Chcecie wyjechać z dzieciakami na narty w Alpy, ale nie wiecie, od czego zacząć? Polecamy Alpy Salzburskie. Stosunkowo niedaleko, niedrogo, a bardzo atrakcyjnie. Głównym ośrodkiem narciarskim w okolicy jest Dachstein West. Nie należy on może do najbardziej znanych kompleksów narciarskich w Alpach, ale jest przyjazny dla rodzin. Jest oczywiście dużo większy niż znane nam polskie ośrodki, ale ma ludzki rozmiar – jego skalę można ogarnąć – w sam raz na pierwszy raz.
Dachstein West jest otoczony wianuszkiem mniejszych satelitarnych ośrodków. Karnety w nich są dużo tańsze niż w Dachstein West, a też można sobie przyzwoicie pojeździć.
Nas w Alpy Salzburskie, szczerze mówiąc, przyciągnęły jednak nie narty, lecz fantastyczne plenery i atrakcje turystyczne. Od kopalni soli, których zwiedzanie przypomina wizytę w parku rozrywki, po widokowe jeziora, piękne rodzinne trasy spacerowe i zwiedzanie magicznego Salzburga.
Poniżej znajdziecie propozycje rodzinnych wycieczek na 10-dniowy zimowy wyjazd. Mieszkaliśmy w uroczym przysiółku obok Abtenau. Nasze wycieczki obejmowały nie tylko pobliski masyw Tennengebirge, lecz także Alpy Berchtesgadeńskie i Salzkammergut-Berge.
Wyjeżdżając zimą w Alpy Salzburskie, trzeba pamiętać, ze cześć atrakcji jest niedostępna w miesiącach zimowych. Jeżeli więc spodoba komuś się tutaj w zimnej porze roku, to pewnie tak jak my pomyślicie też o letnim wyjeździe w te strony. Listę wybranych atrakcji turystycznych zamkniętych dla turystów w lecie znajdziecie na końcu artykułu.
Pełna fotorelacja dostępna na http://gdziebytudalej.pl/alpy-salzburskie-zima/ - zapraszamy!
Dzień 1. Abtenau – świetne miejsce na rodzinne ferie
Abtenau to miejscowość turystyczna przytulona do stóp dolomitowego masywu Kogel. W lecie to dobra baza wypadowa do górskich wycieczek, w zimie ściągają tu głównie narciarze. Na miejscu ośrodek Karkogel oferuje sporą kolejkę gondolową (ok. 400 m przewyższenia) i kilka mniejszych wyciągów, są też trasy narciarstwa biegowego i zimowe szlaki piesze. W promieniu kilkunastu kilometrów znajdziemy też kilka innych ośrodków narciarskich, w tym największy w rejonie Dachstein West. Największą zimową atrakcją Abtenau jest jednak 3-kilometrowa (oświetlona wieczorami, 400 m przewyższenia) trasa do jazdy na sankach. Frajda dla całej rodziny!
Zatrzymaliśmy się w przysiółku Wagner k. Abtenau. Przysiółek leży na wysokości ok. 870 m i wyraźnie góruje nad okolicą – widok z okien na otaczający Abtenau masyw Tennengebirge jest przepiękny. Wokół cisza, spokój; piękne tradycyjne domy.
Dzień 2. Postalm – największa hala w austriackich Alpach
W polskich przewodnikach próżno szukać informacji o Postalm. Jedynie na stronach opisujących ośrodki narciarskie można znaleźć suchą wzmiankę o ilości tutejszych wyciągów. Nic poza tym. A to piękny płaskowyż, na którym wytyczono zimowe szlaki piesze i narciarskie, są tu też trasy zjazdowe i kilka schronisk. Wokół przepiękne górskie krajobrazy. Zimowe trasy piesze są łatwe i w sam raz nadają się na rodzinną wycieczkę.
