Panuje półmrok, w powietrzu unosi się intensywny zapach palonych ziół, a cisza rozrywana jest przez miarowe obroty modlitewnego młynka. Nikomu nieznany tybetański mnich rozpoczyna rytuał ochrony życia. Przywołuje do tego arcytrudnego zadania wszystkie siły przyrody: powietrze, ogień i wodę. Jego intencje skupiają się wokół pewnego narciarza…
Tak rozpoczyna się niesamowity spektakl Do wnętrza umysłu (ang. Into The Mind). Jest to historia narciarza poruszającego się poza utartymi stokami narciarskimi (tzw. Freeride). Każda aktywność górska wiąże się z ryzykiem jednak im dalej od szlaku i cywilizacji tym poziom zagrożenia staje się coraz wyższy. Into The Mind to właśnie opowieść o ryzyku jakie towarzyszy w dążeniu do ekstremalnych celów. W takich warunkach nie liczy się tylko sprawność fizyczna lecz również bardzo ważna, jeśli nawet nie ważniejsza, jest siła psychiki. Twórcy filmu przedstawią nam portret psychologiczny bohatera. Obnażą jego lęki oraz obawy lecz jednocześnie ukażą skąd czerpie siłę w dążeniu do celu. Wszystko to okraszone jest niezwykłą scenerią Alaski, Boliwii czy wreszcie Himalajów. Zrealizowany na najwyższym, światowym poziomie pod względem technicznym. Nie godzi się oglądać tego filmu na małym ekranie. Ujęcia wgniatają w ziemię z siłą lawiny z Everestu. Wisienką na torcie jest wspaniała oprawa dźwiękowa z zapadającymi na długo w pamięci utworami zawierającymi elementy etnicznych rytmów. Całość nie może się nie podobać.
Into The Mind to coś więcej niż film o narciarzach. To duchowa podróż do wnętrza umysłu sportowców którzy podejmują najtrudniejsze wyzwania. Gorąco zachęcam do obejrzenia i wyciągnięcia własnych wniosków. W górach, już zawsze, będę bacznym okiem rozglądać się za ucieleśnieniem swojego mentora.
Komentarze