Z serii "sposoby na jesienno-zimową chandrę", kichające dzieciaki, szaleństwo pracowo-domowe. Oglądamy i oglądamy nasze zdjęcia z górskich wypadów. Tym razem na tapetę bierzemy Dolomity. Matko, jak tam było pięknie! Strzeliste turnie na tle soczystej zielonej trawy, fantastyczne formacje skalne, pocztówkowe krajobrazy. Dolomity. Każdy miłośnik gór, który je zobaczy, przepadnie.
Dolomity to góry inne niż wszystkie. Nie ma tu długich grani głównych i walnych dolin, w zamian mamy oddzielone głębokimi dolinami samodzielne gniazda górskie, a każde z nich inne – kapryśna Marmolada z czapą lodowca, podobna do warowni majestatyczna Sella, księżycowy płaskowyż Pale… Dolomity przecina gęsta sieć szlaków. Każdy znajdzie tu coś dla siebie. Oczywiście wizytówką tych gór są via ferraty – ubezpieczone szlaki wspinaczkowe, ale mamy też typowe szlaki wysokogórskie, idealne do trekkingów, i mnóstwo wygodnych ścieżek dla całej rodziny. Infrastruktura turystyczna jest świetnie rozwinięta – tak wielu schronisk nie widzieliśmy chyba w żadnych innych górach, co nie znaczy że w Dolomitach nie ma miejsc niedostępnych i dzikich. Jak każda kochanka Dolomity mają też wady – ogromne piarżyska i luźny materiał skalny zasypujący ścieżki zmuszają do rozważnego stawiania kroków – niezbędnym wyposażeniem turysty górskiego powinien być kask i kijki. Przez ponad tydzień wspinaliśmy się na ferratach i wędrowaliśmy po dolomitowych szlakach i wiemy jedno: na pewno wrócimy tu jeszcze nie raz. Wpadliśmy po uszy!
Zapraszamy do fotorelacji z naszych wędrówek! Link tutaj:
Komentarze