Już sam dojazd do Postalm jest wart wysiłku. Dostaniemy się tu płatną (10 euro) drogą Postalmstrasse, prowadzącą z okolic wioski Voglau w kierunku Strobl i St. Wolfgang. Trasa pokonuje ponad 600 m przewyższenia, po drodze ukazując nam pięknie cały postrzępiony masyw Tennengebirge. Po uiszczeniu opłaty (w automacie trochę podobnym do parkingowego) wjeżdżamy na spory płaskowyż. Po chwili dojeżdżamy do ogromnego parkingu, na którym zatrzymują się narciarze wybierający trasy zjazdowe (dużo łatwych, rodzinnych wyciągów z dala od cywilizacji). My dziś jedziemy dalej w kierunku Strobl. Na skrzyżowaniu skręcamy w lewo i dojeżdżamy na parking P3 (dalej jechać się nie da). Tutaj jest nieco mniej samochodów, parkują tu głównie narciarze biegowi (w okolicy jest około 20 km tras dla sympatyków tego sportu).
Turyści piesi mają do dyspozycji specjalnie wytyczone trasy zimowe – długość spaceru można indywidualnie planować w zależności od kondycji i składu wycieczki. W okolicy kilka schronisk, gdzie można ogrzać się i zjeść coś ciepłego.
Dzień 3. Narty w ośrodku Dachstein West
W skład ośrodka Dachstein West wchodzą trzy rejony narciarskie: Gosau, Russbach i Annaberg. Dokładniej poznaliśmy pierwszy z nich z najdłuższą niebieską trasą – rodzinna nartostrada ma aż 4 km długości i pokonuje na tym dystansie 800 m różnicy wzniesień.
Narciarze mają do dyspozycji łącznie 75 km oznakowanych tras na wysokości od ok. 700 do 1600 m n.p.m. Ośrodek oferuje trasy o różnych stopniach trudności, jednak najwięcej możliwości wyboru będą mieli narciarze średniozaawansowani. Dla nas równie ważne jak warunki narciarskie są jednak walory widokowe, a tego ośrodkowi Dachstein zdecydowanie odmówić nie można. Piękne wysokogórskie otoczenie pasma Tennengebirge, podobnego wysokością do naszych Tatr, i szerokie widoki na masyw Dachstein to zdecydowanie jeden z powodów do odwiedzenia Dachstein West. Szkoda, że trasy nie są wieczorem oświetlane – tryb dzienna wycieczka + wieczorne szusowanie zdecydowanie najbardziej by nam odpowiadał.
Dzień 4. Hallstatt – wizytówka Austrii
Jeśli chcielibyśmy zdefiniować idealną atrakcję turystyczną, to Hallstatt spełniłoby chyba wszystkie jej kryteria. Piękne położenie, ciekawe zabytki, niezwykła tajemnicza historia, a do tego najstarsza na świecie kopalnia soli. Po raz kolejny potwierdza się prawda, że najpiękniejsze jest to, co różnorodne, tak jak tutejszy widok – wysokogórskie otoczenie, wody jeziora, w których przegląda się przeurocze miasteczko przyklejone do stromego nabrzeża, stare zabytki i tajemnice sprzed wieków. Hallstatt to wizytówka Austrii. Cały rejon został wpisany na listę światowego dziedzictwa UNESCO.
Spacer uliczkami miasteczka jest bardzo malowniczy. Im bliżej centrum, tym nabrzeże robi się bardziej strome, a domy wyrastają dosłownie jedne nad drugimi. Miejscowość od dawna słynęła z tego, że wąskie uliczki uniemożliwiały tradycyjne poprowadzenie procesji w Boże Ciało i konieczne było organizowanie jej łodziami na jeziorze! Tradycja ta jest kultywowana do dziś.
Dominantę krajobrazu Hallstatt stanowi dość typowa, smukła wieża neogotyckiego kościoła ewangelickiego. Cenniejszym zabytkiem jest jednak położony kilkadziesiąt metrów wyżej na zboczu XV-wieczny kościół katolicki. Gotycka budowla zwieńczona jest skonstruowanym w późniejszych latach dachem, którego kształt przypomina pagodę. Ciekawe jest także dwunawowe wnętrze z cennym wyposażeniem, m.in. wykonanym ok. 1500 r. drewnianym ołtarzem, w którego kształcie i bogactwie zdobień można dopatrzeć się wpływów nadchodzącego renesansu. Wokół kościoła umiejscowiony jest kameralny cmentarz parafialny. To w podziemiach tutejszej kaplicy skrywa się jedna z największych tajemnic miasteczka.
