Kiedy pojechałem po raz pierwszy w Bieszczady, nie miałem "zielonego" pojęcia, jak po tych całych górach się chodzi. Mimo że trasę zmęczyłem w jakichś niewygodnych trampkach, to wiedziałem, że góry właśnie stały się dla mnie czymś wyjątkowym.
Szybko postanowiłem nadrobić stracony czas, zwiedzając wszelkie okoliczne pasma górskie. Ale żeby wejść na Kazbek? Postawić stopy na pięciotysięczniku? O tym nie myślałem nawet w snach. Do czasu.
Kategorie:
Przeczytaj też
Wczytuję...
Wczytuję...
Komentarze