Autor: 

W domu.

Tradycyjnie zaczęło się od marzeń. Od marzeń o wyjeździe gdzieś dalej, poza polskie góry. Blanc był gdzieś wysoko w hierarchii, ale wydawał się zbyt niedostępny dla mnie, bywalczyni Beskidów (swoją drogą pięknych) i czasem Tatr (też pięknych).

Na szczęście zdarzają się rzeczy niespodziewane, a życie nas zaskakuje. Tak było i tym razem i zdecydowałam, że we wrześniu spróbuję zdobyć Mont Blanc - z naciskiem na "spróbuję". Przyznam się, że byłam pełna obaw, szczególnie po przeczytaniu masy artykułów o lawinach, śniegu, mrozie, spadających kamieniach, chorobie wysokościowej itd. itp. Do tego mój brak doświadczenia w takich warunkach i kondycja taka sobie. Wszystko to złożyło się na postanowienie - spróbuję mimo wszystko! Jeśli uda mi się dojść do drugiego schroniska (tak wtedy nazywałam Goûter-a), będę zachwycona. Jeśli jakimś cudem dojdę dalej, to... nie, tak nawet nie myślałam :)

Oczywiście nie było to tak hop-siup, pojadę, wejdę i gotowe. Najpierw trzeba było skompletować całą masę rzeczy, które były niezbędne do wyjazdu. Na szczęście część z nich już były w moim posiadaniu - wiecie - góry, zima, Tatry. Tak więc odpadła cała odzież i raki, pozostałe musiałam zdobyć. Osobiście najbardziej mnie przerażała myśl o spaniu w namiocie podczas wichury i temperatury odczuwalnej minus 20 stopni (czytałam, że tak tam bywa). Ja należę raczej do zmarzluchów, dlatego najważniejszym dla mnie zakupem był odpowiedni śpiwór. Spędziłam wiele godzin na forach outdoor-owych i studiowaniu parametrów przeróżnych śpiworów. Ostatecznie miałam dwa typy, ale zdecydowałam się na najcieplejszy i o najlepszych parametrach śpiwór puchowy Cumulusa - Alaska 1300. Niektórzy mówili, że będzie za ciepły, ale wolałam, żeby było mi za ciepło, niż za zimno. Do tego jego cena była niższa niż jego odpowiedników z innych firm, więc nie miałam wątpliwości. Na razie powiem tylko tyle, że jestem zachwycona nim, ale o noclegach później :)

Kolejną ważną sprawą była mata samopompująca - słyszałam, że na te warunki musi być 5 cm. Na forach ludzie polecali takie maty, że hej. Ja póżniej je oglądałam w sklepach i rzeczywiście były super, ale mój portfel mówił "wykluczone"...

Już byłam zrezygnowana, ale na szczęście wszystko zrewidował miły Pan w sklepie turystycznym z Gliwic - pozdrawiam Pana :) Przekonał mnie, że w zupełności powinna wystarczyć mata 3 cm. Dodatkowo miałam okazję wypróbować kilka w sklepie (tak, leżałam w sklepie na podłodze na macie) i rzeczywiście różnica pomiędzy 5 a 3 cm matą nie była duża, w cenie za to ogromna. Wtedy wybór już był prosty, a ja stałam się zadowoloną posiadaczką maty 3 cm.

Reszta rzeczy, poszła szybko - kask, byle się trzymał na głowie, gaz do palnika, jakiś większy kubek na zupę i takie tam. Zapomniałam wspomnieć, że organizator zapewniał żarcie - liofilizanty, zupki, kaszki i batony oraz namiot. Także udało się pożyczyć uprząż, krabinki i czekan. Dlatego ten kłopot miałam z głowy.

Kłopotem za to okazało się spakowanie tego wszystkiego do jednego plecaka oraz jego ciężar. Wtedy nie miałam pojęcia jak ja to wszystko wniosę na górę.

Autor: 
Widok z okolicy Nid dAigle na Alpy
Widok z okolicy Nid dAigle na Alpy

Wyjazd.

Samochodem jechaliśmy do Chamonix 16 godzin. Nocleg mieliśmy zarezerwowany na campingu w Les Houches (koło Chamonix), gdzie dotarliśmy koło 1 w nocy. Na miejscu szybkie rozbijanie namiotów, pseudo - mycie i spanie, bo pobudka była przewidziana na 7.

