Okładka

Dawno, dawno temu, a w zasadzie to trochę ponad dwa lata... spędziłam razem z dwójką znajomych z Polski cztery niezwykłe tygodnie w Ameryce Południowej. Przedreptaliśmy Tęczowe Góry, odwiedziliśmy święte ruiny Machu Picchu, piliśmy rum w Dolinie Inków, oglądaliśmy pająki i pnącza w dżungli, piliśmy sok z marakuji, żuliśmy liście koki i uczyliśmy się odróżniać lamy od alpak i wikuni. Ale o tym opowiem Wam innym razem. Dziś chciałabym Was zabrać na chwilę do Boliwii i pokazać nasze zmagania w drodze na Huayna Potosi – szczyt znajdujący się na wysokości 6088 m. n.p.m.!

Ten andyjski wierzchołek leży w paśmie Cordillera Real na terytorium Boliwii, a dokładnie 25 km na północ od stolicy Boliwii - La Paz. Jeżeli jesteście ciekawi jak zorganizować taką wyprawę, chcecie wiedzieć co ze sobą zabrać i ile to wszystko kosztuje, a dodatkowo macie ochotę obejrzeć zdjęcia z wyprawy i zaczerpnąć garść informacji geograficznych i historycznych - zapraszam do czytania!

Zanim przejdę do opisu wyprawy i opowiem Wam o własnych wspomnieniach z trekkingu, chciałam dać Wam 3 wskazówki jak sami możecie zorganizować taką wyprawę:

1. Znajdź odpowiednią agencję

Trekking na Huayna Potosi należy do najpopularniejszych atrakcji turystycznych wybieranych przez ludzi odwiedzających La Paz. Dzieje się tak, ponieważ szczyt ten uznawany jest za jeden z najłatwiejszych do zdobycia 6000. Z tego względu, w centrum La Paz, praktycznie na każdej ulicy znajdziecie agencje, które organizują wyprawy na Huayna Potosi. Dzięki temu nie trzeba rezerwować z dużym wyprzedzeniem, wystarczy na miejscu popytać o wolne terminy.

W drodze do Campo Alto na 5250 m n.p.m.

Czym więc kierować się podczas wyboru operatora wyprawy?

Jeżeli nie dysponujecie własnym sprzętem wspinaczkowym (o niezbędnym ekwipunku napiszę w kolejnym punkcie), najważniejszym kryterium wyboru powinna być jakość asortymentu oferowanego przez organizatorów trekkingu. Najlepiej zapytać o to ile sprzęt ma lat, jakiej jest marki, a najlepiej zobaczyć w jakim jest stanie. Kolejnym aspektem jest wybór przewodnika (najczęściej jeden na 2 osoby). Jeśli nie posługujecie się dobrze hiszpańskim, musicie mieć na uwadze, że większość z nich słabo mówi po angielsku. Warto to dogadać jeszcze przed zakupem wycieczki. Jeżeli chodzi o ceny, to balansują one między 100-300$ od osoby. W zależności od agencji cena zawiera przewodnika, nocleg w schronisku (lub namiocie), 2-3 posiłki dziennie i niezbędny sprzęt. Do wyboru macie program 2 lub 3 - dniowy. Opcja 3-dniowa jest szczególnie polecana osobom bez doświadczenia, ponieważ zawiera naukę hamowania czekanem, chodzenia w rakach i trening wspinaczki na lodowcu. Sezon wspinaczkowy na Huayna Potosi trwa zwykle od kwietnia do września, natomiast my zdobywaliśmy szczyt na przełomie października i listopada, a mimo to pogoda dopisała wyśmienita.

Aktualną pogodę można sprawdzić chociażby tutaj: https://www.mountain-forecast.com/peaks/Huayna-Potosi/forecasts/6094

2. Skompletuj sprzęt

Większość agencji posiada swój sprzęt, który mogą wypożyczyć w cenie trekkingu lub za dodatkową opłatą. Podstawowy pakiet najczęściej zawiera: ciepłą kurtkę, spodnie, łapawice, kominiarkę, raki, pasujące do nich buty trekkingowe odpowiednie w niskich temperaturach, czekan, kask i uprząż. Zwykle trzeba mieć swój plecak (ok. 40-50l), swoje buty trekkingowe na podejście do schronu, latarkę (czołówka montowana na kasku), lżejszą odzież termiczną, śpiwór, ciepłe skarpety, kijki, przekąski (np. żele energetyczne, chałwa, generalnie produkty, które nie zamarzają), termos. Pamiętajmy, że wszelkie akcje ratownicze, czy ewakuacja helikopterem to spory koszt, dlatego warto wykupić ubezpieczenie od sportów ekstremalnych.

