Okładka

Jesień w górach to wielkie wydarzenie, uwierzcie, a takie wymagają odpowiedniego przygotowania. W końcu nie po to czeka się cały rok na te wszystkie, magiczne i kolorowe lasy, by wybrać się tam w czasie deszczu lub innej zawieruchy. Sprawdzałem więc internetowe doniesienia, zdjęcia, a przede wszystkim prognozy, by dobrze to wszystko poukładać. Plany mieliśmy różne, ale ostatecznie to pogoda pomogła nam dokonać wyboru. W Tatrach, Beskidzkie Żywieckim, a nawet w Bieszczadach szybko spadł śnieg, a na zimę, to my jeszcze gotowi nie byliśmy.

Niczym dziecko wypatrujące gwiazdki, nie mogliśmy się natomiast doczekać widoku kolorowych drzew. No mówię wam, przebieraliśmy nogami, jak polityk, na myśl o głosowaniu w sprawie podniesienia uposażenia w okresie rujnującej gospodarkę pandemii. Aż tak się nie mogliśmy doczekać! Padło więc na Pieniny. Pasmo niewielkie i niskie, ale dzięki temu wolne jeszcze od pokrywy śnieżnej, a przede wszystkim niezwykle urodziwe. Idealnie nadawało się na niespieszne wędrówki, zwłaszcza że jesienią dzień jest już krótszy i jakoś nie mieliśmy ochoty na poważniejsze wyrypy. Liczyłem natomiast na to, że tamtejsze krajobrazy pozwolą mi trochę poszaleć fotograficznie.

Wysoka przez Wąwóz Homole | Pieniny

W taki oto sposób znaleźliśmy się z Emilią w Jaworkach, bo tym razem ona miała mi towarzyszyć, skąd planowaliśmy poprzez malowniczy Wąwóz Homole dotrzeć na najwyższy szczyt Pienin, czyli Wysoką. Aura może nie zachwycała, ale z wiekiem staje się chyba coraz mniej wybredny. Zadowala mnie teraz sam fakt, że nie pada i coś widać. Zostawiliśmy samochód na niemal pustym o tej porze roku parkingu i ruszyliśmy na wycieczkę.

Wąwóz Homole i pierwsze atrakcje

W oczy od razu rzuciły się nam liczne mostki, wysokie ściany i szumiący potok Kamionka. W takim otoczeniu mieliśmy się poruszać przez najbliższe kilkadziesiąt minut, no i powiem zupełnie szczerze, że podoba mi się ten odcinek. Sam Wąwóz Homole wydaje się też fajnym miejscem na rodzinny spacer, bo przekraczanie mostków i podchodzenie wyżej, mimo że niekiedy męczące, to jest generalnie bezproblemowe i sprawia sporo frajdy. Trzeba natomiast pamiętać, że w takich miejscach bywa po prostu wilgotno i ślisko, a podstępne kamienie tylko czekają na kolejne ofiary. Strach teraz cokolwiek sobie uszkodzić, bo w przeciwieństwie do szpitali, miejsc na cmentarzach jeszcze nie brakuje.

Górna część Wąwozu Homole

Nam się raczej nie spieszyło, bo i do czego, więc spokojnie pokonywaliśmy kolejne metry. Ponoć najwyższe skały w Wąwozie Homole sięgają nawet 120 metrów i faktycznie czasami trzeba dosyć mocno zadzierać głowę do góry. W towarzystwie szumiącego strumienia sunęliśmy sobie dalej, by po chwili spokojnego marszu dotrzeć na Polanę Dubantowską. Znak to był niewątpliwy, że wąwóz za nami i tutaj charakter szlaku faktycznie miał się mocno zmienić. Przywitały nas też liczne ławki, więc jest to dobre miejsce na przerwę, ale zanim oddacie się lenistwu, warto zwrócić uwagę na ciekawą i osnutą tajemnicami formację skalną. Mowa o Kamiennych Księgach, których wygląd przy odrobinie wyobraźni pewnie faktycznie odpowiada powyższej nazwie. Otóż wyobraźcie sobie, że według legendy, w księgach tych zapisano caaaałe, przyszłe losy ludzkości. No wszystko! Niestety wydarzenia te zapisane są tajnym szyfrem i taki zwykły śmiertelnik, jak ja, nie ma szans go odczytać. Legenda głosi, że jednej, jedynej osobie udało się kod złamać, ale bóg w nagrodę postanowił go uciszyć i odebrał mu mowę. A mógł zabić.

Kamienne Księgi w Pieninach

Wąwóz Homole zostawiliśmy więc za sobą i rozpoczęliśmy drugi etap naszej pienińskiej wycieczki na Wysoką. Niby początkowo łatwy, ale że błoto połączone z mokrymi kamieniami nie jest najbardziej przyczepnym materiałem na świecie, to etap ostrożny, a momentami nawet pokraczny. Tak, właśnie w taki sposób radzę sobie z błotem. Obyło się bez upadków, a my mogliśmy coraz częściej podziwiać tę jesienną, zachwycającą szatę Pienin. Było spokojnie, a ruch na szlaku przypominał sklep w czasie godzin dla seniorów – pusto, puściutko. Tutaj było jeszcze lekko i przyjemnie, tak to przynajmniej zapamiętałem, a ścieżka serwowała nam coraz częściej widokowe prześwity.

