Okładka

W sobotni poranek około godziny 7:10 wyjeżdżam z domu z Nowej Huty. Po drodze zgarniam jeszcze dziewczynę oraz znajomych. Pakują swoje plecaki do auta. Ruszamy. Jest już widno, na drodze nie ma wielkiego ruchu. GPS wymyślił po raz kolejny niecodzienną trasę, bo w Wieliczce prowadzi przez coraz mniejsze i ciekawsze drogi. Na całe szczęście część z nich jest jednokierunkowa, więc nie ma problemu z mijaniem się pod górkę, które tutaj graniczyłoby z cudem. W końcu udaje się nam wrócić na główną drogę.

Mijamy kolejne miejscowości. Za Wierzbanową słońce przebija się promieniami przez las, znajdujący się po lewej stronie. Póki co na pobliskich szczytach nie widać śniegu. Docieramy do miejsce około godziny 8:50. Zostawiamy auto przy kościele MB Nieustającej Pomocy w Jurkowie. Obok znajduje się również ogólnodostępny gminny parking na którym tez można zostawić samochód. Czekamy na drugą ekipę. Wykonuję szybki telefon do pierwszej osoby z drugiej ekipy. Dzwonię do Kingi. Brak odpowiedzi. Szczególnie mnie to nie dziwi, bo rzadko odbiera gdy dzwonię. Wykręcam jeszcze numer do dwóch innych osób. Cisza. Zapewne nie ma zasięgu, bo wątpię żeby wszyscy zaspali. Po chwili oddzwania Ania. Będą za chwilę. Przyjeżdżają.

Mniej więcej o godzinie 09:05 wyruszamy na szlak. Początkowo idziemy asfaltem, przechodzimy przez mostek oraz mijamy kilka zabudowań sennego Jurkowa. Po chwili asfalt się kończy, a trasa staje się kamienista. Pierwszy idzie Bartek. Wziął kijki, więc zdecydowanie łatwiej się mu idzie. Cwaniaczek.

IMG_20230225_091756

Trasa początkowo biegnie przez pola, naszym oczom ukazują się pierwsze widoki na pobliskie wzniesienia Beskidu Wyspowego. Po 30 minutach marszu robimy sobie przerwę na drugie śniadanie. Bułka, kilka łyków ciepłej herbaty z termosu i możemy iść dalej. Przez długi czas nie ma śniegu. Dopiero pojawia się wyżej, jednak nie są to jakieś znaczące ilości. Do tej pory trasa nie jest jakoś bardzo wymagająca. Zdarzają się podejścia, ale zwykle są one krótkie, a tuż po nich szlak się „wypłaszcza”.

Około 10:30 wchodzimy na pierwszą polankę, z której rozpościerają się piękne widoki. Dostrzegamy też nasz dzisiejszy cel- ośnieżoną Mogielicę. Robimy kilka fotek, a następnie ruszamy dalej.

Nasze ekipa

Widoczek z polany

Do szczytu zostało nam jakieś półtora kilometra. Przynajmniej taka informacja widnieje na szlakowskazie. Tutaj szlak jest nieco trudniejszy. Śniegu jest zdecydowanie więcej, zaczynają się też ostrzejsze podejścia. Po jednym z nich robimy sobie przerwę, aby „naładować baterie” i zaatakować nasz szczyt. Ostatnie kilkaset metrów jest dość męczące, ale wynagradza nam to widok pięknego lasu pokrytego śniegiem.

Ośnieżony las

Na Mogielicę dochodzimy przed 11:30. Pierwsze co nas wita przy dojściu na szczyt to silny wiatr. Mimo tego decydujemy się wejść na niedawno oddaną do użytku, nową wieżę widokową.

Z wieży

Widoczek z wieży

Widoki są piękne, jednak wiatr wieje tak silnie, że robimy dosłownie 2-3 fotki i szybko schodzimy na dół. Pałaszujemy czekoladę, kabanosy i inne smakołyki. Pochylam się nad mapą, Początkowo plan był taki, żeby zejść zielonym szlakiem, a następnie przez Chyszówki doczłapać się do Jurkowa asfaltem. Wymyślam jednak alternatywę, o której mówię mojej grupie. Patrzą na mnie z obawą, czy wymyśliłem kolejny „skrót”, który wydłuży nam trasę ponad 2-krotnie.

Proponuję im zejście przez malowniczą Polanę Stumorgową żółtym szlakiem i zejściem drogami utwardzonymi z Przełęczy Przysłopek do Półrzeczek i Jurkowa. Zgadzają się. Ruszamy. Przejście przez Polanę Stumorgową był dobrym pomysłem. Widoki są głównie na południową stronę, na sąsiednie pasmo Gorców.

Polana Stumorgowa

Do tej pory pogoda była bardzo dobra, teraz słońce chowa się za chmurami i jest nieco ciemniej. Wiatr, który wieje unosi śnieg, który twory piękny efekt, unosząc się nad polaną. Tutaj jest go sporo. Po drodze mijamy narciarzy, którzy planują wejść na Mogielicę, a potem najpewniej zjazd na południe. Po około 40 minutach docieramy do Przełęczy Przysłopek i zmieniamy kierunek marszu. Trasa nie jest już taka ciekawa jak wcześniej. Pod sam koniec mijamy jeszcze wąwóz, zbudowany z łupek i innych skał, o których wspomina nam co nieco Jurek.

IMG_20230225_140909

 

Około godziny 15:15 docieramy do naszych samochodów. Planujemy zatrzymać się jeszcze w Mszanie Dolnej, żeby zjeść ciepły posiłek.

Koniecznie i Wy w wolnym czasie odwiedźcie Mogielicę!

 

Kategorie: 
Wczytuję...
Wczytuję...

Czy wiesz, że...

W portalu Góry i Ludzie również Ty możesz zostać autorem artykułów, które przeczytają tysiące Internautów! Już dziś zarejestruj się i zacznij bezpłatnie dodawać swoje treści. To doskonała reklama dla Ciebie i Twoich górskich dokonań. Więcej informacji znajdziesz tutaj.

Dodaj własny artykuł

Już dziś zarejestruj się i dodawaj własne artykuły dla tysięcy czytelników portalu!

Chcę zostać autorem!

Wczytuję...