Rano ciężko było wstać, ale jakoś się udało. Na szybko trzeba było wybrać to, co jest niezbędne, a co zostaje w samochodzie. Decyzja była ciężka, bo wtedy wszystko wydawało się niezbędne. Ale "wszystko" nie chciało się zmieścić do plecaka. Poza tym to, co się udało tam upchać, było tak ciężkie, że wbijało w ziemię. Jakoś wybrałam to co zabieram ze sobą, resztę, czyli trzy reklamówki zostały w aucie. Trochę to pomogło, ale i tak było ciężko. Tak dla wyjaśnienia, wcale nie miałam jakichś cudów w plecaku: śpiwór, mata, aparat z dwoma obiektywami, statyw (właściwie taki rozklekotany grat, ale przynajmniej był lekki), kije, czekan, kask, raki, uprząż, kurtka puchowa, ciepły polar, kurtka z membraną, czapka, rękawice, chusta, bluza, spodnie, po dwie pary skarpet z merino i zwykłych, 3 koszulki, bielizna termiczna, mydło, pasta, szczoteczka, mały ręczniczek, picie i jedzenie. Nic takiego, a ważyło tonę.

Około 9 dotarliśmy pod dolną stację kolejki gondolowej, aby podjechać 800 m w górę. To było jedyne ułatwienie podczas całej wycieczki. W ten oto sposób znaleźliśmy się na wysokości 1800 m n.p.m. i rozpoczęliśmy marsz wzdłuż torów Tramway du Mont-Blanc do górnej stacji tegoż "tramwaju", czyli Nid d'Aigle na wysokość 2380 m n.p.m.

Autor: 
Po drodze z Chamonix w stronę Nid dAigle
lokacja = Europa, Francja, Alpy
autor = Patrycja
tag = 

[8744]
; scald_image
tytuł = Po drodze z Chamonix w stronę Nid dAigle
Po drodze z Chamonix w stronę Nid d'Aigle
Autor: 
Po drodze z Chamonix w stronę Nid d'Aigle
Po drodze z Chamonix w stronę Nid d'Aigle
Autor: 
Po drodze z Chamonix w stronę Nid dAigle
lokacja = Europa, Francja, Alpy
autor = Patrycja
tag = lato

[8747]
; scald_image
tytuł = Po drodze z Chamonix w stronę Nid dAigle
Po drodze z Chamonix w stronę Nid d'Aigle
Autor: 
Po drodze z Chamonix w stronę Nid d'Aigle
Po drodze z Chamonix w stronę Nid d'Aigle
Autor: 
Po drodze z Chamonix w stronę Nid dAigle
lokacja = Europa, Francja, Alpy
autor = Patrycja
tag = lato

[8749]
; scald_image
tytuł = Po drodze z Chamonix w stronę Nid dAigle
Po drodze z Chamonix w stronę Nid d'Aigle
Autor: 
Po drodze z Chamonix w stronę Nid d'Aigle
Po drodze z Chamonix w stronę Nid d'Aigle
Autor: 
Po drodze z Chamonix w stronę Nid dAigle
lokacja = Europa, Francja, Alpy
autor = Patrycja
tag = tramway du Mont Blanc, tramwaj, kolejka

[8745]
; scald_image
tytuł = Po drodze z Chamonix w stronę Nid dAigle
Po drodze z Chamonix w stronę Nid d'Aigle

Pogoda była piękna, słońce świeciło, było gorąco, a plecak taki ciężki... Plecy bolały niemiłosiernie, pot lał się z czoła, ale jakoś doszłam.

Tam mieliśmy jakieś 15 minut odpoczynku i dalej w drogę, do schronu Forestiere na 2768 m n.p.m, gdzie zaplanowany był nocleg.

Autor: 
Po drodze z Chamonix w stronę Nid d'Aigle
Po drodze z Chamonix w stronę Nid d'Aigle
Autor: 
Po drodze z Chamonix w stronę Nid dAigle
lokacja = Europa, Francja, Alpy
autor = Patrycja
tag = tramway du Mont Blanc, lato

[8752]
; scald_image
tytuł = Tramway du Mont Blanc w stronę Nid dAigle
Po drodze z Chamonix w stronę Nid d'Aigle
Autor: 
Tramway du Mont Blanc w stronę Nid d'Aigle
Tramway du Mont Blanc w stronę Nid d'Aigle

Schron ten, to piętrowy domek, który z wygód zapewnia tylko dach nad głową i piętrowe prycze. Niestety przewidziane są tylko na zdaje się 4 osoby, więc reszta spała na podłodze. Oczywiście dla nikogo to nie był żaden problem, ponieważ wszyscy byli zmęczeni i nikt nie wybrzydzał.

