Wejść na Śnieżne Kotły i pożegnać zimowe niedobitki, taki był plan na niedzielny dzionek. Żeby jednak nie było nudno na marsz wybrałem Nową-Starą Drogę a później czerwony szlak prowadzący do Rozdroża pod Wielkim Szyszakiem. Nie mogłem dokonać lepszego wyboru :)
Kilkunastokilometrowy kawałek Głównego Szlaku Sudeckiego do Kotłów to absolutny klasyk i był do tej pory moim pierwszym wyborem po przyjeździe do Szklarskiej Poręby - sprawdzić co tam słychać w Kotłach, wymienić się uprzejmościami ze Szrenicą, w tradycyjnej mgle wyminąć Trzy Świnki, te sprawy. W tym całym automatyzmie zapomniałem niejako o innych opcjach dostania się nad to jedno z najbardziej spektakularnych miejsc w Karkonoszach. Dlatego też studiując mapy w oko wpadły mi dwa konkurencyjne szlaki, oba odbijające od Schroniska pod Łabskim Szczytem ku Rozdrożu pod Szyszakiem - zielony jednak wciąż był zamknięty i wybór padł na opcję czerwoną.
Jeśli szukacie bardziej wymagającej trasy na Śnieżne Kotły, preferujecie spokój na szlaku a wasz aparat gotowy jest do nieustannego działania to jest to wybór absolutnie dla Was. Podejście podzielić można na trzy fazy, zgodnie z kolorami szlaków: żółty, czerwony i niebieski.
Całą zabawę zaczynamy długim leśnym duktem, absolutnie zjawiskowym pełnym wielkich głazów i drewnianych bali będących pozostałościami po starych drogach. Ścieżkę co i rusz przecinają potoki, mniejsze wodospady, mało który fragment należy do spokojnych i 'płaskich'. Po dość długim odcinku leśnym drzewa zaczynają się przerzedzać a okrążana Szrenica zaczyna górować nad horyzontem.
Przy dróżce pojawiają się pierwsze naprawdę WIELKIE kamloty, Kukułcze Skały - w ich cieniu widok na Szrenicę czy Góry Izerskie jest imponujący.
Z każdym krokiem krajobraz coraz bardziej się otwiera, pojawiają się Borówczane Skały o fantazyjnych kształtach, z daleka imitujących ruiny zamku, dalej ścieżka zakręca ku coraz wyraźniejszym budynkom Schroniska pod Łabskim Szczytem. Jego okolice jakoś tak Alpami mi pachniały, świetne miejsce. W Schronisku jestem tuż po dziesiątej, ale kierowniczka daje się namówić na zaserwowanie jeszcze jednej jajecznicy, dzięki!
Pełen energii namyślam się którędy dalej, ale pierwotnych planów nie zmieniam. Czerwony/czarny szlak w dużej mierze równoległy do Ścieżki Nad Reglami okazuje się być dość wąską, dziką i pustą dróżką.
Na całej jej długości spotkałem tylko dwoje Czechów - przez chwilę wręcz zacząłem się zastanawiać czy czasami cietrzewie i tam nie baraszkują a ja nie przeszkadzam im w ten tego ;) Ten fragment pełen był błota, śniegu, korzeni wybijających z ziemi, skakania z wielkich na większe kamienie, superowo :)
Jednakowoż przez ten krótki odcinek wielbiciele dalekich i szerokich krajobrazów mogą kręcić nosem, spomiędzy drzew tylko raz po raz przebijają się Izery czy górki nad Jagniątkowem. W końcu jednak gdy stok zaczyna "łysieć" i ostrzej piąć się ku górze po lewej pierwszy raz majaczy jeden z Kotłów.
