Korzystając z pięknej pogody pojechałam rowerem na Kotlinę. Wybrałam jednak dłuższa trasę, od strony Krobicy. Po pół godzinie byłam u stóp Góry Zamkowej i mogłam obejrzeć ruiny schroniska Kesselschloss.
O świetności tego miejsca w latach 20 i 30 XX w. świadczą stare pożółkłe widokówki, których mnóstwo można znaleźć na stronach internetowych. Ciekawym zbiorem może się poszczycić strona gminy Mirsk oraz portal dolny-slask.org.pl Tam też znalazło się sporo ciekawostek związanych z schroniskiem. Warto tam zajrzeć, przeczytać, obejrzeć i porównać z moimi zdjęciami.
Przygnębiające, prawda? Wystarczyło 35 lat, by cuda niemieckiej architektury zniknęły z powierzchni ziemi. Przez jakiś czas kręcili się tam różni poszukiwacze skarbów, a miejscowi sporo mieli by o tym do powiedzenia. Teraz odbywają się tam już tylko rzadkie ogniska oraz ćwiczenia straży pożarnej ( chyba rok temu obserwowałam z Kufla takie niezwykłe poruszenie)
Pomijając posępność ruin, przyznać trzeba, że aleja prezentuje się pięknie w jesiennej szacie.
Z okien schroniska tyruści podziwiali rozległa panoramę Pogórza Izerskiego i te można nadal obejrzeć z polany nieopodal ruin. Więcej można znaleźć na blogu: Kobiece rozmówki przy herbacie i na rowerze
Komentarze