Autor: 
Licencja : 
PD

Zeszłoroczne świąteczne wędrowanie po Beskidzie Żywieckim tak bardzo nam się spodobało, że również Święta Bożego Narodzenia 2015 chcieliśmy spędzić z dala od suto zastawionego stołu i domowej strefy komfortu. Urlop wypoczynkowy na ten rok mamy już wybrany, dlatego wiedzieliśmy, że w grę wchodzą trzy dni na górski wypad i że raczej musi to być gdzieś blisko domu oraz stosunkowo łatwe wejście dla dzieciaków. Nasi znajomi Maliki się szlajają zaproponowali Góry Opawskie.

Góry Opawskie to pasmo górskie Jesioników (Jeseniky) położone w głównej mierze w Czechach oraz częściowo w Polsce w województwie opolskim. Najwyższym polskim szczytem tego pasma jest Biskupia Kopa 890 m n.p.m., która zalicza się do Korony Gór Polskich. Co ciekawe najwyższy punkt góry oraz ponad stuletnia wieża widokowa mierząca 18 m znajdują się już po czeskiej stronie Gór Opawskich zwanych również jako Zlate Hory (Złote Góry). Legenda głosi,że znajdują się tutaj złoża złota, dlatego też nazwa Zlate Hory. Jakieś 20-30 minut od szczytu znajduje się schronisko PTTK "Pod Kopą Biskupią", które okazało się mieć mnóstwo miejsca noclegowego. W zasadzie kiedy rezerwowaliśmy nocleg pod koniec listopada było całkowicie wolne.

Autor: 
Licencja : 
PD
Góry Opawskie
Góry Opawskie

Plan był prosty w pierwszy dzień z parkingu w Pokrzywnej chcieliśmy dojść do schroniska szlakiem czerwonym przez Zamkową Górę - Srebrną Kopę - Biskupią Kopę, natomiast wracać mieliśmy szlakiem zielonym- ścieżką przyrodniczą i potem dalej do parkingu szlakiem niebieskim. Według mapa-turystyczna.pl wędrówka przez dni powinna wynosić po 2,5 h dziennie, ale oczywiście nie uwzględnia to czasu marszu z dziećmi, który nie jednokrotnie jest 2 razy dłuższy. Wiadomo jednak plany planami.

Ruszyliśmy z domu popołudniu w pierwszy dzień Świąt i jako pierwszy nocleg obraliśmy prywatną stancję w Pokrzywnej - Greenhouse, gdzie spotkaliśmy resztę "świątecznej" ekipy - trzy rodziny w sumie 6 dorosłych oraz 5 dzieci w wieku od 3,5 lat do 11 lat. W drugi dzień Świąt po wspólnym śniadaniu, przepakowaniu plecaków ruszyliśmy w poszukiwaniu parkingu "Carina" (łowisko), który niestety nie jest zbyt dobrze oznakowany więc na początek trochę pobłądziliśmy, tym bardziej, że tracił nam się zasięg komórkowy i nijak można było sprawdzić w internecie jak dojechać ze stancji na parking. Zastosowaliśmy starą sprawdzoną metodę i po prostu podpytaliśmy przechodniów.

Autor: 
Licencja : 
PD
na dzika, Góry Opawskie
Na dzika!

Z parkingu wyruszyliśmy w południe tak jak planowaliśmy szlakiem czerwonym zdobywając wpierw Szyndzielniową Kopę, a następnie pokrytą liściastym dywanem po kolana Zamkową Górę. Wchodząc na Szyndzielową Kopę dzieciaki znalazły dość sporą gałąź i stwierdziły, że zabierają ją do schroniska, bo to będzie idealny "patyk" na dzika. Na szczęście udało się je przekonać, że ciężko nam będzie upolować dzika i "patyk" został na szczycie.

Schodząc z Zamkowej Góry już wiedzieliśmy, że jesteśmy godzinę do tyłu z marszem, a dochodziła godzina 14. My nawet nie byliśmy w połowie drogi, dlatego na Przełęczy Zamkowej zdecydowaliśmy się na marsz szlakiem żółtym, który prowadził szeroką drogą. To był rozsądny pomysł, bo tym razem nie zabraliśmy nosidła. Edi szedł o własnych nogach i zdarzyło mu się już pod koniec wędrówki marudzić. Były momenty, że Tomek go niósł, ale pokonał prawie 8 z 9 km. Schronisko okazało się bardzo dzieciolubne i przyjemne. Jedzenie bardzo smaczne, a ceny normalne jak to w schroniskach.

