Izery na turystycznej mapie Polski nie mają zaszczytnego miejsca. Daleko im do strzelistych Tatr, nie są ostoją samotności, jak Bieszczady. Schowane gdzieś za Karkonoszami mają łatkę małego, brzydkiego kaczątka. W świadomości odżywają na chwilę zimą, tylko za sprawą biegówek. Pamięć o nich jednak szybko topnieje wraz z pierwszymi śladami wiosny. Gdy zapytacie znajomych o góry, Izery nie będą w czołówce miejsc polecanych. O ile w ogóle ktoś je wspomni. Dlaczego zatem to właśnie Góry Izerskie skradły nasze serca? Odpowiedź na to znają Czesi.
Niegdyś tętniące osady przemysłowe wyludniły się wraz z przetaczającymi się przez Izery kolejnymi wojnami. Huty szkła przestały być rentowne, ziemie zmieniały właścicieli nieskłonnych do tworzenia infrastruktury. Po stronie polskiej ostał się Świeradów i właściwie nic więcej. Czeskie Jizerskie Hory miały trochę więcej szczęścia. Kilka fabryk się uchowało, podobnie z kilkoma wsiami i miasteczkami. Mimo to, bieda dobijała się tu do drzwi i okien aż trzeszczało. Niewielką zmianę przyniósł dopiero niedawno rozwój turystyki.
Srogie zimy i ukształtowanie terenu dały pierwszą szansę w postaci biegów narciarskich. Druga okazja zaistnienia przyszła wraz z kolarstwem górskim. Izery powoli stają na nogi i coraz śmielej rzucają wyzwanie wyższym Karkonoszom. A my latem w Izery jeździmy z trzech powodów.
Widok nieba upstrzonego gwiazdami i przeciętego wstęgą Drogi Mlecznej rozpala wyobraźnię i skłania do marzeń. Dołóżcie do tego strzelające w górę iskry z ogniska, otulającą ciemność i cichy szmer strumienia. Takie chwile pamięta się długo.
Samo schronisko Orle (link) to dawna huta szkła i bez wątpienia należy do jednego z ładniejszych w Polsce. Baza noclegowa jest przyzwoita (w budynku obok), a kuchnia wydaje naprawdę dobre naleśniki. My jakoś zawsze trafiamy tu pod namiot.
Obok schroniska można spokojnie rozłożyć się z małym obozem w cenie 10 zł od osoby. Nie ma prądu, jest za to toaleta i sauna! Zwłaszcza to drugie zasługuje na uwagę, gdyż nawet w środku lata noce na Hali Izerskiej są przenikliwie zimne. Ponoć przymrozek w czerwcu nikogo tu nie zaskakuje!
Jeśli jesteście amatorami astrofotografii lub po prostu naszła Was ochota na pooglądanie Drogi Mlecznej w nietypowym miejscu, sprawdźcie prognozę pogody, fazę i godzinę zachodu księżyca. Zdjęcia nocne wymagają statywu, czułości ISO minimum 1600 i szerokiej przesłony (f4 lub większego otworu).
Schronisko Orle, Hala Izerska i osada Jizerka leżą w Parku Ciemnego Nieba (tu więcej o projekcie), który charakteryzuje się wyjątkowo niskim zanieczyszczeniem świetlnym i dobrą przejrzystością powietrza.
Miejsc na wycieczki w Izerach nie brakuje. Niestety, znaleźć informacje o nich to nie lada wyzwanie. Większość odkrytych przez nas punktów leży po stronie czeskiej. Szkoda, że polskie przewodniki i serwisy jakoś nie kwapią się, by chociaż napomknąć o sąsiadach. W czeskojęzycznych zakamarkach internetu można na szczęście znaleźć więcej informacji. Promuje się Jested, promują Hejnice i Frydlant.
My upodobaliśmy sobie szczególnie osadę Jizerka, właśnie po czeskiej stronie. Kilkanaście domów rozrzuconych na hali u podnóża niewielkiego wzniesienia Buovec ma swój niepowtarzalny urok. Kwiaty zwisające z okien i balkonów, zadbane obejścia i przycięte, zielone trawniki. Wszystko odmalowane, zadbane i wymuskane, niczym pocztówka z Tyrolu. Jizerka ze swoim dużym parkingiem (50 KC za dzień, monety potrzebne) to fantastyczne miejsce na dłuższy spacer lub wycieczkę rowerową.
Szlaki w okolicy nie należą do wymagających, a te po stronie czeskiej są w większości przyjazne właśnie rowerzystom i częściowo wyprawom z wózkiem i maluchami.
Pośród skał
Szerokie i wydeptane szlaki to nie dla Was? świetnie się składa. Czeskie Hejnice to punkt startowy kilku tras z fantastycznymi widokami. Na piękne panoramy trzeba jednak sobie zasłużyć! Przygotujcie się na przyspieszone tętno i pot na czole.
