (hotel)
  23. Rimplas – dziki nocleg w okolicy Col du Fort
  24. Col du Fort – Levens (hotel)
  25. Levens – Nicea (hotel)
Autor: 
Spod Mont Blanc nad Morze Śródziemne – mamy to!

Spod Mont Blanc nad Morze Śródziemne – mamy to!

Wczytuję...
Wczytuję...

Czy wiesz, że...

W portalu Góry i Ludzie również Ty możesz zostać autorem artykułów, które przeczytają tysiące Internautów! Już dziś zarejestruj się i zacznij bezpłatnie dodawać swoje treści. To doskonała reklama dla Ciebie i Twoich górskich dokonań. Więcej informacji znajdziesz tutaj.

Dodaj własny artykuł

Już dziś zarejestruj się i dodawaj własne artykuły dla tysięcy czytelników portalu!

Chcę zostać autorem!

Wczytuję...