Przedstawiam Wam recenzję jednego z najlepiej ocenianych softshelli dostępnych na polskim rynku. Mowa o kurtce Marmot ROM Jacket, dostarczonej do naszej redakcji przez firmę Raven. W Internecie można znaleźć informację, że jest to jeden z tych modeli, które z uwagi na doskonałą konstrukcję nigdy się nie starzeją. Czy to prawda? Odpowiedzi na to pytanie szukałem podczas intensywnego, lutowego rajdu w Beskid Niski.
Specyfikacja producenta
Na sam początek zobaczcie, co o softshellu mówi jego producent.
- Dopasowany do sylwetki krój Athletic Fit;
- Główne partie ciała wyposażone w membranę Gore Windstopper®, zapewniającą fantastyczną ochronę przed wiatrem;
- Panele wykonane z zapewniającego wysoką oddychalność materiału softshellowego Marmot M2 Softshell®;
- Dół kurtki regulowany za pomocą ściągacza ze stoperem;
- Mankiety dopasowywane dzięki wytrzymałym rzepom Velcro®;
- Dwie kieszenie boczne z zamkami; Kieszeń na piersi z suwakiem; Kieszeń wewnętrzna z zamkiem;
- Integralny kaptur z regulacją;
- Krój Angel-Wing Movement™ pozwala na nieskrępowane ruchy;
Materiał i wykonanie
Marmot zdążył przyzwyczaić nas do absolutnie najwyższej jakości wykonania swoich kurtek. Nie inaczej jest w przypadku ROM Jacket. Softshell jest bardzo lekki (waga kuchenna pokazuje 470g) i wiotki, ale już na pierwszy rzut oka można zauważyć dbałość o detale. Podsumowując - 100% precyzji bez żadnej skazy. Dostępnych jest wiele wersji kolorystycznych, ja zdecydowałem się na stonowany steel onyx.
Zgodnie z tym, co pisze producent - zastosowano dwa rodzaje materiału - Softshell M2 i Gore Windstopper. Po trzech dniach przeciskania się przez gałęzie i przewracania w śnieg nie stwierdziłem żadnych uszkodzeń ani zaciągnięć. Jedynym słabym punktem okazała się wewnętrzna siateczka, która ucierpiała lekko w starciu z... wystającym drutem od suszarki do prania. Pomimo jasnego koloru, brud z rozmarzających drzew i ciapa z asfaltowych dojściówek nie spowodowały żadnych plam (a na trasie nie wyglądało to wcale obiecująco :)). Po pierwszym praniu wszyscy są cali i zdrowi.
Krój
Wybrałem dla siebie rozmiar M (przy wzroście 178), obawiałem się przy tym, że kurtka w atletycznym kroju będzie na mnie za mała. Okazało się jednak, że rozmiarówka wcale nie jest taka ciasna. Softshell pasuje na mnie bardzo dobrze, nie jest też zbyt ściśle dopasowany, pozwala więc na dołożenie dodatkowych warstw odzieży. Bez obaw mogą nosić go posiadacze większego brzucha, bo na dole pozostaje sporo przestrzeni. Na chudszych nie wygląda przy tym niezgrabnie.
Angel-Wing Movement™ rzeczywiście daje sporą swobodę ruchów, choć nie odczułem tego na tyle mocno, aby wymieniać to jako istotną zaletę. Materiał pod pachami jest elastyczny i w żaden sposób nie blokuje poruszania ramionami.
Ściągacze ze stoperem działają bezbłędnie. Nadmiar sznurka chowa się w kieszeni/kołnierzu i nie dynda na boki. Mankiety też dają się łatwo regulować, rzep jest wysokiej jakości i nie czepia się wszystkiego dookoła.
