Autor: 

Zanim przeczytasz, zapraszam do części pierwszej:
http://goryiludzie.pl/2016/11/magistrala-tatr-niznych-dzien-1-witaj-przygodo.html

  • Trasa: Sedlo pod Skałką (~1500 m) > Latiborska Hola (1643 m) > Durkova (1750 m) > chata Durkova (postój) > Chabenec (1950 m) > Polana (1890 m) > Derese (2004 m) > Chopok (2024 m) > DZIUMBIER (2043 m) > Chata gen. Stefanika (1740 m)
  • Dystans: ~30 km (Sedlo pod Skałką - Chata im. gen. Stefanika)
  • Czas brutto: ~13 h
  • Przewyższenie: 1685 m

Nauczka ze słońcem

Wiedząc, że czeka nas długa droga, jeszcze przed wschodem słońca zaczęliśmy się zbierać w drogę. Niebo było czyściutkie, zapowiadał się kolejny upalny dzień. Widoczność również nie była najgorsza, a w niektórych dolinach kotłowały się jeszcze mgły.

Śniadanie zjedliśmy w tym samym miejscu co kolację dzień wcześniej (pozostawione tam na noc przedmioty nie zostały spenetrowane przez niedźwiedzie ;) ).

Już podczas pierwszych kilometrów uświadomiłem sobie, że błędem było nie wzięcie czapki z daszkiem. Słońce tego dnia było wyjątkowo uciążliwe, a niebo praktycznie bezchmurne. Cały czas poruszaliśmy się na wschód, więc musiałem się tak pomęczyć do około godziny 12, kiedy to słońce zaczęło się nam chować za plecami.

Grzbietem do Durkovej

Pierwszym szczytem, który przyszło nam zdobyć była Latiborska Hola (wcześniejszą, Velką Holę szlak mijał bokiem). Dalej mijając kilka hopek po drodze weszliśmy na Durkovą, a z niej zeszliśmy do schroniska o tej samej nazwie w którym zatrzymaliśmy się na dłuższą przerwę.

Miejscówka okazała bardzo fajna i przestrzenna. Spotkaliśmy tam Słowaka, z którym szliśmy później na równi aż do Certovicy i jak się okazało był księdzem.

Rozłożyliśmy śpiwory, aby trochę się wysuszyły, z nóg zdjęliśmy zagrzane już buty, a w pobliskim źródełku uzupełniliśmy wodę i trochę się odświeżyliśmy, było to niesamowicie przyjemne uczucie, upał, zimna woda ze strumienia, spokój i góry dokoła.

Niestety co dobre, to szybko się kończy. Przegrupowani, odświeżeni, i z lżejszymi śpiworami ruszyliśmy dalej.

Chabenec, niesamowity punkt widokowy

Po wyruszeniu z utuliny Durkovej rozpoczęliśmy wg mnie najlepszy widokowo odcinek całej głównej grani Tatr Niżnych. Szczególne wrażenie zrobiła na nas panorama ze szczytu Chabenec na całą dalszą część grani z wszystkimi dwutysięcznikami w centrum oraz Kralovą Holę w oddali (my akurat widzieliśmy tylko jej zarys, ponieważ powietrze nie było wystarczająco przejrzyste). Zatrzymaliśmy się tam na dłuższą chwilę, aby porobić jakieś fotki, wyjąłem nawet mój przenośny statyw, co nie zdarza mi się za często. Wtedy też tata mający na głowie zmoczonego Buffa zapragnął założyć czapkę z daszkiem. I sobie jej nie założył, bo już jej nie miał. Będąc przy źródle założył ją na głowę drewnianemu niedźwiedziowi, z którego wypływa woda ze źródełka przy Durkovej. Przepadło, niestety, nie było już opcji, żeby się wracać. Siłą rzeczy musiał się ze mną zsolidaryzować w walce ze słońcem święcącym po oczach.

Lecz tego dnia już nie było źle, w większości słońce było za plecami, a do tego momentami zachodziło za pojawiające się chmury.