W niewielkim pomieszczeniu zgromadzono ponad 1200 czaszek okolicznych mieszkańców. Wszystko z powodu niewielkiej powierzchni cmentarza. Po 10-20 latach od pochówku konieczna była ekshumacja zwłok, aby zrobić miejsce dla zwłok kolejnych mieszkańców. Czaszki i zachowane kości zmarłych gromadzono w przycmentarnej kaplicy. Wyjątkowy jest nie tylko sam fakt gromadzenia przez kilkaset lat czaszek, lecz także trwający od 1720 r. zwyczaj ich malowania w kolorowe wzory oraz umieszczania daty śmierci i nazwiska nieboszczyka. Dominuje wzornictwo zaczerpnięte z przyrody, często kolorowe i z bogatą symboliką. Liść laurowy jest znakiem zwycięstwa, bluszcz – życia, róża – miłości, liść dębu – sławy i chwały. Są również węże symbolizujące szatana, a w jednej z czaszek obok krzyża nadal tkwi złoty ząb! Widać ogromny szacunek dla zmarłych i kunszt artystów zdobiących specjalnie oczyszczane czaszki.
Spod kościoła na zbocze prowadzą dość strome schodki. To tędy wg przewodnika można dostać się w około godzinę do prawdopodobnie najstarszej na świecie kopalni soli Salzwelten. To oczywiście opcja dla wytrawnych piechurów. Dla przeciętniaków dostępna jest kolejka linowo-terenowa, która podwozi turystów kilkaset metrów w górę, w pobliże wylotu tuneli kopalni. W zimie ta atrakcja jednak jest niedostępna, więc będzie powód, aby tu kiedyś wrócić! Ciekawa jest nie tylko sama kopalnia, której początki sięgają nawet 3000 lat p.n.e., a wydobycie soli trwa do dzisiaj. Zachwycający jest podobno także widok z góry na całą okolicę.
Również dla miłośników archeologii Hallstatt ma wiele do zaoferowania. Okoliczne znaleziska świadczą o ogromnym kunszcie miejscowych rzemieślników i górników. Przyjął się nawet termin „kultura halsztacka”, której wpływy obejmowały znaczny obszar Europy. Zabytki dokumentujące ogromny rozwój produkcji rzemieślniczej i obróbki metali, w tym związanej z eksploatacją złóż soli, znajdują się w wielu austriackich muzeach oraz w tutejszym muzeum Hallstatt. Pochodzą one głównie z wykopalisk, mających swój początek w XIX w. i obejmujących m.in. ponad 2000 grobów. Kultura halsztacka swój rozkwit miała od ok. 800 do 400 r p.n.e.
Niebywałe, jak wiele ma do zaoferowania turystom to wyjątkowe miasteczko. Trudno więc dziwić się tłumom przybywającym tutaj z całego świata. Zadziwiła nas informacja, którą znaleźliśmy przypadkiem w sieci, że kilka lat temu Chińczycy… uwaga, uwaga! – skopiowali u siebie całe miasteczko Hallstatt, oczywiście nie pytając nikogo o zdanie!!! (https://www.news24.com/Travel/Chinese-secretly-copy-Austrian-town-20120604)
Dzień 5. Dolne jezioro Gosau (Vorderer Gosausee) – jeden z najbardziej znanych górskich plenerów Austrii
To powinien być żelazny punkt rodzinnego programu turystycznego w Alpach Salzburskich. Jezioro jest niezwykle malowniczo położone, obramowane z trzech stron strzelistymi pasmami górskimi. Widok na Dachstein z jego lodowcem, wyłaniający się zza jeziora sprawi, że trudno Wam będzie wyjąć aparat z ręki – to jeden z najbardziej znanych górskich plenerów w Austrii. Spacer wokół jeziora jest łatwy i dostępny dla każdego – w letnich warunkach zajmuje około godziny i wymaga pokonania ok. 4,5 km. W zimie (i z dziećmi) zapewne nieco więcej, nie zawsze też da się obejść całe jezioro – śnieg z nawisów skalnych czasami zasypuje ścieżkę. Warto jednak przespacerować się chociaż kilkaset metrów i wrócić – wtedy najlepiej zacząć okrążać jezioro z lewej strony – tu widoki są najpiękniejsze.
