Autor: 

Wyjazd do Argentyny pojawił się w naszych głowach już kilka lat temu, kiedy nasza bliska znajoma przeprowadziła się do ojczystego kraju jej chłopaka, teraz już męża. Począwszy od grudnia 2015 nieustannie śledziłyśmy portale sprzedające bilety do Buenos Aires i Santiago w Chile, kiedy alert zadzwonił z zadowalającą nas ceną od razu kupiłyśmy bilet. Już nie było odwrotu.

Patagonia nas oczarowała, bardziej niż początkowo myślałyśmy. Miasteczka oddalone od siebie o setki kilometrów a pomiędzy nimi niezamieszkane, ogromne przestrzenie jakich w Europie nie sposób odnaleźć. Świadomość, że za jeziorem, na które właśnie patrzysz i pasmem ośnieżonych gór w oddali, nie ma nic poza kolejnymi jeziorami, lodowcami i górami, jest hipnotyzująca. Będąc tam nieustannie towarzyszyło nam uczucie, jakie musiało towarzyszyć pierwszym odkrywcom tych krain. Nieograniczona, niezamieszkana przestrzeń. Niczym niezaśmiecona i nieskażona przyroda. Na terenie Patagonii odkryto jedne z największych dinozaurów i właśnie tutaj można sobie z ogromną łatwością wyobrazić, że istnieją i są gdzieś obok. Oszałamiające krajobrazy swoim ogromem zachęcają do tworzenia takich obrazów.

Autor: 
Początek szlaku prowadzącego pod Cerro Torre
Początek szlaku prowadzącego pod Cerro Torre
Autor: 
Ścieżka prowadząca do El Chalten
Ścieżka prowadząca do El Chalten

El Chalten

Pierwsze wrażenie jest trochę jak z dzikiego zachodu. Szeroka główna ulica a wokół małe domki. Przed sezonem turystycznym (w El Chalten byłyśmy w pierwszej połowie grudnia) jest spokojnie. Hostele czekają na pierwszych wędrowców, psy biegają po pustych ulicach. W knajpach nad ogniskami opiekają się barany pieczone „na krzyż”, a na zewnątrz cisza i wiatr. Cudownie.

Chalten jest najmłodszym argentyńskim miastem. Zostało założone 12 października 1985 roku i od tego momentu liczba jego mieszkańców stale się powiększa. Według spisów, w 2010 roku było ich ok. 1500. Położone jest na terenie Parku Narodowego Los Glaciares, niedaleko północnego brzegu jeziora Viedma, nad rzeką Rio de Las Vueltas. Nad miastem góruje magnetyczny wręcz Fitz Roy. Umiejscowienie miasteczka sprawia, że każdego roku przyjeżdża do niego spora ilość miłośników gór oraz wspinaczki wysokogórskiej, z całego świata. Co ich przyciąga? Każdy na pewno ma inną odpowiedź. Nas skusiły przede wszystkim góry, lodowce, surowy klimat i kontrowersyjna opowieść. Tutaj każdy zna historię Cesare Maestri'ego i Tonyego Eggera, którzy postanowili zdobyć szczyt Cerro Torre.

W 1958 roku Cesare znalazł się w składzie wyprawy, która postawiła sobie za zadanie zdobycie dziewiczej patagońskiej turni Cerro Torre – szczytu, który wielki francuski alpinista Lionel Terray określił jako prawdopodobnie najtrudniejszą wspinaczkę świata. Wyprawa nie zakończyła się jednak sukcesem. Maestri postanowił wrócić za rok. Tak zrobił, ale o zdobyciu szczytu mogły poświadczyć tylko jego słowa. Toni Egger nie wrócił i ani jego ciało, ani aparat fotograficzny, który miał w plecaku, nigdy nie zostały odnalezione. Nikt Maestri'emu nie uwierzył. Chcąc pokonać fale zalewającej go krytyki, zorganizował kolejną wyprawę. W 1971 wyruszył po raz kolejny do Patagonii, tym razem zabrał ze sobą napędzany paliwem kompresor, który miał być używany do wiercenia otworów pod spity. Wejście sprowadziło na Maestri'ego kolejną falę krytyki. Cesare dotarł do miejsca, gdzie kończy się skała a zaczyna lodowa czapa. Powiedział że: "To tylko bryła lodu, która tak naprawdę nie jest częścią góry i która zostanie wkrótce zdmuchnięta." Kompresor wisi na ścianie Cerro Torre do dzisiejszego dnia a ja tym miejscu gorąco zachęcam do szerszej lektury materiałów dotyczących nie tylko Cesare, ale również historii zdobywania Cerro Torre.

