Jak się przygotować do wyprawy? To pytanie, które zadaje sobie większość osób wyruszających w mniej lub bardziej odległe krainy. Dobre przygotowanie to ważna sprawa. Dobre zaplanowanie trasy i odpowiedni wybór atrakcji pozwala zaoszczędzić czas wyprawowy, czas który wciąż ucieka i lepiej wiedzieć coś przed wyjazdem, niż tracić go na szukanie odpowiedzi podczas urlopu. Więcej można zobaczyć i więcej przeżyć gdy zbadamy wszystkie możliwości przed opuszczeniem domu.
Czas to pieniądz, a przecież jest na co wydawać, choćby na sprzęt wyższej klasy, który waży mniej i można go zabrać więcej... Z wypiekami na twarzy przeglądamy fora, zadając pytania w grupach dyskusyjnych i wśród znajomych podróżników - co się przyda, który namiot wybrać, jakie buty, co w ogóle będzie przydatne... Nie lubimy być zaskakiwani i wciąż chcemy więcej i więcej, zarówno informacji jak i niezbędnego wyposażenia. Trochę gubimy się w natłoku tego wszystkiego, "delikatnie", że się tak wyrażę, zaniedbując bazową część przygotowań. Mowa o przygotowaniu nas samych, jako indywidualnych członków wypraw i podróży - przygotowaniu mentalnym i fizycznym. Sportowcy i wyczynowcy zapewne wiedzą o czym mówię, choć kondycja fizyczna to jedynie jeden z aspektów bezpieczeństwa. Bez sprzętu i finansów jest trudno, ale bez odpowiedniego poukładania sobie priorytetów w głowie i pewności siebie, wynikającej z autoświadomości, może nie być wesoło, gdy dojdzie do sytuacji kryzysowej.
Podejmowanie decyzji, nawet prostych, może okazać się dużym wyzwaniem, gdy zjada nas stres, a czas ucieka... Nie wiem jak Wy, ale osobiście wolę mieć na wyprawie ludzi, którzy są nie tylko autonomiczni, ale także wykazują pełne zrozumienie celów wyprawy i własnego w niej udziału - ludzi na których można liczyć, na których można polegać. Choć każdy z nas ma inny dar, to jest pula umiejętności bazowych, które powinien posiadać rasowy podróżnik jak np. autonomia w rozkładaniu obozu, samodzielność w trekkingu, czy pakowaniu plecaka i... umiejętność reagowania w sytuacji niebezpiecznej. Ta ostatnia jest trudna do osiągnięcia, jeśli wcześniej niewiele takich sytuacji przeżyjemy, a nie zawsze warto iść na żywioł i sprawdzać się już na miejscu, na wyprawie. Warto jest doszkalać się i ustawicznie zwiększać swoje kwalifikacje - wielokierunkowo.
Planując jedną z wypraw postawiłem na wyszkolenie swojej ekipy, tak abym mógł na nich liczyć w każdej sytuacji. Moją dziedziną jest przetrwanie, ale na wszystkim nie można się znać najlepiej, dlatego nawiązałem współpracę ze specjalistami dziedzinowymi, którzy zawodowo się nimi zajmują. Postanowiłem, że podróż autami terenowymi w zimne rejony świata wymaga, aby każdy mógł w pewnym stopniu wspomóc zarówno sprzęt jak i ludzi w razie awarii. Ułożyłem więc program obozu zimowego, w którym uczestnicy poznają podstawy obsługi i jazdy autami 4x4, nabiorą umiejętności doraźnej pomocy przedmedycznej w warunkach ekstremalnych i nauczą się jak zadbać o siebie i swój komfort w warunkach zimowych z dala od cywilizacji.