Vorderer Gosausee – typowe jezioro polodowcowe – leży na wysokości 933 m n.p.m... Ma niecałe 2 km długości i do 500 m szerokości. Maksymalna głębokość wynosi 82 m. Zbiornik jest zasilany głównie przez podziemne źródła. Jezioro jest bardzo popularne wśród nurków (są dwa wyznaczone miejsca do nurkowania) ze względu na krystalicznie czystą wodę. Skały wokół jeziora przyciągają też amatorów wspinaczki – wytyczono tu niedługie, ale malowniczo poprowadzone ferraty (trudność B-C). Wszyscy inni turyści ściągają tu głównie dla widoków – jezioro Gosau to jeden z pocztówkowych plenerów Austrii. My dziś też nie możemy się napatrzeć, co wymyśliła natura. Przed nami króluje Dachstein. Z lewej imponujące ściany szczytu Grosser Donnerkogel i masywu Goasukamm. Nad jeziorem unosi się tajemnicza mgiełka. Jest cudnie!
Dzień 6. Salzburg, twierdza Hohensalzburg
Pogoda nie sprzyja górskim wędrówkom? Czas na citybreak! Gdzie pojechać podczas pobytu w Alpach Salzburskich? – oczywiście do Salzburga! To jedno z najpiękniejszych miast, jakie kiedykolwiek widzieliśmy. Dokładniej zwiedzaliśmy je w wakacje 2017 r. we dwoje (opis i bogata fotorelacja tutaj: http://gdziebytudalej.pl/salzburg-miasto-mozarta/ – zobaczcie, jaki Salzburg jest piękny latem!), dziś – z dziećmi – ograniczyliśmy się od odwiedzenia twierdzy Hohensalzburg.
Zwiedzenie twierdzy to świetny pomysł dla wszystkich, którzy dysponują niewielką ilością czasu na wizytę w Salzburgu – to taki „Salzburg w pigułce” – poza odwiedzeniem bardzo ciekawej warowni będziemy mieli też okazję podziwiania zachwycającej panoramy miasta z kilku punktów widokowych. Szczerze polecamy też taki plan wszystkim zwiedzającym Salzburg z dziećmi – najmłodsi zazwyczaj nie gustują w oglądaniu kościołów, a tu atrakcji będzie co niemiara. Wspaniałym zwieńczeniem rodzinnej wizyty w Salzburgu będzie przechadzka promenadą wzdłuż rzeki Salzach i spacer po pięknych ukwieconych ogrodach Mirabell – no ale one mają urok głownie w ciepłych porach roku.
Twierdza została zbudowana przez książąt-arcybiskupów na dolomitowym szczycie Góry Mniszej (Mönchsberg). Góruje 120 m nad lustrem rzeki Salzach, a widok z góry na miasto jest naprawdę przepiękny. Budowa zaczęła się w XI w., ale w kolejnych stuleciach warownia była rozbudowywana. Wzmacniano jej walory obronne, jednocześnie przekształcając ją w wygodną rezydencję dla arcybiskupów.
Do zamku można dostać się na dwa sposoby – albo podejść pieszo (ok. kilkunastu minut z placu katedralnego), albo wybrać przejażdżkę kolejką linowo-terenową (bilety obejmują również zwiedzanie zamku, 26 euro bilet rodzinny).
Na górze zadziwia rozległość całego założenia – przedmurze zamku tworzy niemal całe małe miasteczko. Najeżony flankami zamek o wybitnie obronnym położeniu prezentuje się naprawdę imponująco. Największe wrażenie wywierają jednak przepiękne widoki na stary Salzburg, wtulony między wzgórza i przecięty zakręcającą tu rzeką Salzach. Z góry doskonale widać mnogość zabytkowych kościołów, a jest ich w Salzburgu naprawdę wiele.
Na zamku czeka na zwiedzających jeszcze jedna niespodzianka - muzeum marionetek, urządzone w jednej z zamkowych sal – w Salzburgu odbywały się niegdyś słynne przedstawienia kukiełkowe. Chętni mogą też spróbować swoich sił w ożywianiu szmacianych aktorów!
