Na wstępie chciałbym zaznaczyć, że przez klika lat zbierałem doświadczenie chodząc po naszych pięknych wierchach. Setki kilometrów, naście dróg. Dopiero teraz czuję, że pewne projekty i marzenia mogę realizować. Poniżej opis jednego z nich.

Sobota, 13.03 godz. 8: 30. Parking w Krościenku nad Dunajcem. To tam wszystko się zaczęło.

Słońce przyświeca, lekki chłód w oddali ciągną chmury. Na parkingu... trzy samochody (przynajmniej rano nie będzie tłoku).

Początek trasy to czerwony szlak Krościenko – Radziejowa przez Przehybę. Czas na szkalowskazie… 5h (Przehyba) na Radziejową trzeba dodać 1:30 – 2h. Zaczyna się spokojnie asfaltowym akcentem, który po 1 km może ciut więcej zmienia się w szutrową drogę a później leśny dukt prowadzący na Dzwonkówkę.

Szutrowa droga na Dzwonkówkę

W górę z GSB.

Może nie jest to bardzo malowniczy odcinek jednak między drzewami możemy dostrzec Tatry, Pieniny Właściwe. Nie jest to też bardzo wymagający fragment szlaku, niemniej cały czas pnący się w górę.

Między drzewami... Tatry

Dzwonkówka to właściwie szczyt w lesie. Można na nią dotrzeć również żółtym szlakiem z Łącka, przez Koziarza którego miałem okazję odwiedzić niedawno (w tym miejscu zapraszam na Facebook oraz Instagram ;) )

Dzwonkówka 982 m n.p.m.

Czy czerwonym, czy żółtym kolorem ruszymy w stronę Przełęcz Przysłop. Przed przełęczą następuje przełamanie, żółty szlak sprowadzi nas do Szczawnicy, czerwony poprowadzi dalej.

Nad Przełęczą Przysłop

Przełęcz Przysłop… niestety niedane było się tam zatrzymać, gdyż z jednej z posesji, które tam są przyczepił się pies. Szczekanie, warczenie, podbieganie. irytacja. A szkoda, bo na przełęczy jest bardzo ładny widok na Spisz oraz sympatyczna kapliczka i pomnik ku czci powstańców.

Stąd już prosta droga na Przehybę. Prosta o nie!

Pierwszy kilometr od przełęczy jest spoko, lekko pod górkę później z górki. Po około 1,3 km zaczyna się pierwszy „problem” na trasie, podejście na Przehybę przez Rezerwat Głuszca więc uwaga na krzaki :D. Nie jest ono może spektakularnie długie, ale „ciężkie”. O dziwo śnieg, który leży w wyższych partiach (tak w górach nadal warunki zimowe) pomagał. Bieżnik buta świetnie wgryzał się w śnieg więc było z czego wybić nogę.

Przehyba, czy tą górę trzeba przedstawiać? Chyba nie. Zachęcić do wejścia... jak najbardziej. Znajdziemy tam polankę w sam raz na letnie leniuchowanie, schronisko z nieśmiertelnym widokiem z tarasu na panoramę Tatr i Pienin. Dojść można na nią niebieskim bądź zielonym szlakiem ze Szczawnicy (oba spoko ja polecam niebieski) albo wjechać na rowerze (nawet szosowym ze Skrudzina). Ahh... zapomniałbym jeszcze jest zielony szlak z Jazowska i żółty z Moszczenicy Wyżnej, ale nimi nie szedłem więc się nie wypowiadam.

Widok na Tatry z tarasu schroniska na Przehybie.

Małe co nieco i tuptam dalej.

Odcinek Przehyba – Radziejowa to dość malownicza część. Dużo przecinek, więc jest na co popatrzeć. Tatry, Pieniny, Beskid Sądecki, Spisz hmm… to chyba wszystko co dane jest nam obserwować. Cały czas towarzyszy mi czerwony kolor GSB.

Na szlaku

W stronę Radziejowej

Radziejowa to kolejna góra, którą polecam z czystym sercem. Nowa wieża widokowa pozwala podziwiać świat 360. Trochę mało miejsca na górze (było z 8 osób i robiło się ciasno) ale jest spoko. Na starą niedane mi było wejść więc wszedłem na nową.

Widok z wieży - Radziejowa.

Widok na Tatry - Radziejowa

Teraz jeden z fajniejszych odcinków. Najpierw czerwonym później niebieskim szlakiem w dół przez Wielkiego Rogacza na Obidzę. Do góry hmm... dramat, na dół fajnie (się wysilił). Podejście faktycznie do przyjemnych nie należy ale kto powiedział że będzie łatwo ;) Szkoda, że śnieg zrobił się ciapowaty.