Autor: 
Licencja : 
PD
Schronisko PTTK pod Biskupią Kopą
Schronisko PTTK pod Biskupią Kopą

Rankiem połowa dorosłej części ekipy udała się na wschód słońca. Padł pomysł by iść na ten wschód słońca na Biskupią Kopę, jednak pan ze schroniska odradził mówiąc, że niestety szczyt jest zarośnięty drzewami, a wieża widokowa otwierana jest dopiero o godzinie 11:00. Jednak wystarczyło podejść pod niewielkie wzniesienie za schroniskiem i wschodzące słońce powoli wyłaniało się za drzew, otulając je pomarańczową łuną. Przy śniadaniu okazało się, że jedna z młodszych uczestniczek się rozchorowała, dlatego zdobywać szczyt Gór Opawskich wyruszyliśmy razem z Maliki się szlają.

Autor: 
Licencja : 
PD
Wschód Słońca w Górach Opawskich
Wschód Słońca w Górach Opawskich

Na szczyt dotarliśmy po 45 minutach i na nasze szczęście okazało się, że wieża jest otwarta dla zwiedzających. Tuż obok wieży jest nawet coś w rodzaju kiosku, gdzie można zakupić ciepłe i zimne napoje. Widoczność powietrza była tak dobra, że z góry rozpościerał się przepiękny widok na Jesioniki i Pradziada, Jezioro Otmuchowskie - widać nawet było Lysą Horę w Beskidzie Morawsko - Śląskim. Schodząc do Przełęczy Mokrej cieszyliśmy się, że jednak poprzedniego dnia nie pokonaliśmy całego czerwonego szlaku, bo przypuszczamy, że do schroniska dotarlibyśmy po zmroku, a dzieciaki były by mega wycieńczone, dlatego, że zejście do przełęczy było dosyć strome i trzeba było uważać by się nie pośliznąć.

Autor: 
Licencja : 
PD
schodzimy z Biskupiej Kopy,Góry Opawskie
Schodzimy z Biskupiej Kopy

Kolejna niespodzianka czekała nas na drodze kiedy, minęliśmy Srebrną Kopę. Świeżo powycinane drzewa nie dość, że bardzo utrudniały zejście to jeszcze brakowało oznakowania szlaku. Napotkany wcześniej turysta dał nam radę by po prostu trzymać się granicznych słupków by bezpiecznie dotrzeć znów do dobrze oznakowanego czerwonego szlaku. Na Przełęczy Zamkowej nastąpiła zmiana planów i zamiast znów pokonywać Zamkową Górę obraliśmy szlak żółty, który według znaków miał po 46 minutach zaprowadzić nas do parkingu w Pokrzywnej. Jakie było nasze zdziwienie kiedy po pół godzinnej wędrówce dotarliśmy do skrzyżowania dróg i kolejnego oznaczenia, że do parkingu w Pokrzywnej mamy kolejne 45 minut. O co chodzi??

Spokojnym krokiem z kolędami na ustach poczłapaliśmy ten ostatni odcinek naszej trasy do samochodu. W tym roku podsumowania wyjazdu w restauracji przy grzańcu nie było, ale za to pożegnaliśmy naszych kompanów zimowego wędrowania na stacjo paliw w Prudniku zajadając się hot dogiem i popijając kawą. W samochodzie jadąc do domu pogratulowaliśmy naszemu prawie już 4 letniemu synowi, że sam o własnych nogach pokonał 9 z 10 przebytych tego dnia kilometrów. Edi skwitował to uśmiechem i stwierdzeniem, że następnym razem też idzie bez nosidła i nie będzie nawet chciał "hopa" (na ręce) do taty. Zobaczymy..

Więcej zdjęć na: ate-trips.blogspot.com

Wczytuję...
Wczytuję...

Czy wiesz, że...

W portalu Góry i Ludzie również Ty możesz zostać autorem artykułów, które przeczytają tysiące Internautów! Już dziś zarejestruj się i zacznij bezpłatnie dodawać swoje treści. To doskonała reklama dla Ciebie i Twoich górskich dokonań. Więcej informacji znajdziesz tutaj.

Dodaj własny artykuł

Już dziś zarejestruj się i dodawaj własne artykuły dla tysięcy czytelników portalu!

Chcę zostać autorem!

Wczytuję...