Autor: 
Autor: 
sn201018-1024x768.jpg

Nasza przygoda z Gruzją zaczęła się rok temu. Kierunek ten stał się niezwykle popularny, Kazbegi, Droga Wojenna, Tbilisi, Batumi znajdują się na liście większości turystów zmierzających do Gruzji. Bilety do Tbilisi kupiliśmy na początku roku, w styczniu i z utęsknieniem wyczekiwaliśmy wakacji. W międzyczasie spotkała nas niespodzianka, okazało się że zostaniemy rodzicami. Tak więc do Gruzji pojechaliśmy już we troje :).

Jednym z naszych celów była malutka wioska Uszguli w Swanetii. Wioska ta jest położona 2200 m n.p.m. co nasuwa wniosek, że dojazd do niej nie jest taki łatwy. Co prawda do Uszguli można dojechać z dwóch stron, ale droga krótsza mająca zaledwie 90 km z Lentekhi była nieprzejezdna ze względu na niedawne opady deszczu i istniało ryzyko, że nawet dobrym samochodem nie damy rady pokonać takiego dystansu. Zaopatrzeni w samochód terenowy wyruszyliśmy w góry z Kutaisi przez Zugdidi.

Do miejscowości Mestia jechało się dobrze, dobrze to znaczy droga „wyposażona” była w asfalt. Dalej już nie było tak łatwo. Ale od początku. Droga do miejscowości Mestia jest kręta, mnóstwo serpentyn wypaść z drogi nie jest trudno, ostre zbocza, nadjeżdżające z naprzeciwka samochody z prędkością światła i wszędobylskie krowy. Do Mestii dojeżdżamy na północ, o tej porze raczej ciężko o nocleg, bo kwater prywatnych nie widać, a pukać do ludzi o tej porze też nie wypada. Zdania są podzielone jechać dalej czy zostać. Na końcu miejscowości spotykamy grupę Gruzinów, pytamy o nocleg i co się okazuje? Że siostra jednego z nich prowadzi pensjonat. Właścicielka przyjechała po nas, udostępniła pokoje i zrobiła nam kolację!!! A wszystko to za niecałe 30 zł od osoby. Spało się świetnie, w otoczeniu gór na wygodnym materacu. Po tak długiej i wyboistej drodze czynniki te były zbawienne.

Droga na lodowiec

Następnego dnia ruszamy w dalszą drogę. Asfalt który widzieliśmy za Mestią szybko się skończył, na trasie jest mnóstwo robót drogowych. Mija się małe wioseczki, niekiedy składają się na nie ledwo 3 domy. Ale natura i widoki wynagradzają wszystko! Do Uszguli docieramy koło 12. Odnajdujemy nasza kwaterę i szykujemy się na góry. Planujemy podejść do lodowca pod Szcharą – około 6 godzin marszu, długość 9 kilometrów, czas przejścia ok. 6 godzin. Trasa wspaniała widokowo, ale wyczerpująca. Przynajmniej trzy razy chcieliśmy zawracać z powrotem.

Dla niektórych wyprawa w tak wysokie partie górskie może nie być niczym szczególnym jednakże dla mnie w stanie błogosławionym było to nie lada walka z charakterem. Musiałam zmierzyć się z własnymi słabościami i pogodzić z faktem, że następnym razem będziemy podróżować już we trójkę i że będzie to całkiem inny rodzaj podróżowania. Sześć godzin bitego marszu to było wyzwaniem! Chociaż teren mnie zaskoczył. Ponieważ Uszguli położone jest na ponad 2000 m. n.p.m dojście do lodowca nie miało drastycznych, stromych podejść.

Monumentalność gór skłania do refleksji nad naturą, odosobnieniem i życiem. Wędrując wśród takich gigantów ma się poczucie małości. Na trasie należy uważać ponieważ znak wyznaczony na trasę marszu jest niestety bardzo źle widoczny – czerwony trójkąt z białym wewnątrz. Trzeba go szukać wszędzie na drzewach, kamieniach po których się chodzi, itp. Czasami nie można ich w ogóle znaleźć, co może być mylące, a dróg odchodzących od szlaku jest sporo. Do opisu szlaku warto dodać, że ostatni odcinek wiedzie przez połacie kamieni i tam oznaczony jest usypanymi z nich kopczykami, wcześniej czeka na was kilka strumieni do przejścia, a jeśli trochę popada, to i drogę z Uszguli przecinają całkiem szerokie strumienie spływające z gór. Dla leniwych lub chcących osiągnąć cel szybciej – droga pod lodowiec jest przejezdna dla samochodów, jednak około kilometra przed lodowcem kończy się i trzeba iść na piechotę.

