Okładka

Z pierwszym dzieckiem ruszyliśmy w góry, kiedy już siedziało, od razu w nosidle plecakowym. Przez jakiś czas Marta wydawała nam się do nosidła za mała, gdy zasypiała opadała w jakiejś dziwacznej pozycji, co wymuszało postój i położenie jej. Z drugim dzieckiem w góry serce rwało się wcześniej, od razu więc zaczęliśmy zgłębiać temat chustonoszenia.

Chustowaliśmy wojownika od 2 miesiąca życia, początkowo jedynie w domu. Chusta okazała się naszym wybawieniem, gdyż dziecię było trudne i płaczliwe. W sytuacji gdy ręce mamy i taty, śpiewanie, kołysanie, tulenie przy piersi nie przynosiły ukojenia sytuację ratowała właśnie chusta. Po kilku motaniach uspokajał się już gdy tylko zobaczył chustę i zaczynaliśmy wiązanie.

W chuście (wiązaniu kangur i kieszonka) można nosić dziecko już od pierwszych dni życia. Kolejnym wiązaniem, które możemy zastosować jest plecak prosty (dziecko na plecach, najlepiej gdy już pewniej trzyma główkę, ale nie jest to bezwzględnie konieczne). Alternatywa pod postacią nosidełek ergonomicznych i plecakowych, oraz innych wiązań w chuście, pojawia się dopiero gdy dziecko siedzi samodzielnie (siada, a nie tylko siedzi posadzone), wcześniej jedyną bezpieczną opcją jest chusta. W tym miejscu przestrzegamy też przed używaniem tzw. wisiadeł – takie nosidełko nigdy nie będzie dobre, jest sztywne, kręgosłup w nim jest wyprostowany, a panel między nóżkami wąski, powodujący, że dziecko wisi na genitaliach. W niewłaściwej pozycji są tu stawy biodrowe i wzrasta ryzyko dysplazji. Zarówno w chuście jak i nosidle zawsze nosimy dziecko przodem do rodzica, nigdy przodem do świata.

Wracając do chusty…. Dziecko, które samodzielnie nie siedzi ma kręgosłup niewystarczająco wzmocniony mięśniami przykręgosłupowymi. Pozycja siedząca w nosidle jest więc dla kręgosłupa ogromnym obciążeniem, w chuście natomiast, przy właściwym zawiązaniu i podwinięciu miednicy kręgosłup jest zaokrąglony (litera C), pozycja zbliżona jest do embrionalnej. Oprócz kręgosłupa, należy też mieć na uwadze bezpieczeństwo stawów biodrowych. Właściwe ustawienie nóżek to zgięcie w stawach biodrowych tak, że kolanka są na wysokości pępka i odwiedzenie nóżek ok. 60° dla noworodka, które zwiększamy w miarę rozwoju dziecka do 90°. Takie ustawienie wspiera właściwy rozwój stawów biodrowych. Dość częstym błędem jest nadmierne odwiedzenie nóżek u najmłodszych dzieci, nogi dziecka rozstawione są bardzo szeroko na brzuchu osoby noszącej i jest to pozycja niewłaściwa dla kręgosłupa i stawów biodrowych.

My, żeby mieć absolutną pewność, że nie zaszkodzimy dziecku o zgodę na noszenie w chuście zapytaliśmy ortopedy na rutynowej wizycie w poradni preluksacyjnej, a ponieważ syn miał dyskretną asymetrię napięcia mięśniowego, pytaliśmy również lekarza rehabilitacji i fizjoterapeutę, którzy również nie mieli nic przeciwko noszeniu w chuście.

Oczywiście należy pamiętać, że dziecko nie może w chuście spędzać całego dnia, wszystko w granicach rozsądku.

Jednocześnie kładziemy nacisk na naukę prawidłowego wiązania, najlepiej poprosić o pomoc doradcę noszenia, ucząc się samodzielnie można popełnić sporo błędów.

Polecamy wybrać chustę tkaną, najlepiej splot skośno- krzyżowy, jodełkowy czy żakardowy, przy czym na początek najlepsze są chusty w pasy, gdyż mają różne krawędzie, co ułatwia naukę wiązania. Nie polecamy chust ze splotem prostym, trudno je dobrze dociągnąć. Na rynku są też dostępne chusty kółkowe (dobre na szybkie „akcje”, ale nie na wędrówki w góry, gdyż zbyt obciążają jedno ramię). Długość chusty dobiera się zależnie od wzrostu i gabarytów rodzica.

My używamy chust wiodącego polskiego producenta Lenny Lamb, są naprawdę godne polecenia.

(https://pl.lennylamb.com/)

Jakie są zalety noszenia w chuście?

Przede wszystkim bliskość. Niezastąpiona. Mówi się, że prawidłowa wysokość wiązania to taka gdy możemy dziecko swobodnie całować w główkę. I naprawdę można całować bez końca. Dziecko wtulone w rodzica czuje się bezpieczne, kołysane podczas wędrówki szybko zasypia, bo trochę przypomina to pozycję i kołysanie z życia płodowego. A rodzic tą bliskością i spokojem bijącym od dziecka wręcz oddycha.

Chustę możemy też wykorzystać jako kocyk, hamak, jest lekka i łatwo ją wyprać. W chłodne dni to dodatkowa ciepła warstwa grzejąca.

Wady? Latem bywa za gorąco. Naprzeciw temu wychodzą producenci tworząc chusty z domieszkami lnu, jedwabiu, kaszmiru, wełny merino, w których jest nieco chłodniej, jednak nie ma co się czarować, że uzyskamy znakomitą wentylację. Ponadto przy dłuższych, górskich wycieczkach wygodniejszy dla kręgosłupa rodzica będzie system nośny stosowany w nosidłach plecakowych. Część nosideł posiada też konstrukcję zapobiegającą złożeniu się nosidła podczas wywrotki, tego niestety nie da nam chusta. Wiązania z przodu ograniczają widoczność, co ma znaczenie na górskich wybojach, problem znika przy wrzuceniu dziecka na plecy. W chuście ciężej o właściwą ochronę przeciwdeszczową, chociaż można nabyć pokrowce, niestety dość drogie. Wadą chusty jest też czas, jaki zajmuje motanie, dość kłopotliwe jest zawiązywanie się w plenerze, bez lustra, często tarzając poły chusty po ziemi.

Chusta znajdzie swoich zagorzałych fanów i przeciwników, jednakże pamiętajcie, że dla siedzącego dziecka macie wybór, dla maluszka niesiedzącego samodzielnie chusta jest jedynym bezpiecznym sposobem noszenia.

Wczytuję...
Wczytuję...

Czy wiesz, że...

W portalu Góry i Ludzie również Ty możesz zostać autorem artykułów, które przeczytają tysiące Internautów! Już dziś zarejestruj się i zacznij bezpłatnie dodawać swoje treści. To doskonała reklama dla Ciebie i Twoich górskich dokonań. Więcej informacji znajdziesz tutaj.

Dodaj własny artykuł

Już dziś zarejestruj się i dodawaj własne artykuły dla tysięcy czytelników portalu!

Chcę zostać autorem!

Wczytuję...