Temat Schronisk górskich jest ostatnio „modnym tematem”, dużo się mówi, dużo pisze, powstają rankingi… Jeszcze kilka lat temu do schronisk ciągnęli tylko Ci, którzy naprawdę chcieli poobcować z górami, kontemplować się ciszą. Natomiast teraz mam wrażenie, że ludzie oczekują od schroniska, aby było niczym ekskluzywny hotel z widokiem na góry a nie po prostu bazą wypadową w góry, miejscem gdzie można się przespać po trudach górskiej wyprawy.
Dla mnie jednak pobyt w schronisku to cały czas oderwanie się od rzeczywistości, czas na rozmowę, na wsłuchanie się w ciszę, bo jak napisał Tomasz Fojgt: „Największe cuda dzieją się w ciszy...".
Miałam szczęście odwiedzić wszystkie tatrzańskie schroniska, najpierw tylko z mężem a potem kolejna runda z dziećmi.
Chcę przedstawić swoją recenzję Schroniska Ornak jako Schroniska - przystani również dla Rodziny z dzieciakami.
Jest październik, jak co roku o tej porze wyruszamy w góry – spakowane plecaki, zrobione plany, pogoda zamówiona:-) Tym razem nocujemy w Ornaku.
Nocleg trzeba zamówić sobie nawet z kilkumiesięcznym wyprzedzeniem, jeśli chcemy załapać się na weekend, bo wtedy wiadomo oblężenie większe. Jeśli chcemy nocleg w środku tygodnia bez weekendu, szanse na wolny pokój są dużo większe. My zamawialiśmy w marcu na październik pokój 4 osobowy.
Schronisko położone jest bardzo ładnie - znajdujące się na Małej Polance Ornaczańskiej w górnej części Doliny Kościeliskiej w Tatrach Zachodnich na wysokości 1100 m n.p.m., na terenie należącym dawniej do Hali Ornak. Dojście do niego nie sprawi problemu nikomu - my wychodzimy po południu około 14-tej i na miejsce docieramy około 17-tej.
Jak już wejdziemy do schroniska po prawej stronie ukazuje nam się gablotka z gadżetami typu: koszulki, chusty, czapki. Są to bardzo fajne, klimatyczne rzeczy – dobrej jakości, kupiłam koszulkę i jest ok :-).
Pani w recepcji bardzo miła, pomocna, jesteśmy dość szybko obsłużeni, mimo, że Pani przyjmuje zamówienia na posiłki, obsługuje bufet, sprzedaje wspomniane koszulki i jest jednocześnie odpowiedzialna za rezerwacje pokoi.
Pokój mamy na piętrze, schludny, czysty z piętrowymi łóżkami. Nie jest może specjalnie duży, ale jest tam wszystko czego potrzeba – łóżka, regał na ubrania i jedzenie, stolik i dwa krzesła no i wystarczająco dużo miejsca na podłodze, żeby rozłożyć mapę.
Schronisko jest czyste i klimatyczne - szczególnie piękna jest część wypoczynkowa na piętrze z dostępem do mini biblioteczki i gier planszowych z pięknymi drewnianymi stołami i ławami oraz wyjściem na taras skąd rozciąga się widok na Błyszcz.
Uroku dodają zdjęcia i drewniane narty, rakiety na ścianach.
Łazienki są czyste, prąd standardowo na korytarzu, wrzątek dostępny w jadalni koło bufetu. Do dyspozycji turystów w podziemiach schroniska znajduje się kuchnia turystyczna oraz suszarnia na mokrą odzież. Tutaj też znajdują się łazienki z natryskami.
Jadalnia jest równie klimatyczna jak część wypoczynkowa na pięterku.
Urokliwe stare drewniane ściany, stoły i ławy wywołują miłe uczucie odprężenia, spokoju, dodatkowo smaku dodają wrzosy w glinianych zielonych dzbankach na stołach i duża mapa Doliny Kościeliskiej na ścianie.
Jedzenie dobre, choć mam wrażenie dość drogie, szarlotka smakuje dobrze w każdym schronisku, choć tutaj akurat nie do końca przypadła do gustu moim chłopcom (7 i 10 lat), bo trafiały się łuski od jabłek :-)
Schronisko jest dobrą bazą wypadową na Ornak, Siwą Przełęcz, Starorobociański Wierch, Czerwony Wierchy i oczywiście trzeba zaliczyć wycieczkę do Smreczyńskiego Stawu. My proponujemy też przejście Iwaniacką Przełęczą do Doliny Chochołowskiej i przedłużenie wyprawy o nocleg w kolejnym schronisku i skosztowanie Chochołowskiego przysmaku…
Komentarze