Po dotarciu do Rozdroża pod Wielkim Szyszakiem upewnić się można, że zielony szlak do Śnieżnych Stawków wciąż jest zamknięty (w chwili obecnej już chyba nie:)). Mijana para ostrzega i zachęca zarazem do dalszej wędrówki: widoki kapitalne, ale wichura również nieziemska. Pasuje :)
Wraz z kolejnymi metrami niebieskiego szlaku, do Kotłów dołącza majestatyczny Szyszak, który wydaje się być jeszcze daleko... Na jego stokach martwe szare drzewa mieszają się z dojrzewającymi soczystymi zielonymi, w ich cieniach skryte płaty śniegu, trawy powoli nasycają się barwami, bajka. Całe Pogórze Karkonoskie skąpane w słońcu, tonie w zieleniach.
Im bliżej finalnego trawersu Wielkiego Szyszaka tym mniej drzew, po chwili zostają tylko krzewy, ale i te w pewnym momencie znikają - pozostaje tylko olbrzymie gołoborze z kamienną ścieżką pośrodku. I wiatr o którym ostrzegano, diablo mocny wiatr. Wokół otwiera się jeszcze szerszy kadr Karkonoszy, daleko pojawia się nawet Śnieżka.
Wieje tak mocno, że prośbę o zrobienie zdjęcia muszę wykrzykiwać, inaczej nie dało się słyszeć co kto mówi. Z każdym kolejnym podmuchem zaczynam się zastanawiać co 'silny wiatr' oznacza na takim Evereście :D W Śnieżnych Kotłach ostatki śniegu toczą nierówną walkę z nadchodzącym latem, w dole błękitem kuszą Śnieżne Stawki, do których ścieżka już jest otwarta, oh yes!
Kręcę się wokół Kotłów jeszcze kilka minut decydując się finalnie na... małą powtórkę z rozrywki z poprzedniego dnia wędrówek: podejście pod Łabską Budę, tyle tylko by tym razem wybadać jak smakuje czeska IPA, "Parohac" zaprawdę powiadam wam posiada jedną z najbardziej oryginalnych etykiet jakie widziałem. Korzystając też z okazji odwiedzam dwa wspaniałe i imponujące wodospady w tym najwyższy w całych Karkonoszach Pancavsky. Z wysokich półek skalnych rozciąga się zapierająca dech w piersi panorama doliny, w której spokojnie płynie sobie Łaba.
W końcu też, warunki zgoła odmienne niż te w sobotę pozwoliły mi na prawdziwie widokowy powrót szlakiem czerwonym do Szklarskiej w tym spektakularne spotkanie ze Szrenicą, takie oko w oko a nie poprzez mgły i inne przeszkadzajki. Niestety, taka niezła ilość kilometrów przekłada się też na długość marszu a tu na pociąg wcale tak dużo czasu nie już było, dlatego też ze Szrenicy pozwoliłem sobie zjechać wyciągiem, a co. I widoki trzeba przyznać, niezgorsze!
Dlategoż zaprawdę powiadam Wam, że opcja łączonego wejścia i zejścia z Kotłów jak na załączonej mapce to jedno z najbardziej ekscytujących i najpiękniejszych doświadczeń jakie mi się w Karkonoszach do tej pory przytrafiło! Że też tak długo czekałem na odkrycie tej perełki - perełki, która niczym okulary pana Hilarego była tak blisko.
Jeśli kogoś interesuje konkretna rozpiska to łapcie: Szklarska Poręba-Stara Droga-Schronisko Pod Łabskim Szczytem-Kukułcze Skały-Rozdroże Pod Szyszakiem Wielkim-Szyszak Wielki-Śnieżne Kotły-Łabska Buda-Łabski Wodospad-Źródło Łaby-Trzy Świnki-Szrenica i hurr durr wyciągiem po czy jeszcze kawałek lasem gdzie, nie powiem Bednarz czy tam Świetlik pięknie płynął :)
W wolnej chwili zapraszam do odwiedzenia mojego bloga https://idealbonieide.wordpress.com/ oraz fanpaga na fejsie :-)
Komentarze