To było udane 12 godzin w górach. Padło na Sudety Wschodnie i pogranicze polsko-czeskie. Najpierw wschód słońca i świetlny spektakl w Hanušowickie vrchoviny, który nie rozczarowałby nawet największego konesera, a potem zachód słońca z cudowną przejrzystością i widokiem na Karkonosze ze szczytu Śnieżnika.
Nawet cztery dni w Pieninach i okolicach to wystarczająca dawka szczęścia, żeby się w nich bezgranicznie zakochać. Ten czas wystarczy też na zrobienie wielu zdjęć z magicznymi widokami. Trzeba tylko podążać za światłem.
O użytkowniku
Rocznik 81`
Dziennikarz, pasjonat gór i podróży, fotoamator cierpiący na nadpobudliwość palca wskazującego.