Wiosenne Trzy Korony

Na Trzech koronach byłam nie raz... nie dwa ale naprawdę dużo razy :) Zawsze wybierałam szlak z Krościenka lub z Czorsztyna. Niedawno szłam ze Szczawnicy do Czerwonego Klasztoru, spodobał mi się tamten widok na Trzy Korony, i postanowiłam, ze ten szlak też trzeba poznać :).

Spontanicznie mimo, ze zapowiadali ogólnie zmienną pogodę w piątek wieczorem postanowiliśmy z mężem i z koleżanką jedziemy :):).

Problemu z zaparkowaniem auta poza sezonem nie ma żadnego, są i płatne parkingi, jak i normalne miejsca wytyczone przy drodze, do wyboru do koloru :).

Wybraliśmy żółty szlak na podejście, bo wiedzie on piękny wąwozem. Naprawdę cudne miejsce! Nawet jak zobaczyłam te drewniane schody przy potoku to wspomniałam początek szlaku w Słowackim Raju :).

Do Przełęczy szybko się dociera :). Moim zdaniem najkrótszy szlak dojściowy.

Zaskoczenie było duże, że nikogo tam nie było! Godzina to ok. 9:00 jak tam dotarliśmy więc niezbyt wcześnie.

Jakie było miłe uczucie widzieć taką soczysta zieleń, mnóstwo kwiatów na łące... i Tatry... śpiew ptaków i ta górska cisza... Po zjedzonym drugim śniadaniu kilku zdjęciach ruszyliśmy dalej w kierunku Koron :)

Błota mało.. co było zaskakujące :) Warun idealny!

Na szczycie wiał wiatr ale ciepły... Widoczność niesamowita, Tatry, Babia i całe Pieniny i pozostałe góry było widać.

Zeszliśmy kawałek szlakiem w kierunku ruin zamku, na rozstaju szlaków zeszliśmy zielonym szlakiem aż do schroniska.

Ciekawostka związana ze szlakiem z Czorsztyna jest taka, że teraz na początku szlaku gdzie zawsze zostawialiśmy samochód, teraz jest znak zakaz zatrzymywania, pro turystycznie ;). Najlepszym wyjściem jest parking który ma kilka miejsc. W Czorsztynie po drodze, można skrócić zamiast asfaltem dojście to trochę na dziko przez łąki, aż zrówna się ze szlakiem który ciągnie się aż do Snożki :). Przyjemnie się tam idzie :).