Autor: 

Góra przywołuje nieznacznie. Przyjdź. Nie przyjedź, tylko przyjdź, wspinaj się po głazach i korzeniach, zatop się w zieloność drzew, czekam. Kusi grzybami, jagodami - dam ci je, tylko przyjdź… Odpowiadam na wołanie. Pakuję wędrowną sakwę - płócienną torbę z tym, co może być mi potrzebne - worek na grzyby, wiaderko na jagody, aparat fotograficzny, telefon. Jeszcze nie wiem, czego ode mnie chce, co mi dziś ofiaruje… Idę…

Wspinam się po skałach, korzeniach, łamię suche gałązki, trzaskają pod moimi butami, przedzieram się przez zagajniki. Teraz jest tu bogato, a ja pamiętam jeszcze, gdy była łysa, z przerażeniem odkrywała swoje piargi, nagie kamienie, sterczące skały, okaleczone kikuty suchych drzew. Była jednym wielkim oskarżeniem człowieka. „Tak, to Ty człowieku zaniedbałeś mnie, porzuciłeś, zostawiłeś na pastwę kwaśnych deszczy i wszystkożernych gąsienic… Byłam samotna i naga.”

Pamiętam ją taką… a potem w zawstydzeniu okrywała się z wolna drobnymi listeczkami brzóz i zielonością paproci, na niewiele zdawało się to okrycie, wołała o pomoc i… człowiek wreszcie to wołanie usłyszał. Zasadził młode świerki, jodły, modrzewie, buki i dęby. Przyjęła z wdzięcznością ten dar. Hołubiła młode drzewka, które rozrastały się i wznosiły wciąż wyżej i wyżej. Zakryły jej nagość, ukryły osuwiska. Stawała się coraz bardziej dzika , niedostępna, z rzadka dopuszczała do siebie kogokolwiek.

Wędrowałam w górę, byłam prawie na szczycie. Ani jednego grzyba, ani jednej jagody.

Usiadłam na kamieniu, a więc po to wołałaś mnie Góro, dałaś mi opowieść. Dziękuję…

Ale komu ją podaruję, kogo nakarmię, kto zrozumie?

Jak wyjaśnię, że mam tylko słowo?

Ech Góro…

Schodzę sarnimi ścieżkami, rozglądam się, może jednak choć kilka jagód na deser, jakiś marny maślaczek. Przedzieram się przez paprocie, sięgają mi ramion, zakrywają mnie. No Góro, przesadzasz, po to mnie wezwałaś, bym stała się drugim śniadaniem dla kleszczy i komarów, które tylko czekają na owych koronkowych paprociach, by wpić się w moją słodka krew…

Niech i tak będzie. bo mam opowieść, bo mam Twój szum i szept, bo dajesz więcej niż mogłabym chcieć. Znikam w zieloności… Pachnie… Wychodzę na kamienny próg - a więc i tu wieki temu pracowite niemieckie ręce wyrzucały z pola kamienie, a więc i tu była łąka lub pole… Teraz brzozowy zagajnik, trochę jagód. Schylam się ze śmiechem. No Góro, to ci niespodzianka. Kilka jagódek. Podnoszę głowę. Pod brzozą dorodny czerwony kozak, obok kolejny i kolejny. Chojna jesteś Góro, dziękuję, teraz ugoszczę, nakarmię. Na skraju zagajnika - borowisko - ogromne, piękne jagody.

Góro, już wiem, po co mnie wezwałaś. Jestem szczęśliwa, Góro…

Autor: 
Wschód słońca nad Pogórzem Izerskim
Wschód słońca nad Pogórzem Izerskim
 
Wczytuję...
Wczytuję...

Czy wiesz, że...

W portalu Góry i Ludzie również Ty możesz zostać autorem artykułów, które przeczytają tysiące Internautów! Już dziś zarejestruj się i zacznij bezpłatnie dodawać swoje treści. To doskonała reklama dla Ciebie i Twoich górskich dokonań. Więcej informacji znajdziesz tutaj.

Dodaj własny artykuł

Już dziś zarejestruj się i dodawaj własne artykuły dla tysięcy czytelników portalu!

Chcę zostać autorem!

Wczytuję...