Ostatni punkt programu to zakup pysznych czekoladek Mozartkugeln – to nadziewane m.in. nadzieniem pistacjowym czekoladowe kulki z charakterystycznym wizerunkiem Mozarta. Ostatnio zagapiliśmy się i nie kupiliśmy ich w Salzburgu, musieliśmy na nie polować w innych miejscach w Austrii. Receptura czekoladek jest niezmienna od 1890 r. Są naprawdę przepyszne – rozkochają w sobie każdego łasucha!
Dzień 7. Skansen Ziemi Salzburskiej (Salzburger Freilichtmuseum)
Widzieliście kiedyś doskonale zachowane drewniane chałupy z ponad 500-letnią historią? Jeśli nie, koniecznie musicie odwiedzić Skansen Ziemi Salzburskiej (Salzburger Freilichtmuseum). Zobaczenie na własne oczy tak starych drewnianych domów wywarło na nas ogromne wrażenie. Skansen jest położony w Großgmain, na południowy zachód od Salzburga. Na 50 hektarach powierzchni zgromadzono około 100 doskonale zachowanych drewnianych budynków – najstarsze obiekty pochodzą nawet z pierwszej połowy XV wieku! Skansen został podzielony na pięć części, odpowiadających pięciu regionom ziemi salzburskiej: Flachgau, Tennengau, Pongau, Lungau i Pinzgau. W każdej z nich znajdują się budynki charakterystyczne dla architektury wiejskiej danego regionu. Aby w pełni skorzystać z wszystkich atrakcji skansenu, najlepiej zawitać tu od wiosny do jesieni – w zimie muzeum bywa otwierane tylko okresowo (np. w okresie świąteczno-noworocznym), w dodatku można kupić wtedy tylko bilet spacerowy – wnętrza obiektów pozostają zamknięte (szczegóły i aktualne godziny otwarcia można sprawdzić tutaj: www.freilichtmuseum.com). Jednak niezależnie od pory roku to wspaniałe miejsce na wycieczkę dla całej rodziny.
Podczas spaceru po skansenie szczególnie zachwycaliśmy się… starym drewnem. To chyba pierwszy skansen, w którym sam budulec tak bardzo przyciągnął naszą uwagę. Im starszy budynek, tym bardziej drewno naznaczone jest zębem czasu, rozwarstwione, sękate i pomarszczone – jak skóra starego człowieka! Do tego ten zapach... Niesamowity materiał budowlany, taki żywy, oddychający, zmieniający się z czasem, a jednocześnie jak trwały!
Dzień 8. Gmunden i Gmundenberg – gdyby pięknych widoków było komuś mało!
To niewielkie miasteczko w Górnej Austrii jest bardzo przyjemnym celem spaceru. Zadowoli zarówno miłośnika pięknych widoków – leży nad niezwykle malowniczym jeziorem Traun, otoczonym górami – jak i amatorów romantycznych zakątków (kto nie zakocha się w XVI-wiecznym zamku z arkadowym dziedzińcem, położnym na wysepce nad jeziorem i połączonym ze stałym lądem pomostem?). Jeśli będziecie w okolicy Gmunden, koniecznie trzeba podjechać (lub wejść – wiodą tu przyjemne szlaki piesze) na widokowe wzgórze Gmundenberg – widok na całe otoczenie jeziora Traun jest po prostu bajkowy.
Wzgórze Gmundenberg (833 m n.p.m.) jest położone 9 km na południowy zachód od Gmunden i słynie jako pyszny punkt widokowy na otoczenie jeziora Traun (Traunsee) – najgłębszego jeziora Austrii (maksymalna głębokość - ponad 190 m). Gmundenberg przecinają liczne szlaki piesze i rowerowe. Piękne miejsce.
Z Gmundenberg możemy zjechać prosto do miasteczka Gmunden, położonego na północnym krańcu Traunsee. Samochód wygodnie (i bezpłatnie) można zaparkować na parkingu przy Parku Toscana. Zostawiamy auto i ruszamy w kierunku jeziora. Przede wszystkim zależy nam na zobaczeniu wodnego zamku Ort, połączonego ze stałym lądem groblą-pomostem.