Polana pod Wysoką

W taki mniej więcej sposób dociera się do Polany pod Wysoką, gdzie wędrówka na najwyższy szczyt Pienin rozkręca się na dobre. W dolnej części polany istnieje baza namiotowa, która działa w okresie wakacyjnym, więc wspominam wam o tym na wypadek, gdyby kusił was taki rodzaj wypoczynku. My ruszyliśmy po prostu dalej, a tam zrobiło się już dosyć stromo. To nie z tego powodu spadło nam jednak tempo. Zawładnęły bowiem naszymi oczami widoki. Trochę nawet jakby się przejaśniało, a błękit nieba nieśmiało wychylał się zza chmur. To wszystko powodowało, że żal było pędzić wyżej. Jesienne lasy potrafią oczarować, a my byliśmy jeszcze w takim momencie października, że niektóre drzewa zachwycały już odcieniami żółtego czy czerwonego, ale część wyglądała jeszcze całkiem zielono.

Niektóre drzewa jeszcze się bronią przed zmianą szaty na jesienną

Trzeba też przyznać, że mniej więcej od tego momentu teren staje się uciążliwy. Jeśli chodzicie po górach, to raczej nie zrobi to na was wrażenia, kiedy jednak wysiłek znacie jedynie z opowiadań znajomych, to możecie się trochę zmęczyć. Nie na śmierć, chyba. Co dalej? Przede wszystkim pojawiają się strome momenty, co samo w sobie może nie jest takie zaskakujące, ale ścieżka prowadzi tak ukształtowanym terenem, że często jest tam po prostu ślisko. Sprawy nie ułatwiały błoto i gładkie, wystające kamienie, ale obiektywnie więcej tam było naszego narzekania, niż faktycznej walki o równowagę. Trochę marudziłem pod nosem, a trochę na głos i nim się zorientowałem, znaleźliśmy się na skrzyżowaniu szlaków. Tutaj wybór był prosty, bo tabliczki nie pozostawiały złudzeń. W lewo na Wysoką, a w prawo nie. Teren w zasadzie się nie zmienił, przybyło natomiast sztucznych ułatwień w postaci schodków i barierek. Miejscami naprawdę ułatwiały one pochodzenie, zwłaszcza w taki jesienny dzień, tuż po opadach.

W drodze na Wysoką bywa niekiedy naprawdę ślisko

Niekiedy tylko dobrze było zastosować taktykę łapania jakiejś pobliskiej gałęzi, co by sobie życie ułatwić, ale obiektywnie nie było źle. Warto natomiast zachować uwagę, bo łatwo tam podjechać i przy odrobinie pecha można zrobić sobie siniaka lub siedem. Odcinek ten natomiast, mimo że stromy, mija naprawdę szybko, a czas dodatkowo umilają widoki. Ostatnie metry pod samym szczytem Wysokiej to nieco kamieni i schodki. Nic odkrywczego już tutaj nie dodam. W taki oto sposób nasza wycieczka przez Wąwóz Homole dotarła do punktu kulminacyjnego, a naszym oczom ukazała się rewelacyjna panorama. To, że widać Tatry już wiecie i chociaż niebo pokrywały w większości ciemne chmury, to pasmo to było naprawdę dobrze widoczne. Mieliśmy sporo szczęścia, boich pokrywa znajdowała się tuż nad szczytami.

Jesienne widoki z Wysokiej

Na wierzchołku spotkacie też tablicę z podpisaną panoramą, więc bez trudu dowiecie się dzięki niej, co tak naprawdę macie przed oczami. Oczywiście to nie wszystko, bo nieźle prezentują się też Trzy Korony, a kolejny kierunek okupuje pasmo Radziejowej w Beskidzie Sądeckim. Jest co podziwiać. Wysoka, tak swoją drogą, to najwyższy szczyt Pienin i dumnie wznosi się na wysokość 1050 m n.p.m. Dzięki temu też wlicza się do Korony Gór Polski. „Tysięcznik” w tym paśmie to nie byle co. Na wierzchołku spędziliśmy sporo czasu, a potem niespiesznie ruszyliśmy w drogę powrotną. Śliskie podłoże nie ułatwiało sprawy, więc staraliśmy się uważnie stawiać kroki.

Mapy wskazują, że wejście na szczyt to kwestia dwóch godzin, a do pokonania jest niecałe 520 metrów w pionie. Nic nie stoi na przeszkodzie, by do Jaworek wrócić poprzez Wąwóz Homole, ale wariant przejścia w stronę Durbaszki, to równie przyjemna opcja. Kto ma ochotę na dłuższą wędrówkę, ten niech po zejściu z Wysokiej ruszy w stronę Przełęczy Rozdziela i Bialej Wody. Zachęcam oczywiście do subskrybowania kanału. Pozdrawiamy!

Tagi: 
Wczytuję...
Wczytuję...

Czy wiesz, że...

W portalu Góry i Ludzie również Ty możesz zostać autorem artykułów, które przeczytają tysiące Internautów! Już dziś zarejestruj się i zacznij bezpłatnie dodawać swoje treści. To doskonała reklama dla Ciebie i Twoich górskich dokonań. Więcej informacji znajdziesz tutaj.

Dodaj własny artykuł

Już dziś zarejestruj się i dodawaj własne artykuły dla tysięcy czytelników portalu!

Chcę zostać autorem!

Wczytuję...