Kamienną aleją na Chopoka

Zaczynając podejście pod Derese weszliśmy na ścieżkę ułożoną z wielkich, niekiedy olbrzymich kamieni, która ciągnęła się aż za Chopoka. Generalnie nie jestem za tego typu usprawnieniami, ale w tym przypadku jest to uzasadnione. Kamienie, można powiedzieć, gruzowisko, jest tam bardzo nieregularne i niebezpieczne, o skręcenie kostki nietrudno, a odcinek ten ma dobre kilka kilometrów.

Pierwszą rzeczą, która zwróciła na siebie moją uwagę kiedy dochodziliśmy do Chopoka była zygzakowata, szeroka szutrowa droga prowadząca (od strony południowej) na szczyt, jak widać w budowie. Liczę na to, że zostanie ona wkrótce pokryta asfaltem i stanie się Mekką kolarzy zwiedzających Słowację.

Po dotarciu na Chopoka zwiedziliśmy okolicę szczytu, między innymi Rotundę. W małym schronisku obok zrobiliśmy krótką przerwę na piwo i przeanalizowanie mapy. A plan był prosty, dotrzeć do chaty im. gen. Stefanika, no i oczywiście po drodze zdobyć jeszcze Dziumbiera.

Lecim!

Spotkanie

Przed Dziumbierem mieliśmy miłe spotkanie z dwoma dorodnymi kozicami, które bardzo ładnie pozowały mi do zdjęć i praktycznie nic nie robiły sobie z naszej obecności. Podejście na szczyt zbaczało z głównej grani, więc postanowiliśmy zostawić plecaki na przełęczy i na lekko polecieć na górę. Nie bez powodu użyłem słowa polecieć, bo tylu kilometrach z pełnym rynsztunkiem zrzucenie całego balastu było wręcz zbawienne. Od Chopoka nie spotkaliśmy żadnych turystów, więc stwierdziliśmy, że nasz dobytek będzie bezpieczny (Nawet jeśli by byli, to raczej turysta jako taki nie idzie w góry po to, żeby okradać innych, tak przynajmniej mi się wydaje).

Na szczyt dotarliśmy kilka minut przed zachodem słońce, chyba lepszej pory nie mogliśmy sobie wymarzyć. Tak jakbyśmy to zaplanowali. Jako, że podczas podejścia minęła nas turystka, tata zdecydował wrócić na przełęcz, aby upewnić się, czy plecaki były całe, ja natomiast zostałem na szczycie, żeby pstryknąć kilka fot.

Plecaki jak się okazało były nietknięte (tego się spodziewaliśmy, ale lepiej dmuchać na zimne). Pozwoliliśmy sobie obejrzeć końcówkę zachodu, po czym zdecydowanym krokiem ruszyliśmy do schroniska. Na miejsce udało się nam dotrzeć jeszcze w półmroku, lecz z naciskiem na mrok. Jak się okazało, było ono bardzo duże, a na sali było sporo osób. Zajęliśmy stolik, zamówiliśmy piwo i odetchnęliśmy z ulgą. W sklepiku z pamiątkami dostępne były czapki z daszkiem, postanowiłem, że rano sobie kupimy. W międzyczasie bardzo miła pani kelnerka wytłumaczyła nam gdzie jest pola namiotowe, a my korzystając z okazji zamówiliśmy sobie śniadanie - jajecznicę. Kolację zaś zjedliśmy na zewnątrz, przy gwiazdach. Noc była bardzo ciepła, a niebo czyściutkie.

Wczytuję...
Wczytuję...

Czy wiesz, że...

W portalu Góry i Ludzie również Ty możesz zostać autorem artykułów, które przeczytają tysiące Internautów! Już dziś zarejestruj się i zacznij bezpłatnie dodawać swoje treści. To doskonała reklama dla Ciebie i Twoich górskich dokonań. Więcej informacji znajdziesz tutaj.

Dodaj własny artykuł

Już dziś zarejestruj się i dodawaj własne artykuły dla tysięcy czytelników portalu!

Chcę zostać autorem!

Wczytuję...