W Gmunden właściwie są dwa zamki Ort – lądowy i wodny. Zamek został ufundowany pod koniec XI w. W kolejnych latach często zmieniał właścicieli. W 1595 r. jeden z nich sprzedał zamek miastu Gmunden, żyjącego z przeładunku soli, potem Schloss Ort znów zmieniał gospodarzy, aż w 1869 r. został sprzedany wielkiemu księciu Toskanii. Pamiątką po tym okresie jest willa Toscana, zbudowana na półwyspie nad jeziorem.
Sam Schloss Ort jest niewielki, ale bardzo urokliwy- wybudowano go na niewielkiej wysepce na jeziorze. Sama wysepka jest tak mała, że nie mieści się na niej nic poza zamkiem – jak w kreskówkach! Warto obejść zamek ścieżką dookoła – plenery są przepiękne. Trzeba też zajrzeć na dziedziniec zamku – są tu piękne arkadowe krużganki z XVI w., przypominające nam nieco te znane z naszego Baranowa Sandomierskiego.
Sam zamek i jego otoczenie to fantastyczne miejsce na spacer z dziećmi. Zielono, kameralnie, no i jak pięknie!
Dzień 9. Jezioro Königsee i kaplica św. Bartłomieja - wypad w Alpy Berchtesgadeńskie
To dosłownie rzut beretem z Alp Salzburskich. Rejs po jeziorze wciśniętym między góry niczym fiord. Do tego widoki na zaśnieżone szczyty, w tym na imponującą prawie dwukilometrową ścianę Watzmanna. To najwyższa skalna ściana w całych Alpach. Bawarskie jezioro Königsee i Półwysep św. Bartłomieja z kaplicą pielgrzymkową uchodzą za jedno z najpiękniejszych miejsc w Niemczech. Czy można chcieć więcej? Chyba tylko pobyć tutaj dłużej w bardziej sprzyjającej wędrówkom porze roku!
Jezioro Königsee jest jednym z turystycznych „must see” w Niemczech. Na półwysep św. Bartłomieja nie prowadzi żadna droga piesza – bez problemu dostaniemy się tam jednak elektryczną łódką.
Rejs całej naszej rodziny kosztuje 37 euro. Stateczek mieści na pokładzie prawie 100 osób, wszyscy mają dość komfortowe miejsca siedzące. Łódź jest napędzana elektrycznie (już od ponad stu lat tylko jednostki o takim napędzie mogą pływać po jeziorze) - na jednym ładowaniu może pływać przez kilkanaście godzin. Nasza podróż trwa nieco ponad pół godziny w każdą stronę.
Początkowo widoki przypominają krajobraz naszych Pienin, tylko zamiast Dunajca mamy oczywiście Königsee. Jednak z każdym kilometrem perspektywa się rozszerza. Mniej więcej w połowie drogi dopływamy w okolice słynnej Ściany Echa. Obsługa statku wyłącza silnik i przewodnik rozpoczyna grę na trąbce. Melodia jest prosta, ale cudownie uzupełniana przez odpowiedzi echa. Wrażenia bezcenne - to chyba najprzyjemniejszy moment podróży (krótki filmik znajdziecie na http://gdziebytudalej.pl/jezioro-konigsee/). Przewodnik z humorem (i skutecznie) prosi o wrzucenie symbolicznej monety do czapki za ten koncert. Przez całą drogę opowiada o mijanych widokach po niemiecku i po angielsku. W łodzi warto zająć miejsca z przodu, po prawej stronie (w drodze powrotnej po lewej), bo wówczas lepiej można docenić walory widokowe rejsu.
Widok wysokogórskiego otoczenia jeziora, szczególnie imponującej ściany drugiego co do wysokości szczytu Niemiec – Watzmanna – powoduje, że zapisujemy to miejsce gdzieś na liście naszych górskich planów – tam koniecznie trzeba będzie wejść! O dziwo słynna niemal dwukilometrowa ściana nie sprawia jakiegoś przytłaczającego wrażenia, pięknie wkomponowuje się w krajobraz. Może to spojrzenie z brzegu jeziora powoduje takie wrażenie, ale te dwa kilometry wzwyż wydają się jak dobre kilkaset metrów.
Dzień 10. Kopalnia soli Salzbergwerk w Berchtesgaden
O czym myślimy, słysząc o kopalni soli? O Wieliczce, oczywiście! Austriacy i Niemcy pewnie jednak w pierwszej kolejności pomyślą o swoich kopalniach.
