O ile nazwa Siedmiogród niekoniecznie działa na naszą wyobraźnię, to inne miano tej rumuńskiej krainy – Transylwania – od razu uruchamia jednoznaczne skojarzenia. Od razu staje nam przed oczyma hrabia Dracula z nietoperzowymi skrzydłami i pokaźnymi kłami. My tę karpacką krainę odwiedziliśmy w 2014 roku i postanowiliśmy podzielić się odrobiną wrażeń.
Transylwania to przede wszystkim...
Góry.
Naszą bazą był Bran – turystyczna wieś, kojarzona przede wszystkim z zamkiem Draculi, (o którym nieco później). Stąd jest bardzo niedaleko do trzech karpackich pasm górskich: Munti Bucegi, (które widzieliśmy z okien kwatery), Munti Postăvaru oraz Munti Piatra Craiului. Dwa z tych pasm: Bucegi i Piatra Craiului przekraczają w swej wysokości 2000 m n.p.m. Nie zapuszczaliśmy się jednak w najwyższe partie, wybierając raczej szlaki spacerowe, które potrafiły dostarczyć niezapomnianych widoków. Tak więc odwiedziliśmy między innymi malowniczą Poiana Secuilor, usytuowaną powyżej Predealu, (najwyżej położone miasto w Rumunii – 1100 m n.p.m.), skąd podziwiać można główną grań gór Bucegi oraz najwyższy szczyt gór Postăvaru – Vârful Postăvarul (1799 m n.p.m.). Zajrzeliśmy również na wschodnie stoki gór Piatra Craiului, niedaleko wsi Peştera, gdzie przyjrzeć się można urokliwej architekturze rumuńskich Karpat. W końcu powędrowaliśmy urokliwą doliną Dambovicioary (Park Narodowy Piatra Craiului), której uroki można określić, jako połączenie tatrzańskiej Doliny Kościeliskiej z jurajską Doliną Prądnika. Do gór zaliczyć można również wzgórze Tampa ponad Braszowem (960 m n.p.m.), na które prowadzi kolejka terenowa (znana choćby z Gubałówki czy Krynicy-Zdrój) i, z którego podziwiać można panoramę miasta.
Siedmiogrodzkie Karpaty to góry nieźle zagospodarowane turystycznie. Dobrze oznakowane szlaki, schroniska, z drogami bywa różnie, najlepiej ich stan oddaje słowo: przejezdne. Należy się przy tym przygotować na nieco zaskakujące Polaków turystyczne zwyczaje Rumunów: gdzie się tylko da, starają się dojechać samochodem i urządzić biwak na każdym skrawku wolnego terenu. Niestety, pozostałościami po tego typu wypoczynku są spore ilości śmieci. Nie należy się jednak zrażać - wspaniałe górskie krajobrazy potrafią naprawdę wynagrodzić niezbyt chlubne „rumuńskie” smaczki.
Zamki.
Odwiedziliśmy dwie najbardziej chyba znane siedmiogrodzkie warownie: zamki w Branie i Râșnovie. Ten pierwszy to turystyczny symbol Rumunii - można go znaleźć na okładkach przewodników, w folderach czy w internecie. Reklamowany jako „zamek Draculi” z historycznym Draculą czyli Vladem Palownikiem miał niewiele wspólnego; temu bliższy był zamek w Poenari. Natomiast z wampirami wspólnego miał tyle, iż akcję swojej powieści pt. „Dracula” umieścił tu angielski pisarz Bram Stoker. O wiele więcej wiąże to miejsce z rumuńską królową Marią, której letnią rezydencją zamek był od 1920 roku. Warownia jest niezbyt okazała, wędruje się przez nią ściśle wyznaczoną trasą. Naszym znaniem zwiedzić go warto, choćby po to, by wyrobić sobie własne zdane na temat tego miejsca.
O wiele większe wrażenie zrobił na nas zamek chłopski w Râșnovie. Czym jest zamek chłopski? To warownia zbudowana i utrzymywany przez mieszkańców okolicznych wsi. W momencie zbliżającego się niebezpieczeństwa, chłopi chronili się w jego murach i bronili przed najeźdźcą. W murach rasnowskiej warowni można się szybko zapomnieć, gdzie się jest, tym bardziej, że pozbawiona siedziby feudała twierdza momentami przypomina niewielkie, górskie miasteczko. Z jej murów podziwiać można panoramę leżącego poniżej miasta oraz panoramę gór Piatra Craiului.
I schroniska...
Z tymi w Rumunii należy szczególnie uważać. Określane mianem „cabana” są dość liczne, przy czym z ich funkcjonowaniem bywa różnie. Można spotkać zarówno te podobne obiektom tego typu, znanym w Polsce (Cabana Poiana Secuilor, Cabana Gura Râului w Zărnești), oferujące zarówno noclegi jaki i gastronomię, obiekty typowo noclegowe (Cabana Casa Folea niedaleko Peştery, gdzie jednak poczęstowano nas pyszną kawą, górską wodą oraz śliwkami), jak i obiekty.... zamknięte (Cabana Brusturet w dolinie Dambovicioary, mimo że w wirtualnym świecie obiekt wyglądał na czynny). Planując wycieczkę należy się zaopatrzyć na wszelki wypadek w zapas napojów oraz jedzenia, by nie być potem rozczarowanym.
Jeśli mielibyśmy podsumować nasz wypad do Siedmiogrodu pod względem typowo górskim, to należy powiedzieć, że zaledwie liznęliśmy rumuńskich Karpat. A smakowały one tak, że nabraliśmy ochoty na więcej.
Więcej na www.zamkoszlaki.com
Komentarze