Godzina 3:00 w nocy. Najlepszy sen jaki człowiek może sobie wymarzyć… Dzwoni budzik. Wlokę się mimowolnie do łazienki i spoglądam w lustro: Co my robimy?! Chyba postradałam zmysły, żeby na urlopie na własne życzenie tak się katować.

No cóż… Połowa sukcesu że już wstałam, reszta jakoś się sama zrobi. Niestety się nie zrobiła... Łazienka, kuchnia, dopakowanie i turlam się po schodach w dół. Wybija 4:00. Podjeżdża srebrna karoca, pakujemy graty do bagażnika i w drogę. Kierunek: Vysoke Tatry Slovakia. Droga mija jakoś powolnie, ale cały czas towarzyszy nam widok na słowackie pasma: Małej i Wielkiej Fatry oraz Niżnych Tatr. Kiedyś też tam zawitam, ale póki co jedziemy ku krainie Tatr Wysokich. Zaczyna wschodzić słońce.

Zapowiada się piękna pogoda

O 7:30 docieramy na miejsce – Tri Studnicky. Parkujemy nieopodal rozstaju i wyściubiamy nosy z auta. Brrr… ale zimno! Pospiesznie wracam do samochodu przebrać buty i po chwili opatulona wysiadam ponownie. Tatry witają nas temperaturą 3 st. powyżej zera… Nikt nie mówił, że będzie lekko. Ruszamy na szlak. Odnajdujemy niebieska drogę i idziemy w nieznane :)

Tylko czemu na Krywań jest bliżej niż na naszą przełęcz…?!

Czas na tabliczkach nas nieco przeraża (5h 30min), ale ja od początku sobie wmawiam, że przecież chodzimy szybciej, prawda…? Po 15 minutach marszu w niewymagającym terenie docieramy do Rozstaju nad Bytom, skąd imponująco prezentuje się Krywań.

Ośnieżony szczyt pośród jesiennej aury

Wchodzimy w las i droga nagle zaczyna iść w dół. Nie jestem z tego powodu zbyt zachwycona zważywszy na fakt, że będziemy wracać tą samą drogą, czyli tuż przed końcem wędrówki będzie nas czekało solidne podejście… Oj będzie marudzenie. Po niecałych 30 minutach dochodzimy do kolejnego rozstaju: Pod Grunikom i co nasze oczy widzą? Ktoś tu wcisnął drogę asfaltową. W lekkim szoku i niedowierzaniu maszerujemy dalej, ale wciąż przerażają mnie szlakowskazy i nań czasy… Odcinek pokonujemy dość sprawnie, ale oboje chyba idziemy na autopilocie, bo z powrotem kompletnie nie pamiętamy tej drogi… Po prostu jest nudna, pozbawiona wyrazu i jedynie czasem ukaże się jakiś szczyt powyżej piętra świerków.

Nudy, nudy, nudy…

W końcu po 30 minutach wchodzimy ponownie w las, a przed nami wyłaniają się przyzwoite widoki. Pośród tej nudy, mały powiew świeżości ;)

Liptowskie Kopy i Koprowy Potok

Wciąż podążamy Doliną Koprową, a ja z niecierpliwością patrzę na zegarek. Idziemy już 1,5h czyli pozostała jeszcze godzina. Morale powoli podupadają, gdy wtem wyłania się charakterystyczny czerwony „grzybek” rozstajowy. Uratowani! Jesteśmy na Rozstaju z Doliną Hlińską, czyli 1h w zapasie :)

Powraca nadzieja :)

Zgodnie z tabliczkami za 15 minut docieramy do Rozstaju pod Ciemnymi Smreczynami i tam robimy planowaną przerwę na śniadanie. W końcu już 10km w nogach i 2,5h marszu za nami. A widoki wokół równie smaczne co kanapki :D 

Liptowskie Mury i Pośrednia Czuba

Siły i chęci wracają, więc ruszamy ku pierwszej przełęczy – Sedlo Zavory przywita nas zaledwie za 1h 20min. Idziemy co raz to wyżej opuszczając piętro lasu i zakosami nabieramy wysokości. Z każdym krokiem za nami ukazuje się lepszy widok.

Górująca Cubryna
Hrube

Niebawem wychodzimy na polanę, a w oddali widać już przełęcz. Tylko gdzie jest ten nasz ostateczny cel? Nie bacząc na nieświadomość (jak się na tym wyjeździe jeszcze okaże czasem błogą) idziemy żwawo w górę. Pogoda jest wyśmienita: słońce + lekki wiaterek, a wokół piękna jesień ze szczyptą śniegu :)

Przed nami Zavory
Za nami Kobylie Pleso i Liptowskie Mury; w oddali Ciemnosmreczyńskie Pleso a nad nim Cubryna oraz Koprowy

Po 50 minutach meldujemy się na Zavorach. Oj jak pięknie :D Rozpościera się przed nami Zadnia Cicha Dolina wraz z całym swoim otoczeniem, a po prawej w końcu wyłania się Gładka Przełęcz. Jedynie trochę niepokojący jest wiatr – dość chłodny i przeszywający...