Tradycje wydobycia soli w Alpach Salzburskich sięgają nawet kilku tysięcy lat wstecz. Na informacje o austriackich kopalniach trafiliśmy przy okazji szukania informacji o Hallstatt. Z żalem stwierdziliśmy, że tamtejsza kopalnia jest w zimie zamknięta dla zwiedzających. Pozostałe dwie – w Hallein i w Altaussee – są otwarte nawet w sezonie zimowym, ale mają skrócone godziny otwarcia. Co gorsza, nie można ich odwiedzać z dziećmi poniżej 4 lat (nasz Grzesiek miał aktualnie 3). Na szczęście przypadkiem natknęliśmy się na informację o równie atrakcyjnej kopalni Salzbergwerk Berchtesgaden, położonej już w Niemczech. To jednak zaledwie 50 minut jazdy od Abtenau, więc wpisujemy kopalnię w nasz plan, czekając tylko na dzień z najbardziej niesprzyjającą aurą (bo w końcu pod ziemią nawet deszcz nie będzie nam przeszkadzać!).
Wydobycie w kopalni Salzberwerk Berchtesgaden trwa nieprzerwanie od 1517 r. Przed wiekami pieniądze ze sprzedaży soli, zwanej często białym złotem, stanowiły źródło dochodów dla całego regionu, szczególnie dla kanoników, do których należały te tereny. Od 1880 roku część korytarzy kopalnianych jest udostępniona dla celów masowej turystyki. Trasa w obecnej postaci funkcjonuje od 2007 r. To prawdziwa gratka dla każdego, ale chyba szczególnie dla rodzin z dziećmi, bo zwiedzanie jest krótkie i wypełnione atrakcjami. Samo zwiedzanie trwa nieco ponad godzinę, ale razem z przebraniem się w specjalny strój i czasem na zakup pamiątek robi się z tego co najmniej dwie godziny, nawet przy zakupie biletu przez Internet na określoną godzinę.
Przed zjazdem pod ziemię dostajemy piękne górnicze kombinezony, w które staramy się sprawnie przebrać. W zimie można zdjąć kurtki, bo w kopalni jest około 12 stopni, dla dzieci warto mieć cieńsze czapki. Po ziemią nie można, niestety, filmować ani robić zdjęć. To chyba tylko po to, żeby kupić potem zdjęcia wykonywane przez obsługę…
Do kopalni wjeżdżamy specjalnymi wagonikami z długimi siedziskami, na których siadamy okrakiem. Pociąg pędzi całkiem szybko kilkaset metrów przez miejscami całkiem wąski tunel. Wysiadamy i idziemy prosto do sali o nazwie Solna Katedra. Zaraz potem po krótkiej instrukcji dotyczącej bezpieczeństwa czeka nas najbardziej emocjonująca chwila – zjazd drewnianą mega-zjeżdżalnią górniczą! Dzielimy się na dwie drużyny (w grupie może być maksymalnie 4 osoby) i mkniemy w dół! Nachylenie jest naprawdę spore, ale konstrukcja zjeżdżalni jest w pełni bezpieczna, a na dole wyhamowanie następuje automatycznie (chyba dobre tarcie zapewniają nasze gustowne kombinezonki). Dalej jest już bardziej klasycznie. Odwiedzamy kamienną solną grotę, poświęconą pamięci króla Ludwika II Bawarskiego, a później słuchamy o dawnych i obecnych technikach wydobycia soli.
Kolejne przystanki pozwalają z bliska obejrzeć niektóre maszyny służące do drążenia tuneli i wydobywania solanki, która transportowana jest do oddalonej o dwadzieścia kilka kilometrów warzelni w Bad Reichenhall (tamtejsze nieco mniejsze tunele oraz muzeum też są udostępnione do zwiedzania, można kupić łączony bilet na obie atrakcje). Przewodnik opowiada po niemiecku, ale my (wszyscy, nawet nasz trzyletni Grześ!) dostaliśmy gratis audioprzewodniki, które pozwalają wysłuchać informacji po polsku (oraz w kilkunastu innych językach).
