Okładka

Choć żywność liofilizowana nie jest już nowością na naszym rynku i powoli staje się coraz szerzej dostępna, nie jest jeszcze zbyt popularna na polskich szlakach.Prawdopodobnie jest tak ze względu na cenę, która pozornie wydaje się wysoka. I choć faktycznie, codzienne żywienie się liofilizatami mogłoby nadwyrężyć budżet przeciętnego górołaza, to jest to opcja tańsza niż bardziej popularna wersja - jedzenie w schroniskach, szczególnie za granicą.

Wielu osobom jedzenie liofilizowane w dalszym ciągu kojarzy się z pełnymi chemii i pozbawionymi wartości odżywczych zupkami chińskimi, które są wielokrotnie tańsze i łatwo dostępne, przez co bardzo popularne. Producenci zupek chińskich często umieszczają na opakowaniach zdjęcia domowych dań i zamieszczają informacje np. "brak glutaminianu sodu" co osłabia naszą czujność. Jednak zupka w proszku zupce w proszku nierówna. Mimo, że formą liofilizaty Trek N’ Eat przypominają zupki chińskie, porównałabym je bardziej do obiadów kupowanych w schroniskach - zawierają dużo składników odżywczych, są syte i dostarczają odpowiednią dawkę energii, a przecież w górach jest ona wyjątkowo potrzebna. Przy takim porównaniu cena nie wydaje się już taka straszna. W górach zmuszamy nasze ciało do wysiłku, więc zadbajmy o nie i zjedzmy wartościowy posiłek, a nie danie z proszku pełne konserwantów i polepszaczy smaku.

My, na dłuższe podróże - zwłaszcza pod namiot, gdy nie mamy w pobliżu schroniska lub jedzenie w danym regionie jest drogie zabieramy ze sobą dania liofilizowane - zazwyczaj zaopatrujemy się w obiady, aby choć raz dziennie zjeść coś ciepłego i pożywnego.

Tzw. liofile służyły nam zarówno w Bieszczadach i podczas majówki na pojezierzu drawskim, kiedy szliśmy z namiotem (ze względu na dni wolne większość sklepów była zamknięta), jak i podczas trzytygodniowej podróży po Laponii. Liofilizaty kupione w Polsce okazały się zdecydowanie tańszą (i lżejszą!) opcją niż kupowanie jedzenia na miejscu, ponadto wędrując w lapońskiej dziczy nie ma gdzie uzupełnić zapasów - wszystko trzeba mieć ze sobą, przez co istotna jest waga i objętość jedzenia no i to, czy możemy najeść się jedną porcją.

Daniami liofilizowanymi Trek N’Eat można najeść się do syta nawet we dwoje - wiele dań jest w wersji dwuosobowej, co pozwala na zaoszczędzenie miejsca w plecaku i pieniędzy - posiłek dla dwóch osób kosztuje tyle samo bądź kilka złotych więcej niż dla jednej osoby, co przy cenie 18-25 zł pozwala na spore oszczędności.

Dzięki opakowaniu wykonanemu z solidnego plastiku i z którego odessano powietrze posiłek możemy bez obaw wrzucić do plecaka - zajmuje mało miejsca i nie ma obaw że opakowanie się rozerwie. Ponadto nie potrzebujemy nic poza łyżką/widelcem/sporkiem - jeśli posiadamy termos z gorącą wodą nawet garnek i kuchenka stają się zbędne, o miseczkach czy kubkach nie wspominając. To duża oszczędność miejsca i wagi.

Przygotowanie posiłku zajmuje 10 minut i jest bardzo łatwe - nie musimy robić długiego postoju w schronisku i czekać w kolejce - wystarczy kilkanaście minut przerwy w jakimkolwiek miejscu.

Z tych wszystkich powodów polecamy Wam spróbować, jeśli jeszcze nie próbowaliście żywności liofilizowanej marki Trek N’Eat, ponieważ to właśnie jej używaliśmy. Przekonała nas smakiem, żywnością i łatwością przygotowania. A jaki jest Wasz sposób na żywienie się na szlaku? :-)

Strona producenta: https://www.trekneat.com/en/de

Zdjęcia pochodzą ze strony producenta.

Wczytuję...
Wczytuję...

Czy wiesz, że...

W portalu Góry i Ludzie również Ty możesz zostać autorem artykułów, które przeczytają tysiące Internautów! Już dziś zarejestruj się i zacznij bezpłatnie dodawać swoje treści. To doskonała reklama dla Ciebie i Twoich górskich dokonań. Więcej informacji znajdziesz tutaj.

Dodaj własny artykuł

Już dziś zarejestruj się i dodawaj własne artykuły dla tysięcy czytelników portalu!

Chcę zostać autorem!

Wczytuję...