Autor: 
Widok na El Chalten z punktu widokowego Mirador de Los Condores, w tle Fitz Roy
Widok na El Chalten z punktu widokowego Mirador de Los Condores, w tle Fitz Roy
Autor: 
El Chalten
El Chalten
Autor: 
El Chalten
El Chalten

Na pobyt w El Chalten przeznaczyłyśmy 4 dni i wierzyłyśmy z całych sił, że choć jeden z nich będzie słoneczny, lub chociaż bez deszczu i huraganowego wiatru. Zadowoliłaby nas nawet niewielka mżawka, byle bez mgły i ciężkich chmur, aby tylko zobaczyć legendarnego Fitz Roy’a, który był naszym priorytetem. Góra została tak nazwana, przez argentyńskiego odkrywcę Francisco Moreno. Tym sposobem chciał oddać honor Robertowi FitzRoy, kapitanowi statku HMS Beagle, który stworzył mapy dużego obszaru patagońskiego wybrzeża. Rdzenna ludność, zamieszkująca kiedyś tereny Patagonii, indianie Tehuelche, nazywali ją dymiącą górą - Cerro Chalten. Podobnie zresztą nazywali wiele innych gór. Większość szczytów górskich zwykle osłonięta była chmurami i tak jest aż do dnia dzisiejszego. Cerro Fitz Roy mierzy 3405m. wysokości i razem z niedalekim Cerro Torre (3128m n.p.m) należą do jednych z najtrudniejszych do zdobycia gór na świecie.

Miałyśmy niesamowite szczęście. W dniu przyjazdu do El Chalten, chwilę po zakwaterowaniu się i krótkim odpoczynku, wybrałyśmy się na spacer, do niedalekiego punktu widokowego Mirador de los Condores. Pomimo szalejącego wiatru, zostałyśmy w tym miejscu aż do zmroku. Fitz Roy oraz Cerro Torre oczarowały nas. Przepiękne szczyty, od których dosłownie nie można oderwać oczu, nieprzysłonięte ani jedną chmurką, majestatycznie górowały nad okolicą.

Autor: 
Cerro Torre i Fitz Roy widziane z drogi prowadzącej do El Chalten
Cerro Torre i Fitz Roy widziane z drogi prowadzącej do El Chalten

Następny dzień był jak wygrana na loterii. Niebo niebieskie, na nim kilka białych niegroźnych chmurek i delikatny wiatr. Marzenia się spełniają! Szybko zjadłyśmy śniadanie, potem sznurowanie butów, plecaki na plecy i szczęśliwe jak dzieci prawie wybiegłyśmy z naszej Cabana No.4 Przeszłyśmy szybko przez jeszcze śpiące miasteczko, do miejsca, w którym rozpoczyna się szlak prowadzący do punktu widokowego Laguna de los Tres.

Autor: 
Początek 10km trasy pod Fitz Roy
Początek 10km trasy pod Fitz Roy
Autor: 
Trasa prowadząca do Laguna de Los Tres
Trasa prowadząca do Laguna de Los Tres
Autor: 
Rzeka Rio de Las Vueltas
Rzeka Rio de Las Vueltas

Dziesięciokilometrowy szlak jest piękny. Pierwsze trzy kilometry prowadzą zboczem góry i przez większą część tego odcinka widoczna jest rozległa polodowcowa dolina, którą wzdłuż przecina rzeka Rio de Las Vueltas. Krajobrazy cały czas się zmieniają, każdy kilometr trasy jest zupełnie inny. Zmieniają się rośliny, rodzaj ziemi, kształt terenu. Jest cicho i spokojnie. W dolinie którą przecina mnóstwo strumyków, pachnie miodem i jagodami. Powietrze jest krystalicznie czyste i przejrzyste, tak samo jak woda szumiąca w potokach i małych rzeczkach, które mijamy po drodze. Wodę można pić z każdej z nich. Oczarowane wszechobecnym, niczym niezmąconym pięknem, bez słów pokonałyśmy dziewiąty kilometr trasy. Został ostatni, tak stromy, że w miejscu zachwytu, który towarzyszył nam przez dziewięć kilometrów, pojawiło się niedowierzanie, czy aby na pewno nie ma innej drogi?! Nie było. Ostatni odcinek trasy to już nie trekking tylko wspinaczka po prawie pionowym skalnym nasypie. Dla widoku, jaki czeka na nas przy Laguna de los Tres, warto!

