Pamiętam jak rok temu jechaliśmy w październiku w Tatry, by pławić się w rudościach. Wtedy trasa Grześ-Rakoń-Wołowiec była cała biała, a Wołowca nie dane nam było zdobyć. Rok później bogatsi w doświadczenie, wybieramy zupełnie inną opcję i zamiast nabijać puste kilometry Doliną Chochołowską, postanawiamy zdobyć Wołowiec od strony słowackiej.
Był to najlepszy możliwy wybór i trasa która mogła mieć około 30km, wyniosła 18km. Do tego widokowy Zabrat, rudy Rakoń i gra chmur na Wołowcu dopełniły definicję górskiej satysfakcji. Tatry Zachodnie po mojemu, czyli jak zdobyć łatwo dwutysięcznik :)
Pełna relacja na blogu --> http://gorymywaytoheaven.blogspot.com/2016/10/co-sie-odwlecze-to-nie-uciecze.html
Przeczytaj też
Czy wiesz, że...
W portalu Góry i Ludzie również Ty możesz zostać autorem galerii, które zobaczą tysiące Internautów! Już dziś zarejestruj się i zacznij bezpłatnie dodawać swoje fotografie. To doskonała reklama dla Ciebie i Twoich górskich dokonań. Więcej informacji znajdziesz tutaj.
Komentarze