Jesień jest fajna
W tym roku październik pogodą nas nie rozpieszczał. W latach poprzednich szczodrze prezentował wszystko to, co najlepsze w polskiej, złotej jesieni. A tym razem? Wybrał szarość, deszcz i zimno. Do tego jeszcze sypnął pierwszym śniegiem. Gdy zatem tylko pojawiły się lepsze prognozy, ruszyliśmy w góry, w poszukiwaniu słońca i kolorów.
Ze słońcem tego dnia było różnie. Pochmurna aura, która towarzyszyła nam pod koniec wędrówki, okazała się mimo wszystko bardzo klimatyczna. Co do kolorów – nasyciliśmy się nimi tak, by wreszcie skończyć z narzekaniem i stwierdzić, że jesień jednak jest fajna.
Góra Żar (nie)wielki skarb Beskidu Małego
Można napisać, że postawiliśmy tym razem na minimalizm, za cel obierając masyw górski, który jak sama jego nazwa wskazuje do wysokich nie należy, czyli Beskid Mały. Wciśnięty między Beskid Makowski na wschodzie, a Beskid Śląski od strony zachodniej, w najwyższym punkcie, jakim jest wierzchołek góry Czupel, osiąga 933 m n.p.m.
W dodatku, spośród wszystkich wzniesień tego właśnie pasma, wybraliśmy jedno z najniższych, czyli górę Żar. Niby wszystko małe, skromne, ale zorientowani wiedzą, że to tylko pozory, a wejście na wspomniany szczyt, gwarantuje sporą dawkę pozytywnych wrażeń.
Góra Żar, choć niewysoka, bo licząca 761 m n.p.m., jest niezwykle malowniczo położona. Płynąca doliną rzeka Soła, w miejscu przełomu, rozdziela pasmo Beskidu Małego na część zachodnią i wschodnią. Góra Żar znajduje się w części drugiej, zwanej również Beskidem Andrychowskim. U jej podnóża rozciągają się dwa jeziora: Międzybrodzkie i Żywieckie, nad brzegami których przycupnęła zabudowa Międzybrodzia Bialskiego i Żywieckiego, miejscowości należących do gminy Czernichów. Ze szczytu Żaru roztacza się rozległa panorama obejmująca Beskid Mały, Śląski i Żywiecki, a nawet zarys Tatr.
Góra Żar to ulubione miejsce paralotniarzy, rowerzystów, narciarzy i miłośników szybownictwa. Pierwsi mają tu startowisko dla swoich paralotni, kolejni trasy downhillowe, jedną z najdłuższych tras narciarskich w Beskidach oraz działającą u podnóża Żaru, Górską Szkołę Szybowcową.
Atrakcje jakie oferuje góra można mnożyć, wyliczając jeszcze: tor saneczkowy, bogate zaplecze gastronomiczne z pizzerią Dominium włącznie, tarasy widokowe i sklep z pamiątkami, działające na miejscu.
Gdy dodamy do tego efektowne położenie i dostępność szczytu, na który wjechać można kolejką PKL, spodziewać możemy się jednego. Tłoku, niczym na Gubałówce w Zakopanem. Całe szczęście, my sami nadmiernej obecności innych turystów nie doświadczyliśmy. Po pierwsze – nie był to sezon. Po drugie – kolejny raz sprawdziła się zasada, że kto rano wstaje,…ten omija tłumy na górskich szlakach.
Kiczera – sąsiadka, którą trzeba odwiedzić
Wejście na górę Żar i podziwianie z jej szczytu wspaniałych widoków, to nie koniec. Na Żar trzeba bowiem spojrzeć z góry. A dokładnie, z innej góry. Nie jest to trudne. W sąsiedztwie wspomnianego wzniesienia, znajduje się bowiem kolejne, wyższe. Mowa o Kiczerze, sięgającej wysokości 831 m n.p.m. Oba szczyty dzieli 50 minutowa droga. Warto ją pokonać dla panoramy, jaka roztacza się z drugiego wierzchołka. Z Kiczery, widać doskonale górę Żar i znajdujący się na niej sztuczny zbiornik wodny, wykorzystywany przez zespół elektrowni Porąbka-Żar, a wyglądający niczym okazały basen na dachu wieżowca. Panorama, obejmuje również widziane wcześniej z Żaru, pasma Beskidów.
Na szczycie Kiczery znajdują się w dwóch miejscach paleniska, jedno z ławeczką obok, drugie z wiatą. Jest zatem szansa na upieczenie kiełbasek i jednocześnie dobra alternatywa dla gastronomicznej sztampy, proponowanej na górze Żar.
Złota jesień na całego
Spośród szlaków, prowadzących na Górę Żar, wybraliśmy czerwony. Szlak startuje przy zaporze Porąbka, prowadząc dalej asfaltową drogą do przysiółka Łazki. Odcinek ten można pokonać samochodem, na koniec parkując w Łazkach. Stąd szlak odbija w las i wędrówka, szczególnie jesienią, staje się czystą (i barwną!) przyjemnością.
Pokrywające ścieżkę liście, szeleszczą pod nogami. Buki i brzozy prezentują pełną paletę jesiennych kolorów. Takie okoliczności przyrody wynagradzają brak rozległych, górskich widoków (przez chwilę, gdy wychodzimy z lasu, widać Bukowski Groń). Jest pięknie. 1,5 godzinna trasa (z różnicą wysokości wynoszącą ok. 400 metrów), kończy się wspaniałą panoramą ze szczytu Żaru, z sylwetkami szybujących paralotniarzy na jej tle.
Koniecznie trzeba mieć w zapasie więcej czasu i wejść na sąsiednią Kiczerę. Droga w tym kierunku początkowo prowadzi wzdłuż ogrodzenia zbiornika wodnego elektrowni (o długości 650 m, szerokości 250 m i głębokości 28 m), po czym wraca na górski szlak. Po 50 minutach marszu jesteśmy na szczycie, z fantastycznym widokiem na górę Żar i pobliskie pasma Beskidów. Ale z zachwytami powtarzać się nie będziemy. Czas na zdjęcia.
Komentarze