Za to jakie widoki były z tego miejsca! Przed nami z jednej strony masyw Mont Blanc, gdzie na samej gorze widać malutki punkcik - schronisko Goûter (mój pierwotny cel), a z drugiej strony w dole Chamonix.

Po dotarciu do tegoż schronu, wszyscy zaczęli gotować jedzenie. Wodę oczywiście braliśmy ze stopionego śniegu, którego o tej porze (początek września) zostało kilka łat. Po posiłku, wszyscy wyszli na zewnątrz, aby spędzać czas na podziwianiu widoków i robieniu zdjęć. Z racji cudownej pogody na tej wysokości oraz trochę gorszej na dole, udało się złapać kilka fajnych kadrów z zasnutym chmurami Chamonix. Szczególnie pięknie było podczas zachodu słońca, kiedy to szczyty zrobiły się czerwone, a chmury w dole rozpływały się na światłami miasta.

Autor: 
Widok z okolicy schronu Forestiere na Chamonix
Widok z okolicy schronu Forestiere na Chamonix
Autor: 
Widok z okolicy schronu Forestiere na masyw Mont Blanc
Widok z okolicy schronu Forestiere na masyw Mont Blanc
Autor: 
Morze chmur w okolicy schronu Forestiere na Chamonix
Morze chmur w okolicy schronu Forestiere na Chamonix
Autor: 
Morze chmur w okolicy schronu Forestiere na Chamonix
Morze chmur w okolicy schronu Forestiere na Chamonix
Autor: 
Morze chmur w okolicy schronu Forestiere na Chamonix
Morze chmur w okolicy schronu Forestiere na Chamonix

Spać poszliśmy szybko, bo znów rano trzeba było wstać. Ja oczywiście ostatnia, ponieważ musiałam złapać Milky Way-a nad Alpami :) A że warunki świetnie dopisały, nie próżnowałam.

Autor: 
Droga mleczna nad Alpami z okolicy Forestiere
Droga mleczna nad Alpami z okolicy Forestiere

Spało mi się bardzo dobrze, mata i śpiwór spisały się na medal - zawsze używałam tylko zwykłej karimaty, dlatego różnica była kolosalna.

Coś koło 8 wyruszyliśmy do pierwszego schroniska Tete Rousse. Pogoda była piękna, a trasa na dziś nie była długa. Wszystko wyglądało całkiem dobrze - przejść około 500 m w górę i rozbić się na polu namiotowym koło schroniska. Tam miała być nasza baza wypadowa na przyszłe dni.

Po jakichś 2 godzinach byliśmy na górze. Przed nami roztaczał się widok na malownicze schronisko, pole namiotowe i cały masyw Blanca. Coraz bliżej także było drugie schronisko Goûter oraz wręcz na wyciągnięcie ręki bardzo stroma, kamienista ściana prowadząca do niego. To wszystko robiło wrażenie! Słońce tak mocno świeciło, że nie można było zdjąć okularów lodowcowych ani na chwilę, by oczy nie łzawiły. Skóra także szybko reagowała na silne promieniowanie, dlatego niezbędne było częste smarowanie się kremem z filtrem 50.

Autor: 
Pole namiotowe koło schroniska Tete Rousse
Pole namiotowe koło schroniska Tete Rousse
Autor: 
Pole namiotowe koło schroniska Tete Rousse
Pole namiotowe koło schroniska Tete Rousse

Pole namiotowe znajdowało się na kamienistym płaskowyżu, na którym miejscami stopniał śnieg. Rozbijanie namiotu polegało najpierw na przygotowaniu podłoża, czyli usunięciu kamieni, a następnie na przywiązaniu go do leżących głazów.

Wyglądało to fajnie, nigdy wcześniej w ten sposób nie wiązałam namiotu :)

Widoki stamtąd oczywiście nie zawiodły, dlatego po przygotowaniu obozowiska i jedzenia (oczywiście woda ze śniegu), zaczęliśmy zwiedzać okolicę i robić zdjęcia. To był bardzo miły czas, czuło się zbliżającą przygodę, a jednocześnie można było sobie poleniuchować w cudownym miejscu. Było pięknie!

