W Polsce zimno i góry są głównie dla tych, co zakładają narty, więc my przesyłamy wam kilka ciepłych słów ze słonecznych gór w Australii.
Góry Australii to prawie oksymoron. Jest tego jak na lekarstwo. Można jechać 3000 kilometrów i ledwo zobaczyć wzniesienie. Pagórki byśmy to nazwali, tu to prawie góry. Poruszamy się właśnie po Zachodniej Australii, największym stanie tego pięknego i ogromnego kraju. Stolicą WA (Western Australii) jest Perth i jednocześnie pewną granicą krajobrazową. Na północ, głównie pustynia, ogromne tereny ogrodzone, pełne bydła, na południe ogromne lasy i O! Góry!
Ludzie są tak nieprzywykli do chodzenia po górach, że w rozmowach z Australijczykami czuć prawie niechęć do wspinania. To jest naród wody, oceanu czy rzek jakie przepływają główne miasta tego kraju. Każdy serfuje, albo serfował, pływa, albo żegluje. Chodzenie po górach raczej zastępuje się tu bushwalkingiem czyli chodzeniem po buszu, który jest wszędzie.
Kiedy więc docieramy do najstarszych gór świata i pierwszych, jakie widzimy od pół roku podróży jesteśmy nieźle podekscytowani. Góry Stirling Range może i są niższe niż Tatry, ale dzięki płaskości jaka je otacza robią nie mniejsze wrażenie.
To co jest tu inne i niesamowite w stosunku do polskich gór to ta tajemnicza przyroda, która nas otacza. Tu kwiatek, tam ptaszek i wszystko nieznanej nazwy. Góry te są pełne roślin, które nie istnieją, nigdzie indziej na świecie, więc uważamy na każdy krok, żeby niczego nie podeptać. Uważamy na każdy krok również, ze względu na wszędobylskie jaszczurki. Mimo, że nie są jadowite, to ich pokaźne rozmiary, albo agresywne uplamienie raczej nie zachęcają do wszczynania z nimi potyczki. Słyszeliśmy tu dziesiątki umykające w krzaki przed naszymi cieniami, widzieliśmy 4 o rozmiarach ok. 1 metra i wiele całkiem małych po 10 cm.
Wszystkie szlaki w Australii są zaklasyfikowane do jednego z sześciu stopni trudności. To, na co patrzymy jest 4ką lub 5tką. Szlak na najwyższą górę tego pasma Bluff Knoll jest poziomu 4, i zajmuje nam 1.5h dotarcie na szczyt na wysokość 1095 m. Porównując do innych gór w jakich byliśmy to jest to raczej szlak prosto-łatwy, dobrze przygotowany nawet do marszu z dziećmi. Większość szlaku to schody, albo dobrze przygotowane kamienie, a mimo to nieźle pocimy się wychodząc na górę.
Poza tym satysfakcja jest, bo po pierwsze w końcu zaczęliśmy zdobywać koronę Australii, po drugie widok z góry jest bardziej niż niesamowity. Stąd dopiero można zobaczyć płaskość Australii. Przed nami kilka gór, tego samego pasma, kilka sąsiadującego, a później jak wzrokiem sięgnąć nic. Płaskie jak stół farmy, jeziora, ocean, nic co mogłoby kwestionować wysokość na której jesteśmy.
Więcej australijskich gór już niedługo, jak wyniesiemy się z Zachodniej Australii i przeniesiemy na wschodnie wybrzeże.
Komentarze