Kierag

Kurczę tu jest śnieg! Nie przygotowałam się na śnieg. Nie przygotowałam się także na łańcuchy – moje pierwsze. Artur się śmieje, a reszta naszej ekipy nawet nie zagrymasi. No tak, zachciało mi się Norwegii. No dobra, tylko trzy wzniesienia i będziemy na górze. Jak zwykle pocieszam się zdjęciami, przekonując samą siebie, że to jedyny powód warty tej wspinaczki. Ilekroć przemierzam trasę, zarzekam się, że to już ostatni raz i więcej w góry nie pójdę. Jednak każdy kolejny wypad tego typu udowadnia mój brak silnej woli. Skoro nie dla zdjęć, to może chociaż dla zdrowia?

Po dobrych dwóch godzinach stąpania po śniegu i błocie (no i mojego narzekania oczywiście ) docieramy na miejsce. Robię przystanek tuż przed i zapędzam towarzyszy na kamyk. Obowiązkowa fotka na Kieragbold. Przyjmuję strategiczną pozycję widząc jak Artur macha w moją stronę ostrzegawczo, zaniepokojony zbliżaniem się przeze mnie do krawędzi skały. Trzy serie i zrobione. Patrzę w dół, a tam przepaść na kilkaset metrów. Piękny wodospad spadający ze szczytu prosto do wdzierających się w skały wód Morza Północnego umila okoliczności, z jakimi za chwilę przyjdzie mi się zmierzyć. Głaz ma kształt jajka i utkwiony jest pomiędzy dwoma, oddalony od siebie o 2 metry skałami, tuż nad przepaścią.

Teraz kolejnej na fotografa. „Nie patrz w dół! Nie patrz w dół” przekonuję samą siebie łapiąc linę ułatwiającą wejście na słynny kamień. Bynajmniej teoretycznie ułatwiającą bo sam fakt jej obecności i konieczności wykorzystania nieco mnie paraliżuje. Poza tym z bliska wszystko to wygląda o wiele mnie bezpiecznie. Głęboki wdech i lekki skok. Jestem! Zrobione! Kieragbold zdobyty! Aż dziw bierze, że nikt tu się jeszcze nie zabił…

Informacje praktyczne:

  • Przed wejściem na Kieragbold znajduje się parking i schronisko. Za parking można zapłacić kartą u pracownika lub we wpłatomacie elektronicznym . Opłata wynosi 100 koron norweskich.
  • Przy parkingu znajduje się schronisko i oczywiście toaleta.
  • Trasa do pokonania to łącznie 10 km (w obie strony) i zajmuje około 4-5 godzin (nie licząc przerw na górze) . Trasa wiąże się naprzemiennie w podejściami pod górę i w dół, ale idąc od strony parkingu podejścia w górę są zdecydowanie wyższe i dłuższe.

Preikestolen

Preikestolen to 604 metry pikuś do wspinaczki, bynajmniej porównując go do Kieragu. Tą wysuniętą, granitową półkę skalną można zdobyć w japonkach (bynajmniej szybciej niż nasz Giewont). Tłum turystów balansujących na krawędzi skały wyzbytej jakikolwiek barierek to gorzka codzienność. O otarcie się o kogoś nie trudno, a zatem i o wypadek. Pomimo, że rocznie to miejsce odwiedza blisko 200 tys osób, tragiczne zdarzenie miało tu miejsce wyłącznie raz. Preikestolen zdobyć łatwiej niż zrobić  zdjęcie.  Azjaci na krok nie ustępują miejsca po zrobieniu sobie selfi. Liczę – to już jakieś milionowe ujęcie. Ale nie ma co się spieszyć, eksperci szacują żywot skały na co najmniej kilkaset kolejnych lat.

Informacje praktyczne:

  • Do Preikestolen można dotrzeć transportem publicznym, w ramach wycieczki fiordem i oczywiście samochodem.
  • Przed wejściem na Preikestolen znajduje się parking i schronisko. Za parking można zapłacić kartą u pracownika lub we wpłatomacie elektronicznym . Opłata wynosi 100 koron norweskich za auto.  Aby dojechać do Preikestolen ze Stavanger trzeba skorzystać z promu. Koszt przejazdu za auto z 4 osobami wynosi 295 koron. Samo wejście na górę jest bezpłatne.
  • Trasa do pokonania to łącznie 3,8 km (w obie strony). Trasa nie jest wymagająca, ale warto mieć ze sobą dobre obuwie. Trasa w obie strony zajmuję około 2 godzin.
Lokacja: 
Kategorie: 
Wczytuję...
Wczytuję...

Czy wiesz, że...

W portalu Góry i Ludzie również Ty możesz zostać autorem artykułów, które przeczytają tysiące Internautów! Już dziś zarejestruj się i zacznij bezpłatnie dodawać swoje treści. To doskonała reklama dla Ciebie i Twoich górskich dokonań. Więcej informacji znajdziesz tutaj.

Dodaj własny artykuł

Już dziś zarejestruj się i dodawaj własne artykuły dla tysięcy czytelników portalu!

Chcę zostać autorem!

Wczytuję...