Prawdziwą perełką godną każdego wysiłku jest wyprawa zielonym szlakiem do malowniczego Wodospadu Černého Potoka i dalej stromo pod górę na punkt widokowy Frýdlantské Cimbuří. Z Hejnic to około 4 km podejścia o przewyższeniu 600m. Idziemy w cieniu, głównie lasem. Przez sporą cześć drogi towarzyszy nam szumiący w wąskiej dolinie Czarny Potok. Kroki stawia się lekko po szutrowej drodze. Dopiero odcinki przed samym wodospadem i skałami robią się kamieniste i strome. Wdrapanie się na Frýdlantské Cimbuří będzie na pewno wymagało od Was nieco zaparcia, odwagi, a w kilku miejscach drobnych, skalnych akrobacji.
Wodospad Černého Potoka i Frýdlantské Cimbuří
Na wzmiankę zasługuje też odcinek drogi 290 między Harrachovem a Hejnicami. Na tym niedługim fragmencie przejedziecie przez kilka malowniczych, dopieszczonych wiosek i nacieszycie oczy pięknymi widokami na Izerskie Góry i skały.
Po adrenalinę na rowerze
Okolice Smrku są tematem westchnień wśród osób katujących swoje górskie rowery na zjazdach i podjazdach. To prawdziwa mekka w świecie MTB, która przyciąga zapaleńców, amatorów i rodziny z dziećmi. Spotkać tu można tłumnie naszych rodaków, jaki i sąsiadów z południa czy zza Odry. Skąd ten entuzjazm wokół bądź co bądź małej mieściny i niewielkiej góry?
Przygotowane tu przez Czechów, a później też Polaków, 85 km głównie jednokierunkowych ścieżek pod rowery górskie w promieniu 500 km nie ma sobie równych. Trasy nazwane Singltrek pod Smrkem (po naszemu Singletrack pod Smrekiem) doczekały się uznania w świecie i licznych nagród. Ścieżki są głównie jednokierunkowe, wolne od pieszych i dobrze oznaczone. I co najważniejsze – jeździ się tu fantastycznie! Cztery stopnie trudności dają możliwość zabawy i amatorom i pro-riderom. Każdy znajdzie tu coś dla siebie, pod względem długości i różnicy wzniesień. Pomyślano też o najmłodszych – dla rodzin z dziećmi stworzono lekki szlak w północnej części terenu (kolor niebieski i zielony)
Najfajniejsza trasa naszym zdaniem ma swój start w Centrum U Kyselky. Stąd kierować się trzeba na Łomnicki Most, nudny trawers po asfalcie, Hubertka (na ciasto i piwko) i dalej zjazd na trasę czarną, do cmentarza w Lazne Libverda. Po tym czeka nas powrót ścieżką czerwoną przez Obri Sud. 30 kilometrów gwarantowane. A podczas czterech godzin: kilka fantastycznych zjazdów, trochę podjazdów i piękne widoki na Hejnice i Góry Izerskie.
Urokiem jest też to, że nie musicie mieć wypasionego roweru. Zwykły, byle sprawny, „góral” się tu sprawdzi. A jeśli chcecie popróbować jazdy na dobrym sprzęcie, to po stronie czeskiej są trzy wypożyczalnie oferujące świetny sprzęt (około 120 zł / dzień):
- W Single Trek Centrum dostaniecie Authory, Genesisy i Rock Machine, rezerwacja online
- W Lázně Libverda jest BikeCentrum Libverda oferujące Meridy i Rock Machine, rezerwacja online
- Nad Novym Mestem w Centrum u Kyselky dostać możecie Treki, tu jednak z dostępnymi rowerami jest najgorzej. Rezerwacja też online.
- Rowery można też wypożyczyć po polskiej stronie, w Ski&Sun w Świeradowie… tylko Polacy nie dojrzeli jeszcze do tego, by zrobić rezerwację online, odpowiadać na maile czy pytania na Facebooku. To, czy dostaniecie swój rozmiar roweru jest tożsame z rzutem kostką…
Na chillout po rowerowych szaleństwach najlepiej udać się nad jeziorko przy Single Trek Centrum. Sielankowy klimat, dobra pizza (drewniany bar przy jeziorze) i czeskie piwko. W lecie funkcjonuje tu też kemping, boisko do siatkówki plażowej i ogromny trawnik na którym odpoczywa się wyśmienicie!
Nasz przepis na następny weekend w Górach Izerskich
Jeśli pogoda Wam tylko dopisze to polecamy taki plan:
- Dotrzeć do Jizerki w piątek popołudniu i pomaszerować do Orlego na nocne niebo, saunę i kolację.
- Wrócić do Jizerki w sobotę rano (wdrapać się na Bukovec) i ruszyć do Hejnic na trekking przez Frýdlantské cimbuří i Oreśnik.
- W niedzielę wybrać się na rowerowe szaleństwo do Lázně Libverda a potem na zasłużony odpoczynek nad jeziorkiem.
Artykuł w orginale opublikowany na blogu OneDayStop.com.
Komentarze