Nagła zmiana pogody i brak właściwego sprzętu w połączeniu z nadmierną wiarą we własne możliwości mogą prowadzić do tragedii w górach. Skoncentrowaliśmy się na kilku takich wydarzeniach, które miały miejsce na przełomie ostatnich lat na terenie polskich Tatr.
Wyprawa akademickiego koła przewodników tatrzańskich – 1972
To przykład tego, jak zła organizacja prowadzi do katastrofy. W 1972 r. 20-osobowa grupa, której towarzyszył wykwalifikowany przewodnik, wyruszyła z Kuźnic w stronę Kasprowego Wierchu. Dowodzący nie zważał na osoby nienadążające za pozostałymi, przez co zaczęły się tworzyć oddzielne grupki. Dwie dwudziestoparoletnie kobiety zgubiły resztę, o czym przekonały się, będąc na Kopie Kondrackiej.
Mglista pogoda uniemożliwiła im rozeznanie w terenie. Ponadto nie otrzymały one od przewodnika informacji na temat tego, jaki szlak obiorą. Zamiast udać się jak reszta grupy w stronę Kasprowego Wierchu, kobiety skierowały kroki w kierunku Czerwonych Wierchów. Po drodze pomyliły kilkukrotnie drogę, co skończyło się dla jednej z nich skrajnym wycieńczeniem organizmu i w konsekwencji zgonem.
Smutna historia licealistów z Tychów
Młodzi ludzie pochodzący z tego miasta w 2003 roku, zainspirowani inną grupą, postanowili wejść na Rysy. Ich poprzednikom udało się to zaledwie dzień wcześniej. Nie wzięli oni jednak pod uwagę, że warunki pogodowe w Tatrach potrafią ulec gwałtownej zmianie. I właśnie tak było feralnego dnia, w którym doszło do tragicznego wypadku.
Słońce zaszło, temperatura wzrosła, a z nieba zaczął padać deszcz. Gdy licealiści znaleźli się na wysokości Czarnego Stawu, stało się coś strasznego. Wystarczyła chwila, żeby potężna lawina pogrzebała aż 9 osób. Choć pomoc została wysłana niemalże natychmiastowo, spośród całej grupy przeżyła tylko jedna osoba. Na niszczycielską moc matki natury wskazuje fakt, że pomimo żmudnych poszukiwań 6 ciał udało się je odnaleźć dopiero po wiosennych roztopach.
Tragedia małżeństwa z Bydgoszczy
W lipcu 1996 r. po polskiej stronie zachodnich Tatr starsze małżeństwo przebywające w schronisku w Dolinie Chochołowskiej wpadło na pomysł, aby wspólnie wejść na Starorobociański Wierch. Szlak, który obrali, nie należy do szczególnie niebezpiecznych, lecz pech chciał, że tego dnia ciemne chmury spowiły niebo. Nie zniechęciło to jednak pary turystów do wyjścia. Parli oni przed siebie mimo niesprzyjających warunków atmosferycznych, które zdecydowanie nie nadawały się do pieszego marszu po górach.
Para dotarła na sam szczyt. Ich przemoczone ubrania i widok zachodzącego słońca sprawiły, że postanowili spędzić tam całą noc. Perspektywa powrotu po zmroku bez prowiantu i odpowiedniego sprzętu była dla nich zbyt przerażająca. Zasnęli więc wtuleni w siebie, razem czekając na poranek. Kiedy kobieta się przebudziła i chciała wracać, okazało się, że jej 68-letni mąż nie jest w stanie maszerować. Po kilku godzinach mężczyzna zmarł. Pogrążona w smutku kobieta ostatkiem sił zaczęła schodzić w stronę schroniska. Miała ogromne szczęście, ponieważ na miejsce pomogli jej dotrzeć napotkani po drodze turyści.
To tylko 3 wybrane historie, które pokazują, że każdy – a w szczególności osoba z mniejszym doświadczonym lub tym bardziej pozbawiona go – kto wybiera się w Tatry, powinien pamiętać przede wszystkim o bezpieczeństwie i dobrym przygotowaniu. Dotyczy to zresztą nie tylko naszych polskich, ale też wszystkich innych gór, np. austriackich Alp. Więcej informacji na temat wjazdu do tego kraju przeczytasz na stronie https://paszporty.com.pl/czy-do-austrii-trzeba-miec-paszport/.
Artykuł od partnera portalu
Komentarze