Okładka

Kiedy po długich i deszczowych dniach pojawiła się w końcu nadzieja na poprawę pogody, od razu postanowiłem wyjść w góry. Decyzja była szybka! Mogielica w Beskidzie Wyspowym i wschód słońca w pierwszy zapowiadany od dawna słoneczny dzień.

Pobudka 2.50. Większość rzeczy mieliśmy już spakowane poprzedniego dnia: ciepłe ubrania, czołówki, zapasowy zestaw baterii, mapa, kompas oraz sprzęt fotograficzny z  naładowanymi akumulatorami. Rano został nam tylko do przygotowania jakiś prowiant i gorąca herbata. Z Krakowa wyruszyliśmy o 3.40. Droga byłą pusta, więc dotarcie na miejsce nie zabrało nam dużo czasu. Gdzieniegdzie na trasie spotykaliśmy mgłę, która napawała nas nadzieją na malowniczy wschód.

W Jurkowie, z którego zaczynaliśmy szlak, byliśmy ok. 4.30. W pobliskim domu weselnym trwała na dobre impreza. Jakaś para na schodach przed wejściem paliła papierosa. Dostrzegli nas. Przyglądali się przez dłuższą chwilę, kiedy zmienialiśmy buty i szykowaliśmy sprzęt, aż w końcu płeć piękna zapytała się swojego towarzysza ze zdziwieniem w głosie: Czy oni idą w góry? Tak - odpowiedział towarzysz, nie odrywając od nas wzroku. Popaprańcy! - odrzekła, po czym odwrócili się wspólnie i zniknęli za drzwiami domu weselnego. My ruszyliśmy niebieskim szlakiem w stronę Mogielicy.

Było jeszcze ciemno i cicho. Gdzieniegdzie przez korony drzew prześwitywał blask księżyca. Światło z czołówki oświetlało nam drogę, mieniąc się miejscami na oszronionej nawierzchni. Co jakiś czas, w leśnym mroku, po bokach naszej ścieżki, pojawiały się refleksy oczu, zaniepokojonych naszym hałasem zwierząt. Szlak z powodu opadów, jakie miały miejsce w ostatnich tygodniach,  był bardzo błotnisty i śliski. Momentami trzeba było z niego zboczyć, żeby ominąć głębokie kałuże. W połowie naszej wędrówki w górę zaczęło świtać. Horyzont zaczął przybierać barwy różowo, pomarańczowo, czerwone. Przyśpieszyliśmy nieco kroku, żeby zdążyć na czas.

Kiedy dochodziliśmy na szczyt, słońca jeszcze nie było, za to zrobiło się zupełnie jasno. Na szczycie Mogielicy stoi drewniana wysoka na 20 metrów wieża widokowa. Gdy ją dostrzegliśmy wiedzieliśmy już, że jesteśmy u celu. Niestety w planowaniu naszej wyprawy nie wzięliśmy pod uwagę jednego czynnika. Duża grupa miłośników gór wpadła na podobny pomysł co my. Kiedy wspięliśmy się na szczyt wieży okazało się, że ostatnia kondygnacja jest pełna fotografów i turystów, którzy przyszli obserwować wschód słońca. Jak widać, zapowiadana poprawa pogody, po długich dniach pluchy, zmotywowała nie tylko nas, do wyjścia z domu.

Na szczęście ludzie gór są osobami bardzo życzliwymi i oddali nam troszkę swojego miejsca, abyśmy i my mogli z najwyższego punktu obserwować nadchodzące widowisko. Zdjęcia poniżej pokazują, to co tego dnia ukazało się naszym oczom. Było na prawdę widowiskowo! Na szczycie spędziliśmy około godziny. Następnie naładowani pozytywną energią zeszliśmy na dół, do samochodu, robiąc po drodze zdjęcia miejscom, które wcześniej okryte były dla nas mrokiem nocy. W Krakowie byliśmy z powrotem troszkę po dwunastej.

Jeśli chciałbyś kiedyś i ty zobaczyć niesamowity wschód słońca z pełną odpowiedzialnością polecam Mogielicę.

Zapraszam do polubienia i śledzenia strony: https://www.facebook.com/MikoSokPhoto/ @mikosokphoto

Autor zdjęć w galerii: 
Wczytuję...
Wczytuję...

Czy wiesz, że...

W portalu Góry i Ludzie również Ty możesz zostać autorem galerii, które zobaczą tysiące Internautów! Już dziś zarejestruj się i zacznij bezpłatnie dodawać swoje fotografie. To doskonała reklama dla Ciebie i Twoich górskich dokonań. Więcej informacji znajdziesz tutaj.

Dodaj własną galerię

Już dziś zarejestruj się i dodawaj własne galerie dla tysięcy czytelników portalu!

Chcę zostać autorem!

Wczytuję...