Na koniec zostają jeszcze dwie atrakcje. Kolejna, jeszcze większa i szybsza zjeżdżalnia, oraz przejażdżka łodzią po słonym Lustrzanym Jeziorze z towarzyszącym pokazem audiowizualnym. Jesteśmy w pełni usatysfakcjonowani, a dzieci krzyczą „jeszcze raz”!... Wjeżdżamy na początkowy poziom windą, przypominającą wyciąg linowo-terenowy, a na powierzchnię wyjeżdżamy takim samym pociągiem, jaki przywiózł nas godzinę temu.
Jeżeli potrzebujecie aktualnych informacji dotyczących zwiedzania kopalni, odwiedźcie jej stronę internetową: www.saltzeitreise.de
Wyjeżdżając zimą w Alpy Salzburskie, trzeba pamiętać, ze cześć atrakcji jest wtedy niedostępna dla zwiedzających. Jeżeli więc spodoba komuś się tutaj w zimnej porze roku, to pewnie tak jak my pomyślicie też o letnim wyjeździe w te strony! Listę wybranych atrakcji turystycznych zamkniętych dla turystów w lecie przedstawiamy poniżej.
Wybrane rodzinne atrakcje Alpach Salzburskich, niedostępne do zwiedzenia zimą:
Wzdłuż Doliny Salzach:
1. Wąwóz Liechtenstein (położony za Bischofshofen)
2. Wąwozy Salzachöfen i Lammeröfen
3. Jaskinia Eisriesenwelt
4. Wodospady w Golling (przy okazji warto też zobaczyć 500-letni kościół w Golling)
5. Zjeżdżalnia grawitacyjna na stoku Karkogel
6. Zamek Hohenwerfen
7. Kopalnia soli w Hallein, opisywana jako najstarsza na świecie. Na trasie zwiedzania są drewniane zjeżdżalnie, rejs po podziemnym jeziorze, przekraczanie podziemnej granicy z Niemcami (w zimie czynna, ale krótsze godziny otwarcia). Dzieci od 4 lat.
Północ regionu:
8. Dwa skanseny: Domów na Palach i Wędzarnia w Mondsee
9. Rejs parowcem z Gschwendt do St. Wolfgang
10. Kolejka na Schafberg. Zębata, albo – jeszcze lepiej – parowa! Widok na 7 jezior.
11. „Orle Gniazdo” Hitlera na grzbiecie Kehlstein w Alpach Berchtesgadeńskich
Okolice masywu Dachstein:
12. Kopalnia soli w Hallstatt z wjazdem kolejką linowo-terenową i punktem widokowym ponad miastem (można też wejść pieszo – zajmuje to ponad godzinę, wejście zaczyna się obok kościoła za cmentarzem i kaplicą).
13. Jaskinie: Lodowa i Mamucia w masywie Dachstein. Dojeżdża tam kolejka Krippenstein, którą można też dotrzeć na piękny punt widokowy na lodowiec Dachstein i do punktu wyjścia ciekawych górskich szlaków.
14. Zamek Trautenfels
Radstadter Tauern:
15. Zamek Mautendorf (audioprzewodnik, interaktywne punkty). Na dziedzińcu plac zabaw – pole gier rycerskich, jest też kolekcja pułapek na myszy.
16. Pociąg z parową lokomotywą na trasie Mauntendorf–Tamsweg (mauntendorf.at)
W każdej porze roku można natomiast jeszcze zobaczyć m.in.
1. St. Gilgen (m.in. Muzeum Instrumentów Muzycznych)
2. St. Wolfgang (m.in. piękny kościół z cennym wyposażeniem)
3. Traunkirchen. Kaplica Johannesberg na skale. Kościół z amboną rybaka, piękne widoki i procesja Bożego Ciała po jeziorze.
4. Attersee z kościołem z XV w. Ze wzgórza kościelnego piękny widok. Niedaleko nad jeziorem o tej samej nazwie przyjemne kąpieliska.
5. Bad Ischl (kurort, budynki zdrojowe itp.)
6. Ogród zoologiczny Cumberland (za Gmunden na wschód) w naturalnym otoczeniu (wildparkgruenau.at)
7. Obok Salzburga wjazd na widokowe wzgórze Gaisberg samochodem i kolejka na Untersberg
8. Purgg (freski romańskie)
Jeśli spodobała Wam się nasze fotorelacja, zapraszamy na inne wspólne wędrówki:
Komentarze