Użański Park Narodowy to praktycznie ostatnia destynacja w Karpatach Ukraińskich, która czekała na swój czas w moim kalendarzu podbojów górskich. UPN to najbliższa część Bieszczad po stronie ukraińskiej, widziana z Tarnicy, ciągnąca się od Przełęczy Użockiej na wschodzie do granicy ze Słowacją na Zachodzie. Góry te to wielkie karpackie lasy bukowe i przełęcze, które widać patrząc na południe podczas wędrówek po bieszczadzkich połoninach. Pod koniec sierpnia 2017 wraz z kolegą wyruszyłem przecierać szlaki tych gór.
Ta ukraińska część Bieszczad z najwyższym szczytem Kińczyk Bukowski (1251 m n.p.m.) wyróżnia się od polskiej strony dużym zalesieniem, praktycznie brakiem połonin oraz znikomym ruchem turystycznym. W parku narodowym dominują pierwotne lasy bukowe, zaś główny szlak prowadzący przez góry – czerwony, choć dość dobrze oznaczony, jest nieprzetarty i trudny w nawigacji. Często na jego trasie można spotkać zwalone drzewa, wysokie pokrzywy i krzaki, a pajęcze sieci świadczą o tym, iż nikt nim nie chodzi. Większość trekkingu to przedzieranie się przez gęste lasy, wchodzenie na górę przez 2-3 godziny, by po godzinie z niej zejść do kolejnej karpackiej wsi.
Dojazd w te góry polegał na podróży polską koleją relacji Warszawa – Przemyśl, następnie przeprawiliśmy się przez granicę lokalnym busikiem, by pieszo i bez stresu przejść kontrolę graniczną. Po stronie ukraińskiej złapaliśmy marszrutkę do Sambora. Tam z kolei zdążyliśmy na pociąg typu „elektriczka” do celu podróży – wsi Sianki na Przełęczy Użockiej. Na miejscu byliśmy koło 23 wieczorem w poniedziałek, dnia pierwszego. Szlak czerwony prowadzi od historycznej Przełęczy Użockiej wzdłuż malowniczo położonej linii kolejowej. Kolej ta została zbudowana w 1905 przez Węgrów, celem połączenia Lwowa z Budapesztem oraz kontroli nad strategiczną przełęczą oddzielającą Karpaty od Rusi Zakarpackiej. Pierwszy dzień wędrówki to trawersowanie zboczy przez które poprowadzono tory, urozmaicone kilkoma tunelami oraz spektakularnymi mostami. Z przystankiem we wsi Verchowyna Bystra, wchodzimy na górę Pliszka, gdzie obozujemy. Trzeci dzień to zmaganie się z upałem, zachwycanie się widokiem na Bukowe Berdo widzianym z południa oraz przerwa we wsi Łubna na oranżadę. Przechodzimy przez Czeremchę oraz całą, pięciokilometrową wieś Stuzica i napawamy się energię 1000 letniego dębu. Kolejny obóz rozbijamy pod pięknym gwiaździstym niebem z widokiem na dolinę, którą rozciąga się długa wieś. Czwartego dnia przechodzimy przez miejsce upadku największego meteorytu w Europie w roku 1866. Po południu kąpiemy się jak co dzień w potoku. Łapiemy autostop pod granicę ze Słowacją, by ją sprawnie przekroczyć i rozpocząć trekking na północ przez Karpaty Słowackie, ku granicy z Polską. Piątek mija na trekkingu przez lasy bukowe słowackich Karpat, zwiedzanie linii Arpada – linii bunkrów oraz na planowaniu powrotu w polskie Bieszczady. Omijając 15 km marszu szosą, udaje się nam podjechać autostopem do wsi Zboj, a następnie traktorem wiozącym gości na wesele aż do wsi Nova Sedlica. W ostatnią noc rozbijamy obóz na polanie z widokiem na Rabią Skałę. Kolejny wieczór patrzenia się w gwiaździste niebo, gotowania kolacji w maszynce na gaz, rozmawiania o ciekawych sprawach i spania pod namiotem. Esencja wędrówek górskich w najpiękniejszym wydaniu. Dnia ostatniego obieramy szlak żółty w kierunku na Rabią Skałę. Wchodząc na granicę polsko-słowacką wita nas pierwsza mgła i szare chmury nad Bieszczadami. Schodzimy zielonym szlakiem na Jawornik czując, że przychodzi załamanie pogody i trzeba będzie wracać na niziny…
Mapa która mi służyła w trakcie tej wędrówki to polskie wydanie pogranicza polsko-słowackiego z częścią ukraińskiego Użańskiego Parku Narodowego. Wraz z wędrówką po słowackiej stronie Bieszczad ubiegłego roku oraz kilkoma wizytami w Bieszczadach odkryłem cały ten region pogranicza polsko-słowacko-ukraińskiego.
Więcej zdjęć na blogu autora:
https://cezarkos.pl/2017/09/05/trekking-przez-uzanski-park-narodowy/
Komentarze