Bieszczadzkie połoniny słyną z pięknych widoków. Gdzie warto się wybrać?
„Rzuć wszystko i jedź w Bieszczady” – mawiają. I jest w tym zdaniu coś prawdziwego, bo to nie tylko piękne i charakterne góry, ale miejsce, w którym na nowo można przypomnieć sobie, że życie składa się z prostych przyjemności. Przy czym często mogą się wydawać nam czymś tak niedostępnym, że z góry rezygnujemy z planów wyjazdowych, traktując wyprawę w to pasmo niemal jak lot na Księżyc. Liczne zdjęcia uroczych, ale groźnych niedźwiedzi, tylko potęgują nasze rozterki. I tak zostajemy z drażniącym nas pytaniem: „Jechać w te Bieszczady, czy nie?”
Odpowiedź może być tylko jedna – jechać! Mimo, że faktycznie nasz południowo-wschodni kraniec kraju uchodzi za dosyć niedostępny, to wędrówki po tamtejszych szlakach nie różnią się specjalnie od innych rejonów. No, może sceneria jest diametralnie odmienna, ale to ciągle wędrowanie wzdłuż dobrze oznaczonych tras. Większość z ciekawych szlaków znajduje się na obszarze Bieszczadzkiego Parku Narodowego, dlatego należy pamiętać o ogólnych zasadach zachowania się w takim terenie. Nie sposób natomiast wymienić wszystkich atrakcji tego rejonu, bogatego zarówno pod względem przyrodniczym, ale przecież też kulturowym, czy historycznym. Dlatego w tym krótkim tekście skupimy się na tym, co przyjemne dla ducha i oka – na połoninach.
Połoniny, to nic innego jak obszar muraw i traw, znajdujący się ponad granicą lasu. Określenie to kojarzy się w Polsce nierozerwalnie z Bieszczadami, gdzie potrafią się ciągnąć kilometrami, sprawiając, że wędrówki po tamtejszych grzbietach zadowolą nawet wybrednych. Co warto zobaczyć i jakie są najpiękniejsze punkty widokowe w Bieszczadach?
Połonina Wetlińska
To chyba jedno z najchętniej odwiedzanych, bieszczadzkich miejsc. Cały masyw ciągnie się przez około 8 km, co sprawia, że spacer jego grzbietem należy do wyjątkowo przyjemnych. W najwyższym punkcie (niedostępny turystycznie Roh) osiąga 1255 m n.p.m. Znajduje się tutaj też najwyżej położone w tym paśmie schronisko – „Chatka Puchatka”. Istnieje kilka szlaków, które pozwalają w dosyć krótkim czasie dostać się na połoninę. Do najpopularniejszych należą: żółty z Przełęczy Wyżniej (1:15 h), czerwony z Brzegów Górnych (1:25 h), a także żółty szlak z Wetliny na Przełęcz Orłowicza. Widoki należą do naprawdę pięknych, dlatego zachęcam do spaceru całym grzbietem Połoniny Wetlińskiej, zwłaszcza że panorama spod schroniska różni się od tej, chociażby ze Smereka. Naprawdę warto podjąć trud dłuższej wycieczki.
Połonina Caryńska
Kolejne miejsce, które stanowi jeden z najpiękniejszych punktów widokowych w Bieszczadach. W masywie tym wyróżnić można przede wszystkim cztery kulminacje, z których najwyższą jest Kruhly Wierch, mierzący 1297 m n.p.m. Panorama jest bardzo rozległa, gdyż przy dobrej pogodzie można podziwiać sąsiednią Połoninę Wetlińską, masyw Małej i Wielkiej Rawki, a także Szeroki Wierch z Tarnicą. To jednak nie wszystko, bo w warunkach inwersji możliwa jest obserwacja odległych o ponad 100 km ukraińskich Gorganów, ale także… Tatr! Te z kolei położone są ponad 180 km dalej w linii prostej. Jest na co polować, a sprzyjają temu krótkie, chociaż strome szlaki dojściowe. Najszybszym wariantem wejścia jest zielona trasa z Przełęczy Wyżniańskiej. To około godziny marszu. Szlak z Brzegów Górnych jest nieco bardziej wymagający kondycyjnie i zajmie około 1:45 h. Trasa z Ustrzyk, chociaż ciekawa, zajmie niemal 2 godziny marszu. Będąc już na grzbiecie, warto przejść go w całości – w końcu spacer ponad granicą lasu, to coś, co lubi chyba każdy.
Mała i Wielka Rawka
Masyw często niedoceniany, przegrywający z bardziej popularnymi grzbietami. Mimo wszystko panorama jest niepowtarzalna i choćby dla unikalnych widoków warto tutaj się pojawić. Niestety połonina nie ciągnie się zbyt długo, co niektórym może przeszkadzać, natomiast cel ten nadaje się idealnie na krótki wypad. Najszybszą metodą dostania się na górę, jest wybór zielonego szlaku z Przełęczy Wyżniańskiej. Mapy sugerują, że na turystę czeka 1:25 h marszu w dosyć stromym terenie, chociaż doświadczenie sugeruje, że da się ten odcinek pokonać znacznie szybciej. Na Wielką Rawkę (1304 m n.p.m.) można się też dostać niebieskim szlakiem z Ustrzyk Górnych, chociaż to wycieczka dla wytrwałych. Niemal 660 metrów przewyższeń i 2:40h marszu.