Z pełnym ekwipunkiem :)

3. Zadbaj o aklimatyzację i przygotowanie fizyczne!

Przebywanie na dużych wysokościach jest niebezpieczne dla ludzkiego organizmu ze względu na obniżoną zawartość tlenu. Istnieje ryzyko wystąpienia choroby wysokościowej, która w lekkiej formie objawia się bólem głowy czy wymiotami. Ostra forma prowadzi do obrzęku płuc i mózg, a w efekcie do śmierci. Objawy te mogą pojawiać się już na wysokości powyżej 2500 m n.p.m. Podstawowa profilaktyka polega na stopniowym, rozłożonym w czasie zwiększaniu wysokości, co pozwala na adaptację organizmu do warunków środowiskowych. Musicie pamiętać, że przylatując bezpośrednio do La Paz, od razu znajdujecie się na wysokości 3782 m n.p.m. Warto poświęcić kilka dni na aklimatyzację w samym mieście oraz zaopatrzyć się w lekarstwa, które przyspieszają ten proces i pomagają uniknąć obrzęku mózgu i płuc. Najpopularniejsze to diuramid (zwyczajowo stosowany na jaskrę, przepisywany na receptę), aspiryna i etopiryna. W Peru natomiast popularne były „soroche pill” – tabletki na ból głowy, które można było dostać w każdej aptece, bez recepty. Konieczne jest też picie dużej ilości płynów. Więcej informacji o aklimatyzacji i chorobie wysokościowej znajdziecie w osobnym artykule.

Jeżeli chodzi o sprawność fizyczną to osoby, które uprawiają jakąkolwiek aktywność na co dzień i dobrze znoszą wysokość poradzą sobie bez problemu. Gwarancją sukcesu jest przede wszystkim determinacja i brak ostrej choroby wysokościowej. Mnie udało się wejść mimo zapalenia oskrzeli, które złapałam kilka dni wcześniej. Mam też bardzo przeciętną kondycję fizyczną. Przed wyjazdem do Ameryki starałam się czasem biegać, dużo jeździłam na rowerze i chodziłam na basen ale maratonu bym nie przebiegła :P

4. Moje wspomnienia

Pierwszy dzień rozpoczęliśmy od spotkania z innymi uczestnikami wyprawy w magazynie agencji. Był to czas na ostatnie kompletowanie sprzętu i przejazd na wysokości 4800 m n.p.m. na przełęcz Zongo, gdzie zaczyna się właściwy szlak. Ze względu na kiepską jakość boliwijskich dróg pokonanie ok. 20 km trwało prawie 2h. Po posiłku, który otrzymaliśmy w schronisku, podzieliliśmy się na zespoły, każdemu został przydzielony przewodnik i rozpoczęliśmy "spacer" do Campo Alto na 5250 m n.p.m.

Campo Alto :)

Jeśli tak jak my nie zdecydujecie się na tragarza będziecie musieli zanieść na swoich plecach wszystkie niezbędne podczas ataku szczytowego rzeczy (przewodnicy nie mają tego w obowiązkach, czasem pomagają z uprzejmości dla gringo). Widoki na okoliczne góry i lodowiec nieco łagodziły trud trekkingu ale muszę przyznać, że lekko nie było. Technicznie nie jest to wymagające podejście, ścieżka z przełęczy Zongo aż do schronu pnie się raczej łagodnie i porównałabym ją do łatwych tatrzańskich szlaków. Jednak ze względu na wysokość i ciężar na plecach, wędrówka trwała koło 3-4h. Do bazy dotarliśmy późnym popołudniem, z niesamowitym bólem głowy, totalnie wyczerpani i ciekawi czy poranek przyniesie szczytowanie. Próbowaliśmy się zdrzemnąć bo wiedzieliśmy, że koło północy czeka nas pobudka ale ból głowy i lekki stres przed finałową wspinaczką uniemożliwiał sen i regenerację. Potem już tylko nerwowe ubieranie, próba zjedzenia czegokolwiek i kilka ciepłych słów od przewodników, którzy życzyli nam powodzenia.