Na popołudnie mieliśmy jeszcze zapewnioną pewną atrakcję, a mianowicie podejście pod osławiony Grand Couloir, który był postrachem wszystkich idących tą drogą na Mont Blanc. Grand Couloir, zwany także Rolling Stones, to takie miejsce, gdzie co chwilę spadają kamienie, powodując wiele wypadków, często śmiertelnych. Powiem, że początkowo nie wyglądał strasznie, ale kiedy z dużą prędkością zaczęły spadać głazy, to rzeczywiście robiło się nieprzyjemnie. Ale cóż, jutro damy radę! W drodze powrotnej czekała nas jeszcze jedna atrakcja - nauka zatrzymywania się przy pomocy czekana. Nauka praktyczna polegała na symulacji zjeżdżania po śniegu w różnych pozycjach i próbach zatrzymania się używając czekana. Niezła

rozrywka to była i kupa śmiechu :) Oby ta umiejętność nigdy nam się nie przydała.

Resztę dnia spędziliśmy na leniuchowaniu oraz na szykowaniu się na jutro. Plan był taki, że zostawiamy jak najwięcej rzeczy w namiocie, a zabieramy tylko to, co naprawdę niezbędne i z jak najlżejszym plecakiem idziemy na szczyt. Znów dylemat, co mi potrzebne, a co mogę zostawić. Cóż, jakoś się z tym uporałam i znów trochę rzeczy się pozbyłam z plecaka. Spać poszłam oczywiście po nocnej sesji Milky Way-a - w końcu trzeba wykorzystać warunki.

Autor: 
Nocna panorama Tete Rousse z drogą mleczną
Nocna panorama Tete Rousse z drogą mleczną

Ta noc nie należała do najlepszych, prawie nie mogłam spać, a odgłos ciągle spadających kamieni powodował, że włosy mi się jeżyły na głowie i jeszcze bardziej nie mogłam spać. Jeden raz kamienie leciały dobre 10 minut bez przerwy, koszmar.

Pobudka była o 5 rano, a już chwilę po 6 byliśmy w drodze. Najpierw podejście pod kuluar - poszło gładko, teraz się zaczyna, pomyślałam - przechodziliśmy, a właściwie przebiegaliśmy dwójkami i trójkami. Na szczęście ani jeden kamień nie ruszył się i wszyscy sprawnie pokonaliśmy ten niespełna 50-cio metrowy kawałek. Dalej była żmudna wspinaczka po mocno eksponowanej, stromej, 500 metrowej ścianie. Mnie osobiście cieszyło, że w ogóle nie było na niej śniegu oraz to, że do połowy jej wysokości szliśmy po ciemku, tylko z czołówkami i nie było widać jak jest stromo i wysoko. Dla mnie to był najgorszy i najbardziej męczący odcinek całej drogi, szczególnie w drodze powrotnej.

Do Goûter-a na 3863 m n.p.m. dotarliśmy coś po 9 rano. Od tego momentu do samej góry jest śnieg i bez raków się nie obędzie. Także uprząż i asekuracja jest niezbędna, ponieważ idzie się po lodowcu, gdzie zdarzają się szczeliny. Pod starym Goûter-em mamy około 15 minut na ubranie właśnie raków i uprzęży i ruszamy w 3 grupach 5 i 6-cio osobowych do schronu Vallot na 4400 m n.p.m.

Autor: 
Widok na Aiguille du Midi z okolicy schroniska Goûter
Widok na Aiguille du Midi z okolicy schroniska Goûter
Autor: 
Widok na Aiguille du Midi z okolicy schroniska Goûter
Widok na Aiguille du Midi z okolicy schroniska Goûter
Autor: 
Widok na Aiguille du Midi z okolicy schroniska Goûter
Widok na Aiguille du Midi z okolicy schroniska Goûter

Początkowo szło się w miarę dobrze, ale już trochę powyżej schroniska zaczął bardzo mocno wiać wiatr i zaczęło mi brakować powietrza. Brałam oddech, a czułam jakby w ogóle nie było w nim tlenu. Już się wystraszyłam, że moja wędrówka dobiega końca i musiałam to zgłosić przewodnikowi. On tylko spokojnie powiedział, że to tylko wysokość i mam wracać na miejsce. Tak jak najpierw robiliśmy po jakieś 70 kroków i 20 sekund odpoczynku, to później chyba z 40 kroków i około 30 sekund odpoczynku. Wiedziałam, że to z mojego powodu i byłam mu ogromnie wdzięczna.

