
Pogranicze polsko-czeskie w południowo-zachodniej części Ziemi Kłodzkiej. Jest tam wieś Lesica – kiedyś 500 mieszkańców, około 70 gospodarstw. Dzisiaj żyje tutaj 15 osób, w tym sołtys ze swoją żoną, prowadzący kronikę Lesicy i będący tak naprawdę kimś w rodzaju kustoszów z konieczności. Choć jest to funkcja karkołomna i niemożliwa do wykonania dla dwojga ludzi. Dlatego okolica niestety popada coraz bardziej w ruinę. W domach, z których z pomocą szalonego pastucha wypadły drzwi, pasą się krowy. Przy drogach i w polach – zupełnie jak w Beskidzie Niskim – stoją samotne kapliczki – czy częściej – figury barokowych świętych. Świętego Nepomucena – bardzo popularnego w tych okolicach. Daty wybite z przodu lub z tyłu cokołów oscylują w okolicach XVIII w. Ta kamieniarka to tzw. szkoła lesicka – więc dzieło artystów właśnie tej wsi. Choć kunsztem sugerują, że przyjechały z jakichś odległych, może wiedeńskich warsztatów. Podobnie w Beskidzie Niskim – który obsiany jest krzyżami rzemieślników z Bartnego.
Głównym zabytkiem każdej wsi jest barokowy kościół, stojący trochę w osamotnieniu, otoczony łąkami. Wnętrze bogato zdobione polichromiami. Mnóstwo pozostałości po dawnej społeczności. Zachowały się nawet drewniane zasłony, którymi zasłaniano okna kościoła w czasie nalotów bombowych. Na wieży – mechanizm zegara. Sołtys, pan Andrzej, wyremontował go, dzięki czemu dziś działa. Jednak rzadko kiedy ktoś go nakręca.
Komentarze