Nareszcie wyruszyliśmy na atak szczytowy!

Związaliśmy się z przewodnikiem liną i zaczęliśmy dreptać w górę. W oddali majaczyły światełka ekip, które wyruszyły jeszcze wcześniej. Szliśmy krok za krokiem, przystając dosłownie co kilka minut. Raz albo dwa zrobiliśmy przerwę na przegryzienie batonika i łyk ciepłej herbaty ale był to raczej pretekst do odpoczynku niż uczucie głodu, czy pragnienia. Nie pamiętam o czym myślałam i czy w ogóle byłam w stanie się na czymś skupić. Bezsensownie liczyłam w głowie kroki i starałam się przetrwać. Dźwięk lodowca nocą jest niesamowity, praktycznie nic nie widać, słychać jedynie odgłosy skrzypiącego lodu... Gdzieś na 5600 chciało mi się wymiotować ale udało się to stłumić. Chyba się nie bałam szczelin, lawin, przepaści, wysokości. Byłam po prostu zmęczona. Dopiero nadejście świtu i pierwsze promienie wschodzącego słońca dodały nam energii na ostatniej prostej.

Widok z Huayna Potosi :)

Cień rzucany przez Huayna Potosi :)

To uczucie kiedy szczęśliwie stanęliśmy na szczycie... bezcenne! Radość i wdzięczność! Cień rzucany przez Huayna Potosi sprawia, że człowiek w obliczu gór wydaje się taki mały... Chciałoby się chłonąć ten widok, zrobić mnóstwo pamiątkowych zdjęć, nacieszyć się osobistym sukcesem i wygraną ze słabościami walką... A tu 10 minut i trzeba wracać, żeby zminimalizować ryzyko choroby wysokościowej i uniknąć powrotu w pełnym słońcu, które zacznie topić śnieg.

Na szczycie Huayna Potosi

Jeżeli chodzi o aspekty czysto techniczne, to w trakcie całej wspinaczki są może 2 miejsca gdzie trzeba ostrożnie stawiać stopy i dobrze wbijać czekan bo dookoła ma się mało pod rakami, za to dużo powietrza dookoła, ale tak naprawdę to dopiero przy schodzeniu ze szczytu przyjrzałam się dokładniej jak ten szlak wygląda i gdzie mogło być niebezpiecznie.

Zejście ze szczytu

5. Ciekawostki i fakty historyczne

Na zakończenie chciałam się z Wami podzielić kilkoma informacjami historycznymi. W 1877 roku sześciu niemieckich wspinaczy próbowało po raz pierwszy wejść na Huayna Potosí. Nie dysponowali oni odpowiedniego sprzętem, nie mieli też zbyt wielu praktycznych informacji o górze. Ich próba zakończyła się tragedią ponieważ czterech z nich zmarło na wysokości około 5600 m, a pozostali dwaj zdołali wycofać się w pogarszających się warunkach, ale zmarli z wycieńczenia zaraz po znalezieniu się na przełęczy Zongo. 21 lat później, 9 września 1898 r. wyprawa austriackich wspinaczy ponownie podjęła próbę zdobycia góry, ale po pięciu dniach spędzonych na 5900 m zostali zmuszeni do zejścia. Pierwsze wejście na Huayna Potosi należy do niemieckich wspinaczy: Rudolfa Diensta i Adolfa Schulze. Dokonali tego dopiero w 1919 r. Natomiast 19 października 1990 r. na północnej ścianie góry rozbił się samolot Douglas DC-6. Zamarznięte zwłoki jednego z pilotów odnaleziono na Huayna Potosi w 1997 r., drugiego dopiero w 2010 r.

Lodowiec :)

Wczytuję...
Wczytuję...

Czy wiesz, że...

W portalu Góry i Ludzie również Ty możesz zostać autorem artykułów, które przeczytają tysiące Internautów! Już dziś zarejestruj się i zacznij bezpłatnie dodawać swoje treści. To doskonała reklama dla Ciebie i Twoich górskich dokonań. Więcej informacji znajdziesz tutaj.

Dodaj własny artykuł

Już dziś zarejestruj się i dodawaj własne artykuły dla tysięcy czytelników portalu!

Chcę zostać autorem!

Wczytuję...