Autor: 
sn201035-1024x768.jpg

Oprócz gór i wszędobylskich krów natrafiliśmy tez na cały zagajnik pachnących lilii. Nie muszę dodawać, że taka wyprawa to prawdziwa gratka dla geologów. Dodam jeszcze, że sporo przed wyjazdem oglądałam film "Najsamotniejsza z planet", którego akcja dzieje się właśnie w Gruzji. Od tego czasu Gruzja napawała mnie raczej lękiem, a przestrzeń pokazana w filmie przerażała. Jednak to uczucie kiedy się wędruje wśród tak wysokich gór i poczucie, że jest się na szlaku samemu lub z grupą znajomych jest niesamowite, a do tego te widoki … Chyba nic bardziej nie opisze trasy jak zdjęcia.

Uszguli samo w sobie nie ma zabytków do zwiedzania, tak jak w innych miasteczkach czy wioskach – samo w sobie jest muzeum. Monumentalne, kamienne wieże, świadkowie historii, otoczone bujna roślinnością, wysokimi zboczami górskimi na których pasą się krowy – nieodłączny element krajobrazu gruzińskiego. Sielska atmosfera, powolnie mijający czas. Zdumiewające, że jest jeszcze taka miejscowość, ale należy się spieszyć ponieważ Uszguli przeżywa boom turystyczny.

Autor: 
dsc_1983.jpg

Wieże

W każdej z wiosek znajdują się dziesiątki wież mieszkalno-obronnych, budowanych od XII wieku. Co ciekawe, broniono się głównie przed zemstą innego rodu. Działało to mniej więcej tak, że jeśli jeden z członków rodu X został zabity przez kogoś z rodu Y, jego śmierć należało pomścić najeżdżając na siedzibę rodu Y. Następnie ród Y musiał pomścić swoje ofiary na członkach rodu X… i tak dalej i tak dalej. Dzięki swojej izolacji od innych regionów Gruzji Swanetia zachowała odrębność kulturową. Swanowie – posiadają też odrębny język swański – który wykształcił się dużo wcześniej niż obecny gruziński (około przełomu I i II tysiąclecia p.n.e.), nie posiada własnego alfabetu więc jako język literacki używany jest gruziński.

W miejscowości znajduje się cerkiew na wzniesieniu, niestety nam nie dane było jej odwiedzić ponieważ była zamknięta. Jest też muzeum etnograficzne. Małe, ale warte wizyty. Umiejscowione w jednej z zabytkowych wież. W wakacje po obiekcie oprowadza wnuczka właściciela, która na stałe mieszka w Tbilisi. Wszystkie prezentowane eksponaty pochodzą właśnie z tej rodziny. Dowiemy się tam historii Uszguli, rodzaju życia jakie prowadzili.

Autor: 
sn200960-1024x768.jpg

Fridon Niżaradze

Jeżeli jesteście miłośnikami sztuki nie możecie ominąć domu Gamarjoba położonego niedaleko cerkwi. Możecie tam oglądać obrazy Fridona Niżaradze. Mroczne i nieprzeniknione. Wyobraźnia działa. Polecamy tam też nocleg, wygodne łóżka, dostęp do pryszniców i przepyszne gruzińskie jedzenie. Wszystko doprawione specjalną solą swańską. Dlaczego jest ona tak szczególna? Popularność zawdzięcza przede wszystkim walorom smakowym, na które oprócz smaku samej soli składają się liczne zioła i olejki eteryczne. Właściciele są przemili i jeśli znacie trochę rosyjski bardzo chętnie z wami pogawędzą.

Jak dojechać do Uszguli? My dostaliśmy się tam samochodem z wypożyczalni więc ten problem nas nie dotyczył, jeżeli jednak nie macie takiej możliwości w miejscowości Mestia należy szukać transportu. Z relacji innych turystów wiemy, że zawsze znajdzie się ktoś kto podrzuci nas do Uszguli, kwestia pieniędzy lub dobrej woli.

Szczyty

Autor: 
sn201121-1024x768.jpg

Uszguli położone jest w okolicach Szchary, najwyższej góry Gruzji (5068 m. n.p.m). Natomiast w Swanetii wznoszą się też czterotysięczniki, takie jak Tetnuldi, Szota Rustaweli i Uszba. Pierwszymi polskimi zdobywcami tego szczytu byli Jakub Bujak i Stefan Bernardkiewicz, późniejsi uczestnicy pierwszej polskiej wyprawy w Himalaje. Słynna Uszba (4710 m.n.p.m.) nazywana jest ze względu na kształt „Matterhornem Kaukazu” lub „Wiedźmą” ze względu na szybko zmieniające się warunki pogodowe.

Wczytuję...
Wczytuję...

Czy wiesz, że...

W portalu Góry i Ludzie również Ty możesz zostać autorem artykułów, które przeczytają tysiące Internautów! Już dziś zarejestruj się i zacznij bezpłatnie dodawać swoje treści. To doskonała reklama dla Ciebie i Twoich górskich dokonań. Więcej informacji znajdziesz tutaj.

Dodaj własny artykuł

Już dziś zarejestruj się i dodawaj własne artykuły dla tysięcy czytelników portalu!

Chcę zostać autorem!

Wczytuję...