Po chwili wszystko mi przeszło i spokojnie mogłam iść dalej. Dwie męskie grupy nas wyprzedziły - panowie i jedna pani dawali czadu jak maszyny, więc nie było sensu ich spowalniać. Natomiast ja z 3 koleżankami i przewodnikiem powoli sobie doszliśmy do upragnionego Vallota.

Autor: 
Trekking po lodowcu
Trekking po lodowcu
Autor: 
Trekking po lodowcu w stronę Mont Blanc
Trekking po lodowcu w stronę Mont Blanc

Vallot to metalowy schron, gdzie można się schować przed nagłą zmianą pogody i przeczekać złe warunki. My się tam zatrzymaliśmy do ataku szczytowego. Dodam, że nie wolno tam planować noclegu, bo zdarza się, że ratownicy odwiedzają to miejsce i można za takie praktyki otrzymać niezły mandat.

Jak wspomniałam, Vallot jest na 4400 m n.p.m. a ja nigdy wcześniej nie byłam na takiej wysokości. Bałam się jak zareaguję na to i nie było to najlepsze doświadczenie. Rzeczywiście czułam się kiepsko, z resztą większość z nas się tak czuła. Przeważnie był to ból głowy, mnie głowa akurat nie bolała, ale czułam się jak zombie. Byłam jakaś taka do niczego, powolna, śpiąca i nic mi się nie chciało. Wieczorem myślałam o tym, jak to będzie jutro i doszłam do wniosku, że już nie idę do góry, bo nie dam rady. Poczekam na ekipę tutaj i razem zejdziemy. Oczywiście nikomu nic nie mówiłam o moich planach.

Jakimś cudem przewodnik wieczorem zapytał, czy brałam duo... coś tam - tabletki na rozrzedzenie krwi, nie pamiętam nazwy. A że nie brałam nic, dlatego kazał mi podać jedną, a rano drugą oraz dostałam polecenie wypicia przynajmniej półtorej litra wody. Zalecenia wykonałam i zasnęłam. Obudziłam się około 22 i myślałam, że to już rano. W ogóle mi się już spać nie chciało. Do 3 kręciłam się myśląc co dalej i ostatecznie podjęłam decyzję, że się nie poddam. Decyzja była nieodwołalna, więc o planowanej godzinie grzecznie wstałam i ze wszystkimi wyszłam. Czułam się już dobrze i nie było powodu, aby rezygnować z celu.

Autor: 
Schron Vallot
Schron Vallot
Autor: 
Mont Blanc po południu
Mont Blanc po południu
Autor: 
Panorama spod Mont Blanc
Panorama spod Mont Blanc

Do góry szliśmy sobie powoli, niestety dość mocno wiał wiatr, ale podobno tak tam przeważnie jest. Plecaki zostawiliśmy w Vallocie, dlatego miałam przy sobie tylko sprzęt foto. Nie zaprzeczę, że to było mega ułatwienie. Najpierw się idzie dość stromo, miejscami wąską granią, kolejno przez szczelinę z ułatwieniem w postaci liny z węzełkami i znów stromo. W pewnym momencie przed nami pojawia się szczyt, gdzie już się wydaje, że to cel. Niestety to zmyłka, na którą się można nabrać, bo za nim wyrasta kolejny szczyt, jeszcze większy. Na szczęście to już jest cel - jestem na Mont Blanc!

Autor: 
Widok na Aiguille du Midi ze szczytu Mont Blanc
Widok na Aiguille du Midi ze szczytu Mont Blanc
Autor: 
Widok na Aiguille du Midi ze szczytu Mont Blanc
Widok na Aiguille du Midi ze szczytu Mont Blanc
Autor: 
Cień wielkiej góry
Cień wielkiej góry

Niebo jest czerwono - pomarańczowe, słońce jeszcze nie wzeszło. Wszyscy zaczynają krzyczeć, skakać i się cieszyć. Oczywiście pamiątkowe foto i już nas wołają, że trzeba schodzić.

Ledwo kilka zdjęć zrobiłam, a jeszcze wschodu nie było! Ale cóż zrobić, trzeba się podporządkować. Zaczynamy wracać, kiedy właśnie słońce wyszło zza szczytów. Zrobiłam jakąś fotę i postanowiłam aparatu już nie chować.

