Czarna Cisa – górska rzeka wciśnięta pomiędzy dwa najwyższe pasma Karpat Wschodnich – Czarnohorę oraz Świdowiec, tworzy piękną dolinę, przez którą biegnie fascynująca linia kolejowa. Jej fragment ( Kwasy – Jaremcze ) mam przyjemność przedstawić Wam na łamach bloga.
W pociągu swojski smrodek – zmęczeni ludzie wracają z targu, niektórzy też wiozą w koszach grzyby oraz borówki. Swój ciężki byt, mieszkańcy Karpat starają się poprawić poprzez zbiór a następnie sprzedaż tego co dać może przyroda.
Zachwyca mnie klimat wschodu – nie tylko wysokie połoniny, ale i to co leży w dolinach – prawdziwy, surowy świat…
Niespodziewanie znalazłem się przy jedynym otwartym w całym pociągu oknie. Podróżni siedzący tu do tej pory, wysiedli w Worochcie. Do mnie zaś podszedł konduktor składu i widząc wcześniej aparat w moich rękach, zaproponował bym zajął zwolnione miejsce i w lepszych warunkach podziwiał świat…
…Jednak nie zostałem tam na długo gdyż po przeciwnej stronie widoki pojawiły się nieprzeciętne, choć szyba była chyba najbrudniejsza w całym wagonie.
Jedyne czyste okno w pociągu znajdowało się tam gdzie siedział konduktor. Gdy nadszedł czas kontroli biletów, skorzystałem z okazji i zająłem na chwilę miejsce by zrobić kilka niepowtarzalnych jak dla mnie fotografii.
Tym czasem zbliżam się do Jaremczego – miasteczka turystycznego, zwanego przed wojną perłą Karpat. W latach międzywojennych z powodzeniem konkurowało z Krynicą oraz Zakopanem o względy turystów. Most po którym jedzie pociąg ma 28 m wysokości i nosi polskie korzenie. Zbudowany w latach 1894–96 pod okiem polskiego inżyniera Stanisława Kosińskiego, posiadał największa w ówczesnej Europie rozpiętość łuku głównego (65 m). Był wzorem dla budownictwa alpejskich linii kolejowych. Niestety został zniszczony podczas I wojny światowej
Wysiadam na dworcu i kieruję się w stronę kasy. Muszę dowiedzieć się czy odchodzi stąd nocny pociąg do Lwowa. Zapada zmrok, ludzie drzemią na ławkach – kasjerka mówi że elektriczka do Lwowa odjedzie o 3:15. Mam więc kilka godzin na odpoczynek. Przygoda z Ukrainą kończy się jednak wierzę że nie na zawsze. Następnego dnia w południe, jestem w Polsce. Pełen nadziei czekam na następny raz…
Tekst zdjęcia oraz film: Tomasz Gołkowski
Komentarze