Autor: 
Fitz Roy Trekking
FItz Roy Trekking
Autor: 
Fitz Roy
Fitz Roy
Autor: 
Fitz Roy
Fitz Roy
Autor: 
FitzRoy widziany z Laguna de Los Tres
FitzRoy widziany z Laguna de Los Tres

W trakcie kolejnych trzech dni, podjęłyśmy jeszcze jedną próbę dotarcia do punktu Laguna de Los Tres. Tym razem z naszą znajomą, która dotarła do nas dzień później, dlatego nie mogła towarzyszyć nam pierwszego dnia. Dzień nie zapowiadał się słonecznie ale nie padało. Niebo było niegroźnie zachmurzone i tylko od czasu do czasu delikatna mżawka moczyła nam głowy. Wiatr jak zawsze wiał, tym razem z trochę mocniejszy niż dzień wcześniej. Fitz Roy schował się za chmurami i do końca naszego pobytu w El Chalten, czyli przez kolejne dwa dni nie pokazał się już ani razu. Mimo to szłyśmy uparcie z nadzieją, że może chociaż przez chwilkę uda się go zobaczyć. Trekking przebiegał spokojnie, lecz na ósmym kilometrze trasy, pogoda niespodziewanie się zmieniła. Zupełnie bez ostrzeżenia lunął potężny deszcz a wiatr uderzył w nas z taką siłą, że zepchnął nas z trasy. Walcząc z szalejącymi siłami patagońskiej przyrody, przeszłyśmy odległość, która dzieliła nas od małego lasku przycupniętego u podstawy niewysokiego wzgórza. Karłowate drzewa były bardzo ciasno zbite, przez co praktycznie nie odczuwałyśmy podmuchów wiatru, deszcz tutaj w ogóle nie docierał. Wiało tak mocno, że krople przelatywały nad koronami drzew w prawie poziomych strugach. Patrzyłyśmy na wszystko z niedowierzaniem. Po ok 30 minutach trochę ucichło, deszcz nadal padał, ale już pionowo, więc zdecydowałyśmy się opuścić kryjówkę i szybko wycofać się z doliny w stronę miasteczka. Droga powrotna mięła spokojnie, deszcz nie był już tak mocny a po ok 2 kilometrach od opuszczenia „schronu” przestał padać. Do miasteczka dotarłyśmy trochę przemoczone ale mimo wszystko, zadowolone. Na własnej skórze doświadczyłyśmy mocy przyrody w Patagonii.

Nim nadeszła pora opuszczenia El Chalten, którym zdążyłyśmy się już poważnie zauroczyć, przebyłyśmy jeszcze kilka krótszych tras. Punkty widokowe na dolinę Chalten oraz jezioro Viedma, trasę wzdłuż Rio de Las Vueltas prowadzącą, między innymi, do pięknego wodospadu oraz część trasy prowadzącej pod Cerro Torre - ze względu na pogodę i ograniczony wyjazdem czas, nie przeszłyśmy jej do końca. Dokończymy, kiedy tam wrócimy. Pomimo niestabilnej pogody, która nie pozwoliła nam na zrealizowanie całego planu, opuściłyśmy to małe, urocze miasteczko, zadowolone jak nigdy wcześniej. Naszym kolejnym celem, było oddalone o 3 godziny drogi El Calafate i Lodowiec Perito Moreno.

Autor: 
Jezioro Viedma
Jezioro Viedma
Autor: 
Step - droga w stronę jeziora Viedma i dalej do El Calafate
Step - droga w stronę jeziora Viedma i dalej do El Calafate

 

Wczytuję...
Wczytuję...

Czy wiesz, że...

W portalu Góry i Ludzie również Ty możesz zostać autorem artykułów, które przeczytają tysiące Internautów! Już dziś zarejestruj się i zacznij bezpłatnie dodawać swoje treści. To doskonała reklama dla Ciebie i Twoich górskich dokonań. Więcej informacji znajdziesz tutaj.

Dodaj własny artykuł

Już dziś zarejestruj się i dodawaj własne artykuły dla tysięcy czytelników portalu!

Chcę zostać autorem!

Wczytuję...