Autor: 
Wąska grań
Wąska grań
Autor: 
Wspinacze
Wspinacze
Autor: 
Wspinacze
Wspinacze
Autor: 
Widok na Aiguille du Midi z okolicy szczytu Mont Blanc
Widok na Aiguille du Midi z okolicy szczytu Mont Blanc
Autor: 
Zejście z Mont Blanc
Zejście z Mont Blanc
Autor: 
Widok na Aiguille du Midi z okolicy szczytu Mont Blanc
Widok na Aiguille du Midi z okolicy szczytu Mont Blanc
Autor: 
Trekking
Trekking
Autor: 
Trekking o wschodzie słońca
Trekking o wschodzie słońca

Droga w dół przeleciała bardzo szybko. Nim się zorientowałam, już byliśmy z powrotem w Vallocie.

Autor: 
Zejście z Mont Blanc
Zejście z Mont Blanc
Autor: 
Szczelina
Szczelina
Autor: 
Widok na schron Vallot
Widok na schron Vallot

Tam jakiś szybki posiłek, przepakowanie plecaków i ruszamy w dół. Nasz cel, to Tete Rousse lub schron Forestiere, zależy gdzie się uda dojść.

Autor: 
Schronisko Goûter
Schronisko Goûter
Autor: 
Schronisko Goûter
Schronisko Goûter

Koszmarne zejście z Goûter-a zmusiło mnie do noclegu w Tete Rousse, ale w sumie bardzo się z tego cieszyłam. Jeszcze jeden nocleg w pięknym miejscu w namiocie, to była przyjemność. Ranek przywitał nas pięknym, czerwonym wschodem słońca, po którym ruszyliśmy na dół. Dziś mieliśmy zejść na camping.

Autor: 
Pole namiotowe koło schroniska Tete Rousse o wschodzie słońca
Pole namiotowe koło schroniska Tete Rousse o wschodzie słońca
Autor: 
Pole namiotowe koło schroniska Tete Rousse o wschodzie słońca
Pole namiotowe koło schroniska Tete Rousse o wschodzie słońca

W drodze powrotnej mamy powtórkę pięknych widoków z kilku dni wcześniej, tylko samopoczucie psychiczne lepsze :)

Autor: 
Krótka przerwa w schodzeniu
Krótka przerwa w schodzeniu
Autor: 
Nid dAigle - górna stacja kolejki
; Nid dAigle - górna stacja kolejki
lokacja = Europa, Francja, Alpy
autor = Patrycja
tag = tramway du Mont Blanc, tramwaj, kolejka górska

[8789]
; scald_image
tytuł = Widok z okolicy Nid dAigle na Alpy
Nid d'Aigle - górna stacja kolejki
Autor: 
Widok z okolicy Nid dAigle na Alpy
Widok z okolicy Nid d'Aigle na Alpy

Około południa jesteśmy na dole i szczęśliwi możemy udać się na nasz camping.

Autor: 
Camping w Les Houches
Camping w Les Houches

Teraz mamy przedostatni punkt programu, czyli kąpiel! Wcześniej nie wspomniałam o tym, ale w schroniskach nie ma wody (chyba, że za opłatą) i nie można się umyć. Dlatego nawet nie muszę chyba mówić, jak bardzo każdy z nas marzył o kąpieli.

Tak więc po cudownym prysznicu i posiłku zostało nam tylko zwiedzanie Chamonix.

Podsumowując, miałam ogromne szczęście, że trafiłam na wspaniałych ludzi, z którymi udało mi się zdobyć Blanca. Zarówno organizator, jak i uczestnicy tej wyprawy dołożyli wszelkich starań, aby cały wyjazd był udany pod każdym względem. Także pogoda dopisała na 100 procent (podobno zamieszany był w to pewien ksiądz :) ). Jednym słowem - SUKCES.

Każdemu polecam taką przygodę i doświadczenie.

PS. Opisane przeze mnie doświadczenia były moimi osobistymi wrażeniami. Każdy pewnie odbiera to inaczej - ja własnie tak.

Zapraszam także na moją stronę: www.facebook.com/azaliowo

Kategorie: 
Wczytuję...
Wczytuję...

Czy wiesz, że...

W portalu Góry i Ludzie również Ty możesz zostać autorem artykułów, które przeczytają tysiące Internautów! Już dziś zarejestruj się i zacznij bezpłatnie dodawać swoje treści. To doskonała reklama dla Ciebie i Twoich górskich dokonań. Więcej informacji znajdziesz tutaj.

Dodaj własny artykuł

Już dziś zarejestruj się i dodawaj własne artykuły dla tysięcy czytelników portalu!

Chcę zostać autorem!

Wczytuję...