Jakie jedzenie zabrać ze sobą na wycieczkę w góry z dzieckiem?
Najprościej z najmniejszymi bąblami…. Pierś mamy z zawsze świeżym jedzonkiem, gotowym do podania to najprostsze rozwiązanie. A potem robi się trudniej.
Nasza Marta zrezygnowała z piersi w dzień jak miała 8 miesięcy. I pojawił się dylemat jak rozwiązać temat żywienia podczas całodniowych wycieczek.
Pakowaliśmy więc w butelkę odmierzoną porcję kaszki i zabieraliśmy termos z wrzątkiem. Potem do jadłospisu włączyliśmy jeszcze zupy, które zabieraliśmy na szlak w termosie (czyli 2 termosy – jeden z wrzątkiem,drugi z zupą) oraz słoiczkowe deserki. Jeśli Wasze maluchy jadają obiadki ze słoiczków zaplanujcie trasę z międzylądowaniem w schronisku – nie powinniście mieć problemów z podgrzaniem obiadku w kuchni. W ramach kolejnego rozszerzania diety zaczęliśmy pakować ze sobą również jogurty i świeże owoce. Aż w końcu nastał czas kanapkowy i wszystko stało się prostsze.
Teraz na wycieczkę zabieramy ze sobą kanapki, kabanosy, jogurty, owoce, pomidorki koktajlowe i oczywiście ulubione słodycze. Można zabrać usmażoną pierś z kurczaka. Jeśli na kilka dni "wprowadzamy się" w góry idąc od schroniska do schroniska maksymalnie upraszczamy sytuację - pakujemy krojony chleb i pasztety.
Z bomb kalorycznych pakujemy czekolady, ciastka i mleczka skondensowane w tubce (wiemy, są zdrowsze produkty). Ponadto Marta w swoim plecaku ma spakowane cukierki – żujki, które nazywamy lembasami :) Marta mówi „poproszę energię”, zjada żelka lub mentosa i z nowymi siłami rusza dalej :)
Opróżnianie wałówki zaczynamy od jogurtu, żeby skrócić czas poza lodówką. Do picia herbata w termosie i woda. Jeśli trasa wiedzie przez schronisko jemy w nim obiad.
Nie zapomnijcie, że śmieci po każdej uczcie zabieramy ze sobą.
Komentarze