Kołnierz ma dość ciekawą konstrukcję, można go postawić do góry - by uchronić przed wiatrem twarz - lub wywinąć w dół. Wywinięty kołnierz pewnie nie każdemu przypadnie do gustu, ale jak dla mnie – wygląda nie najgorzej i jest dość wygodny. Kaptur jest dopełnieniem kołnierza i posiada niewielki usztywniany daszek. Niestety taka osobliwa konstrukcja górnej części kurtki ma jedną poważną wadę dla mnie, jako dla osoby noszącej okulary. Wilgoć z oddechu i potu lubi gromadzić się pod daszkiem i bardzo szybko prowadzi do parowania szkieł. No ale to kwestia dość niszowa.
Warto jeszcze wspomnieć o kieszeniach – trzech zewnętrznych i jednej wewnętrznej. Są one dobrze uszczelnione i można w awaryjnej sytuacji schować w nich ręce. Zauważyłem w nich dość zaskakującą rzecz - można dostać się przez nie do podszewki kurtki. Po prostu nie są do końca zaszyte od góry. Ma to dwie konsekwencje - po pierwsze umożliwia zagrzanie pod softshellem małej butelki z piciem, która normalnie nie zmieściłaby się do kieszeni, a po drugie - powoduje gubienie drobnych, które później cudownie odnajdują się gdzieś przy praniu :-).
Komfort termiczny
Marmot ROM Jacket wykorzystuje softshell typu M2 (w specyfikacji czytamy: warunki umiarkowane i zimne, niższa wilgotność, mniej intensywne wysiłki tlenowe Priorytety w kolejności: 1. Wiatroszczelność 2. Oddychalność 3. Wodoodporność 4. Ochrona termoizolacyjna 5. Trwałość 6. Elastyczność). Nie jest więc raczej przeznaczony na srogą zimę. Sam z siebie nie grzeje, wymaga więc na mrozie dodatkowych warstw (które doskonale się pod nim mieszczą).
Przed wyjazdem w góry przetestowałem komfort w mieście, w temperaturze około -5 stopni. W połączeniu z polarem 280g nie odczułem w ogóle zimna, nawet w bezruchu (ostrzegam jednak, że należę do osobników zimnolubnych). Upewniony co do słuszności tej konfiguracji ubrałem ją w Beskid, w bardzo podobne warunki. W pierwszy dzień mieliśmy niezły ziąb i wiatr, zwłaszcza późnym wieczorem, w trzeci zaś – odwilż i plusową aurę.
Na silnym, mroźnym wietrze softshell poradził sobie doskonale. Nie znoszę ubierania się w zimę na cebulę, miałem więc ogromne powody do zadowolenia. Podchodząc jednym susem na Kozie Żebro (kto był ten wie, jak można się tam zmęczyć w głębszym śniegu) okazało się, że nadmiar ciepła jest bardzo sprawnie odprowadzany na zewnątrz. W ostatni, cieplejszy dzień było mi już mniej wygodnie, polar pod kurtką okazał się za gruby na te warunki. Niemniej jednak był to zaledwie lekki dyskomfort, z którym doskonale radziły sobie wysokie parametry oddychalności.
Materiał okazał się także wodoodporny, nie straszna była mu plucha i wpadanie rękawami w mokry śnieg. Nie było okazji na przetestowanie go w pełnym deszczu - na to jeszcze przyjdzie czas na wiosnę.
Po całym wyjeździe materiał miał niestety lekko nieprzyjemny zapach, jednak odnoszę wrażenie, że to "zapach nowości" zmieszał się nieco z odprowadzaną od ciała wilgocią – zwłaszcza na wyciskającym siódme poty podejściu na "nieprzedeptaną" Lackową. Po pierwszym praniu wszystko wróciło do normy.
Wrażenia?
Wrażenia podsumuję jednym słowem – rewelacja! Nie pamiętam, kiedy w zimie chodziło mi się równie komfortowo – i to w tak dużej rozpiętości temperatur. ROM Jacket z pewnością wyprzedza wszystkie softshelle, które dotychczas miałem. I już jestem ciekaw, jak spisze się w lato w Tatrach, bo ma ku temu wielki potencjał.
Komentarze