Na miejsce obozu wybrałem rejon, który leży w pobliżu polskiego bieguna zimna, gdzie zimy są najostrzejsze. W taki sposób podmiejskie tereny Giżycka co roku są areną “Mazury Challenge”, gdzie krzyki poszkodowanych, huk petard i błyski rac potęgują emocje szkolących się podróżników. Już Konfucjusz zauważył, że dopiero, gdy człowiek zrobi coś samodzielnie to zrozumie temat, którym się zajmuje. Ja dodałem do tego emocje, które potęgują przyrost wiedzy i umiejętności - tego co się przeżyje niełatwo zapomnieć i zostaje to z człowiekiem na długie lata. To był strzał w dziesiątkę, bowiem absolwenci szkolenia już nie raz wykazali się trzeźwością umysłu i uratowali sporo istnień. Dodatkowo, jak bańka mydlana prysnęły ich wyobrażenia o sztuce przetrwania i bardzo rzeczowo przygotowują się do każdej wyprawy, a w życiu charakteryzuje ich determinacja w działaniu.
W przyszłym roku odbędzie się kolejna edycja Mazury Challenge czyli Wyzwanie zima – zimowego obozu o charakterze szkoły przetrwania. Z założenia program przygotowuje uczestników do zimowej wyprawy autami 4×4, ale jego charakter pozwala na udział każdemu, kto chce się zmierzyć z chłodem i sobą. Giżycko, serce mazur, w bliskości polskiego bieguna zimna, tradycyjnie ugości nas nad jeziorem Kisajno.
Ratownictwo w warunkach wyprawowych, przekazane w sposób empiryczny, przez aktywnych zawodowo ratowników, o olbrzymi doswiadczeniu. Prowadzą swoje zajęcia tak, aby każdy w zespole potrafił udzielić podstawowej pomocy tam gdzie nie można liczyć na przybycie karetki. Rzecz w mojej opinii niezmiernie ważna, aby każdy potrafił zadbać o pozostałych. Raz, że podnosi to morale zespołu, dwa, że w sytuacji krytycznej zawsze znajdzie się ktoś kto mi pomoże... Specjaliści z CSU Medaid i Black medic. jak co roku pomogą nam odtworzyć dramatyczne sytuacje i aktywnie przeszkolić podróżników. Pozoracje dym, sztuczna krew, race, wrzaski i potrzaski - dość powiedzieć że kursanci wręcz szukają okazji, żeby się później sprawdzić - a sprawdzają się doskonale po takim treningu. Obsługa 4x4 - czyli jak jeździ auto terenowe i jak wyciągnąć je z opresji, szczególnie w zimę.
To działka pasjonatów i zawodowców, którzy przed uczestnikami odsłonią arkana prawdziwego off-road, czasem w kadrze pojawił się nawet Sławomir “Makaron” Makaruk, którego umiejętności w tym zakresie są niekwestionowane. Realna sztuka przetrwania polega między innymi na tym, że śpimy we własnych namiotach i śpiworach, odpowiednio poinstruowani i przygotowani przeze mnie. Nie ma tutaj wymyślonych szablonów z książek i poradników, często powielanych przez lata przez pisarzy. W mojej opinii to doświadczenie jest najlepszym nauczycielem, bo egzamin daje na początku. Obowiązkowo uczymy się jak wydostać się z załamu lodowego, co nazywane jest “ice breaking drill”, czyli wskoczenie w ubraniu do przerębla, wyjście z zastosowaniem najłatwiejszej techniki i zabezpieczenie się przed nadchodzącym wychłodzeniem. To lepsze niż kawa. Uczestniczyć w obozie mogą tylko osoby posiadające swój ekwipunek. Znacznym ułatwieniem jest to, że obóz jest stacjonarny, więc nie ma limitu koców, które można ze sobą zabrać, podobnie jak na wyprawie - cały sprzęt transportowany w autach, nie nosimy go na własnym grzbiecie.
Takie bazowe umiejętności, a przede wszystkim determinacja w działaniu jakiej się uczymy procentuje w przyszłości. Ten szlif owocuje zarówno na wyprawach, nie tylko w zimne rejony, ale także w życiu codziennym, gdzie trzeba się po prostu wziąć w garść i zacząć podejmować wyzwania.
Zapraszam serdecznie i polecam podobne szkolenia, które usprawnią najważniejszy element wyprawy - Was!
Łukasz Tulej “Tooley” - ASOLO Team
https://www.facebook.com/LukaszTulejTooley/
Współpraca : Sklep Górski "SUMMIT" Katowice
Mazury Challenge 2020
Komentarze