
Jerzy Samusik... miałam jego Himalajskie Królestwo jeszcze w średniej, tak na dobranoc na podorędziu
śniło mi się jak Tam jest, znaczy od dawien
tymczasem pierwszy nocleg na treku i pierwsza(?:)) niespodzianka
Organizator, po kolacji, wyjmuje Samusika
i ot tak zaczyna nam czytać na głos
historię wyprawy z przed lat
dwójki przyjaciół - Pana Jerzego i Pana Czesia, kroczących tą co i my dziś ścieżką
pierwszy raz pośród tego wszystkiego niesamowitego co i nas otacza
zaskakuje
zdumiewa
pierwszy raz ku swoim marzeniom, snom o Najwyższych z Wysokich
ze sobą tak ot po prostu na ile się da podejść... naprzeciw
słuchamy jak dzieci...
ależ frajda, łypiemy na siebie ukradkiem porozumiewawczo i wybuchamy śmiechem na co i rusz spójne z naszymi dziś na trasie trudnościami do pokonania...
jeeej zasłuchujemy się i się i mocniej
i hmm
koniec rozdziału... bohaterowie kładą się spać nieopodal naszego noclegu
— dobranooooc państwu:)...
— eeeh
— a może tak tylko rzucimy okiem na pierwsze zdanie kolejnego rozdziału? coooo?:) — spytał Mariusz zaspokajając swoja i wychodząc na przeciw naszej ciekawości
— noooo!!!!:)
— E-hm...:
"Drugi dzień trekkingu rozpoczęliśmy w strumieniach ulewnego deszczu."
;)
Komentarze