Bukowe Berdo
Nazwa, która „przeciętnemu Kowalskiemu” nie powie zbyt wiele. Natomiast dla fanów bieszczadzkich widoków, to obowiązkowa pozycja na liście. Chociaż nie gwarantuje tak rozległej panoramy, jak choćby Tarnica, czy Połonina Caryńska, to położenie masywu pozwala czerpać z wędrówki sporo radości. Bukowe Berdo sprawia bowiem wrażenie masywu nieco odsuniętego na bok, poza głównymi węzłami turystycznymi. To tutaj można poczuć wszechobecną pustkę i zachwycić się bezkresem bukowych lasów. W najwyższym punkcie masyw osiąga wysokość 1311 m n.p.m. Najszybszą metodą, by dostać się na grzbiet, jest marsz żółtym szlakiem z Mucznego. Już mniej więcej po 1:30 h można podziwiać świat ponad granicą lasu. Dłuższym wariantem jest start w Widełkach, a wędrówka wydłuża się wtedy do blisko trzech godzin. Mając zapas sił i czasu, warto przez Przełęcz Goprowską dostać się na Tarnicę, ubogacając jeszcze wycieczkę.
Szeroki Wierch
Grzbiet, który stanowi zachodnie przedłużenie masywu Tarnicy. Najwyższa kulminacja, zwana Tarniczką, wznosi się na wysokość 1315 m n.p.m. Spacer połoniną nie nastręcza większych trudności, chociaż początkowy odcinek prowadzący przez las może zmęczyć. Wspaniale prezentuje się stamtąd Połonina Caryńska, która dostojnie wznosi się ponad Ustrzykami Górnymi. To oczywiście nie wszystko, bo panorama jest znacznie bardziej okazała. Najrozsądniej jest chyba połączyć spacer Szerokim Wierchem z wejściem na Tarnicę. W końcu to tylko dodatkowe kilkanaście minut. Zaczynając w Ustrzykach, kierować się należy przez większość czasu szlakiem czerwonym. Wejście na najwyższy szczyt polskich Bieszczadów powinno zająć łącznie około trzech godzin. Istnieje oczywiście możliwość urozmaicenia sobie wycieczki, wybierając trasę zejściową do Wołosatego, lub idąc dalej w stronę Halicza i Rozsypańca. W sezonie nie powinno być problemu, by znaleźć jakieś kursujące pomiędzy miejscowościami busy, chociaż zalecałbym uwagę, zwłaszcza gdy wracacie ze szlaku późnym wieczorem.
Tarnica
Oczywiście nie mogło zabraknąć najwyższego szczytu polskich Bieszczadów. Co ciekawe, niektórzy mylnie utożsamiają Tarnicę (1346 m n.p.m.) z najwyższym punktem całego pasma. Palmę pierwszeństwa pod tym względem dzierży jednak ukraiński Pikuj – 1408 m n.p.m. Nie zmienia to faktu, że widoki ze szczytu są rewelacyjne. Zobaczyć można nie tylko pozostałe, wybitne połoniny, ale także liczne, ukraińskie pasma, choćby Połoninę Równą, czy Krasną. W warunkach świetnej przejrzystości istnieje możliwość podziwiania odległych Gorganów, a nawet Tatr. Podstawowym wariantem dostania się na wierzchołek, jest marsz niebieskim szlakiem z Wołosatego. Pokonanie tej trasy to nieco ponad 2 godziny marszu. Fani dłuższych wędrówek mogą skorzystać z opcji wejścia (3:15h) bądź powrotu przez Szeroki Wierch do Ustrzyk Górnych lub dalszej wycieczki na Halicz i Rozsypaniec. Na szczycie postawiono w 1987 roku 7 – metrowy krzyż, upamiętniający wizytę w tych stronach Karola Wojtyły. Obecna, metalowa konstrukcja, mierzy około 8,5 metra i została zainstalowana w 2000 roku.
Halicz i Rozyspaniec
Najdalej wysunięte na wschód szczyty w obrębie Bieszczadzkiego Parku Narodowego, na które można się dostać szlakiem turystycznym. Należą do pasma Połoniny Bukowskiej. Ich położenie sprawia, że naprawdę można tam poczuć klimat dzikiej wędrówki na krańcu świata. No, przynajmniej na krańcu Polski. Jedna z popularnych wycieczek prowadzi z Wołosatego przez Rozsypaniec (1280 m n.p.m.), Halicz (1333 m n.p.m.), by następnie (zahaczając jeszcze o Tarnicę), zejść z powrotem do Wołosatego. Zdecydowanie polecam, bo spacer otwartymi terenami trwa na tym szlaku wyjątkowo długo, co pozwala cieszyć się niepowtarzalnym charakterem tych gór. Niestety nie ma krótkiego i łatwego sposobu, by na te szczyty wejść. Najprostszy wariant prowadzący czerwonym szlakiem na Rozsypaniec przez Przełęcz Bukowską zajmuje według map niemal trzy godziny. Dlatego podejmując już trud wędrówki, warto po prostu znaleźć czas, by przejść całą, wspomnianą wcześniej pętlę.
Niektórzy sugerują, że w Bieszczady jedzie się raz, a potem już tylko wraca. Kto był, ten pewnie potwierdzi, że jest w tej krainie coś magicznego, co trudno czasami nawet opisać. Proponowane wycieczki, to szlaki naprawdę dla każdego. Mało jest miejsc w polskich górach, w których tak szybko, (bo niekiedy w godzinę), da się wyjść na jakiś widokowy szczyt. Oczywiście wytrawni piechurzy mogą tworzyć „pętelki”, przedłużać trasy łącząc kilka z podanych połonin, ale już sam spacer po grzbiecie jednej z nich potrafi odmienić człowieka. Co prawda trasy dosyć ostro pną się do góry, a podejścia potrafią dać w kość, ale wszystko to wynagradza szum traw na połoninach, wiatr we włosach i bezkresna pustka dookoła. Może tak wygląda wolność?
Komentarze