Obidza, nie wiem co mógłbym napisać. Mała wieś. Jest fajna ozdobna brama, ale zagrodzona (teren prywatny) w sumie tyle. Aa no i jest bacówka. Trochę niżej niż rozwidlenie czerwonego szlaku z Jaworek z niebieskim.

Obidza

Tutaj skręcam na niebieski szlak, który jest... przyjemny. Spokój w lesie, lekko w dół trochę po płaskim małe pagórki i tak do Przełęczy Rozdziele. Nazwa nie jest przypadkowa, gdyż dzieli Pieniny (Małe chociaż wyższe od Właściwych) i Beskid Sądecki. Można dostać się na nią przez malowniczą Dolinę Białej Wody. A widoczki są przednie więc zachęcam.

Nad Przełęczą Rozdziele

Za przełęczą zaczyna się drugi „problem” podejście pod Wysoką. 5,5 km podejścia, momentami o dużym nachyleniu. Droga przez las też jest taka sobie, wąska, blee… Od przełęczy na tak, później eh... szału nie ma (może marudzę ale piszę swoje odczucia)

Podejście pod Wysoką

Na Wysoką nie wchodziłem, ponieważ szlak jest oblodzony a ja nie chciałem ryzykować upadku (raczki się przydadzą)

Na Wysoką...

Wysoka jest wspaniała, widokowa, polecajka, wbijać :)

Od Wysokiej znów zaczyna się wspaniały fragment w dół najpierw lasem (tu dwa podejścia) później wielką polaną aż do rozwidlenia pod Wysokim Wierchem. Piękne widoki, pod Durbaszką znajdziemy duże przyjemne schronisko a wyżej jest, gdzie odpoczywać. Pozostało już tylko zbiec.

Pod Durbaszką.

Wysoki Wierch to kolejny przystanek, który polecam w tym regionie. Widoki miodzio szkoda tylko, że z dzikiego szczytu zaczyna robić się zabudowane „coś”.

Pod Wysokim Wierchem

Wysoki Wierch

Odcinek Wysoki Wierch – Szafranówka to znów dość sympatyczny zbieg. Ostatni fragment trasy Szafranówka – Szczawnica Niżna to już bardziej stromy odcinek w dół. Po drodze czekają na śmiałka dwa skalne wierzchołki dość ostre, ale krótkie. Tu mała uwaga. Jest i jeszcze przez jakiś czas będzie błoto i lód więc należy uważać. A błoto było ekhm... okrutne.

Ostatki

Na szczęście obyło się bez upadków buty znów dały radę. Pozostało jeszcze wrócić fragmentem Velo Dunajec (chodnik też jest) do Krościenka i koniec. Wyprawa zakończona.

Przełom Dunajca

Łącznie wyszło 44 km i prawie 2000 m przewyższeń. Czas wg. mapy.cz 16: 14 godz.

Osobiście małym celem było przebiec trasę w 8h. Udało się 7:55h.

Pogoda dopisała, warunki na trasie dobre z tendencją do znośnych. W wyższych partiach śniegu jest jeszcze sporo (po ostatnich opadach może być więcej), szczególnie w Beskidzie Sądeckim. W Pieninach już mniej, więcej za to wody, błota i lodu więc ostrożnie.


Aha, w tym wszystkim nie chodziło o jakieś bicie rekordów, czasów itd. dla mnie to kolejna forma spędzania czasu w górach. Przeszedłem te tereny wzdłuż i wszerz. Teraz sobie przebiegłem.

Nie próbujcie tego robić bez przygotowania, wybiegania w terenie, znajomości terenu itd. Nie, stop!

Ja bardzo zachęcam do eksploracji tych terenów, są bardzo malownicze o każdej porze roku, a jeżeli czytają to osoby biegające, również polecam do biegania. Wszak jedne z lepszych imprez biegowych organizowane są w tych okolicach (Etapowa Triada, Festiwal Biegowy Krynica – w tym roku Piwniczna)

Tym samym jeden cel, nie, jedno małe marzenie osiągnięte. Teraz czas na kolejne :)

Zapraszam was także na Social Media: Facebook, Instagram gdzie znajdziecie jeszcze więcej inspiracji (mam nadzieję :) )

Pozdrawiam i do zobaczenia na szlaku.

Kamil | Wędrówki z Kamilem

Wczytuję...
Wczytuję...

Czy wiesz, że...

W portalu Góry i Ludzie również Ty możesz zostać autorem artykułów, które przeczytają tysiące Internautów! Już dziś zarejestruj się i zacznij bezpłatnie dodawać swoje treści. To doskonała reklama dla Ciebie i Twoich górskich dokonań. Więcej informacji znajdziesz tutaj.

Dodaj własny artykuł

Już dziś zarejestruj się i dodawaj własne artykuły dla tysięcy czytelników portalu!

Chcę zostać autorem!

Wczytuję...