Zadnie Rycerowe
Gładka Przełęcz i Gładki Wierch

Zmieniamy szlak na czerwony i przed nami ostatnie 15 minut podejścia. Nieco obawiam się nadciągających chmur, co by nam nie popsuły widoków, bo ładnie miało być tylko do 11:00... Trochę słabnę na końcówce, ale nie odpuszczam. Jeszcze tylko kawałek. Z góry spogląda na nas Kamzik i pewnie zastanawia się co robią tu ludzie ;)

Kamzik

Już widzę przed sobą „grzybka”, już wyłania się przełęcz, ostatni krok i widzę… ukochana Dolina Pięciu Stawów Polskich i bajkowa panorama wokół !

4 Stawy Polskie pod Miedzianem

Staję na 1994 m n.p.m., nabieram powietrza w płuca i rozglądam się wokół. Nawet wiatr nieco ustaje. Cała monotonia drogi, miejscami nudy zostają wynagrodzone przez to co widzą moje oczy. Chłonę panoramę…

Słowacja – Cichy Wierch, Rycerowe, Dolina Wierchcicha i Liptowskie Kopy
Charakterystyczny "pachoł" z Gładkiej
Polska - Dolina Pięciu Stawów, Tatry Bielskie, Świstowa Kopa, Opalony Wierch, Miedziane, Szpiglasowy Wierch, w oddali Niżne Rysy i Rysy
Zadni Staw Polski, Świnica, Niebieska Turnia, Zawrat, Mały Kozi, Zamarła Turnia, Kozie Czuby
Tatry Bielskie
Mały Kozi, Zamarła, Kołowa Turnia, Kozie Czuby, Kozi Wierch

Przechodzimy nieco na stronę polską poniżej przełęczy, by uchronić się przed wiatrem. I tak siadamy i patrzymy. Szczerze to nawet głód odchodzi. Jak tu jeść, kiedy widzi się takie cuda... Siedząc w zupełnej ciszy, nie możemy oderwać oczu od niesamowitego widoku, a nasze dusze właśnie ładują akumulatory...
Po przeszło godzinie zbieramy się do zejścia. Oj jak się nie chce opuszczać tego wyjątkowego miejsca… Powoli osiągamy Przełęcz Zavory i również przystajemy na chwilę.

Ławeczka z widokiem na Zachodnie... :D

Kontynuujemy zejście niestety tym samym szlakiem. Minusem Tatr Słowackich jest brak lub niewiele możliwości zrobienia sensownej pętli. Tak więc jak przyszliśmy tak wracamy. Dodatkowo w planach miałam odwiedzenie Ciemnosmreczyńskich Ples, ale zaczynamy poważnie zastanawiać się nad tym pomysłem. Pierwszy dzień w Tatrach, na liczniku prawie 17km, czasowo też bez szału, ale stawy kuszą. Tylko że podejście też na lekkie nie wygląda… Tym razem odpuszczamy. Wrócimy tu przy następnej okazji i policzymy się z nimi ;) Póki co przerwa śniadaniowa ponownie na rozstaju i tylko spojrzenie w kierunku niezrealizowanej trasy…

Ku Ciemnym Smreczynom…

Ruszamy w powrotną podróż szlakiem niebieskim. Droga przez las przebiega dość szybko i po godzinie jesteśmy przy asfaltówce. Jeszcze tylko fotka na przydrożny potok i idziemy dalej.

Koprowski Potok i krystaliczna woda

I tak jak pisałam dalsza droga jest niczym w nieznane, ponieważ kompletnie nie pamiętamy jej z rana. Może to i dobrze nie wiedzieć, ale nuda ciągnie się w nieskończoność… Po 25 minutach wchodzimy z powrotem w las i to o czym wspomniałam: pod górę na powrocie. Oj jak się nie chce, oj jak marudzimy… I w tym oto marudzeniu i z lekkim bólem stóp docieramy na parking.

Może i było daleko (27km), może i nudno (7h), ale widoki od Rozstaju pod Ciemnymi Smreczynami przechodzą wszelkie wyobrażenia… Warto przebyć tą wędrówkę dla każdego milimetra panoramy. Może i można od Polski nielegalnie, ale ja tam wolę po słowacku ! A szlak cichy, pusty i nostalgiczny…

Agata / My Way To Heaven

http://gorymywaytoheaven.blogspot.com/2015/09/za-gorami-za-lasami-za-siedmioma.html

Kategorie: 
Wczytuję...
Wczytuję...

Czy wiesz, że...

W portalu Góry i Ludzie również Ty możesz zostać autorem artykułów, które przeczytają tysiące Internautów! Już dziś zarejestruj się i zacznij bezpłatnie dodawać swoje treści. To doskonała reklama dla Ciebie i Twoich górskich dokonań. Więcej informacji znajdziesz tutaj.

Dodaj własny artykuł

Już dziś zarejestruj się i dodawaj własne artykuły dla tysięcy czytelników portalu!

Chcę zostać autorem!

Wczytuję...