Listopad często nas nie rozpieszcza. Deszczowa aura, coraz krótsze dni, zimno, ciemno i w ogóle. Na szczęście tegoroczny listopad daje nam duże możliwości do wędrowania i ja z tej możliwości skorzystałem.
W jedną z sobót udałem się do Łososiny Górnej celem przejścia północnej części Pasma Łososińskiego. Składa się ono z dziesięciu wierzchołków. Mnie tego dnia udało się przejść przez siedem z nich. Swój początek pasmo ma właśnie w Łososinie i ciągnie się aż do Jeziora Rożnowskiego.
Początek biegnie zielonym szlakiem, prowadząc mnie na Przełęcz pod Sałaszem.
Dalszej wędrówce towarzyszy mi niebieski szlak prowadzący pod Jezioro Rożnowskie i dalej aż do Tarnowa. Jest on także częścią drogi św. Jakuba a dróg jest tych wiele ;). Po drodze możecie odbić na Limanową (niebieski szlak), Laskową (czarny szlak) lub udać się do Pisarzowej (szlak zielony)
Samo pasmo jest przyjemne do wędrowania, znaleźć można klika przecinek z których rozciąga się widok na Beskid Wyspowy, Gorce, Tatry a spod Jaworza, który jest najwyższym wierzchołkiem pasma (921 m n.p.m.) przy dobrej pogodzie można podziwiać również Beskid Sądecki i Niski dzięki wybudowanej tam wieży widokowej. Mnie tym razem dalekie widoki skutecznie ograniczała mgła która tak ładnie komponowała się z porankiem na szlaku.
Jesienią mieni się ono kolorami barw dzięki lasom liściastym a przy odpowiednich warunkach z mgłą w roli głównej zmienia się w cichą mistyczną krainę. Bo ciszy i spokoju w tym miejscu nie brakuje :).
Przejście z Łososiny Górnej pod Jaworz i z powrotem pochłonęło 6 godzin i 22 kilometry.
Mogę z czystym sumieniem polecić wam ten teren :). Chodźże w Pasmo Łososińskie ;).
Pozdrawiam i do zobaczenia na szlaku.
Kamil | Wędrówki z Kamilem
Komentarze