Autor: 

Krótkie wyprawy na Wschodnim Szlaku Rowerowym Green Velo na Suwalszczyźnie i w Świętokrzyskiem nie wystarczyły by zaspokoić ciekawość na temat prawdopodobnie najsłynniejszego przedsięwzięcia w polskiej turystyce ostatnich lata. By wyrobić sobie własną opinię na temat inwestycji pojechałem na Podkarpacie, gdzie szlak Green Velo wyznaczał mi trasę przez kilkanaście dni. Na początek - trzy dni z Przemyśla do Rzeszowa, czyli najbardziej górzysty odcinek prowadzący po Pogórzu Przemyskim i Pogórzu Dynowskim.

Droga rowerowa wybudowana wzdłuż Sanu, przerzucona przez rzekę pieszo-rowerowa kładka w Przemyślu i położone tuż przy kładce miejsce obsługi rowerzystów robią przyjazne wrażenie na początek. W miejskiej informacji turystycznej w Przemyślu odbieram pakiet darmowych przewodników i map. Idea "roboczych" map w postaci dużego, nieskładanego arkusza jest świetna - zetknęliśmy się z nimi już przy wyjeździe na świętokrzyską część Green Velo. Przemyśl żegnam z żalem, choć wiem, że podczas kolejnego zaplanowanego wyjazdu - na nadgraniczny odcinek Green Velo - odwiedzę to piękne miasto ponownie.

Autor: 
Znaki Green Velo nad Sanem w Przemyślu
Drogowskaz Green Velo w Przemyślu. Fot. Szymon Nitka, Znajkraj

Przeglądając przed wyjazdem trasę Green Velo w Podkarpackiem zauważyłem, że znakowana rowerowa trasa omija kilka atrakcyjnych miejsc położonych w pobliżu jego przebiegu. Zamek w Krasiczynie i cerkiew w Uluczu to te najbardziej znane z nich - natychmiast dodałem je do mojej marszruty, zastanawiając się jednak, dlaczego Green Velo do niech nie prowadzi? Do Krasiczyna biegnie dość uczęszczana, choć jeszcze nie niebezpieczna, droga wojewódzka - ideą Green Velo jest nie prowadzić rowerzystów takimi trasami. Jednak leżący na uboczu Ulucz jest dość przyjemnie osiągalny, w dodatku wydłuża trasę o przejazd całkiem atrakcyjnym fragmentem doliny Sanu i przynajmniej dwa dodatkowe ciekawe miejsca.

Autor: 
Dziedziniec zamku w Krasiczynie. Fot. Szymon Nitka, Znajkraj
Na zamku w Krasiczynie. Fot. Szymon Nitka, Znajkraj

Większość przebiegu szlaku Green Velo po Pogórzu Przemyskim to przyjemnie pofałdowane tereny przez niewielkie wsie i wiele kilometrów spędzonych w dolinie Sanu. Za Krasiczynem wróciłem na właściwą trasę - wkrótce okaże się, że to bardzo mało popularne turystycznie regiony. Jadąć rowerem z sakwami często będzie budził zainteresowanie mieszkańców. A przecież to wymarzone okolice na rower! Nowych, wybudowanych przy okazji Green Velo, dróg rowerowych jest bardzo niewiele, ale też należy uczciwie powiedzieć, że ich budowa tutaj nie zawsze byłaby konieczna. Większość kilometrów pokonuję po pustych, lokalnych asfaltach, nieniepokojony przez samochodowy ruch. I warto wiedzieć - czasem trzeba się nieźle powspinać, choć nigdy nie trwa to przesadnie długo.

Autor: 
San płynący przez Pogórze Przemyskie. Fot. Szymon Nitka, Znajkraj
San i Pogórze Przemyskie. Fot. Szymon Nitka, Znajkraj

Na jednym z mijanych rowerowych oznakowań dostrzegam napis "Dolina Sanu" - okazuje się, że to szlak utworzony i wyznakowany przez Związek Gmin Turystycznych Pogórza Dynowskiego. Nie biegnie jednak wyłącznie wzdłuż rzeki od źródeł do ujścia, ale krąży po okolicznych gminach należących do związku. I choć nie jest to ta idealna forma nadrzecznej trasy, to na pewno może stać się inspiracją do spędzenia w tej okolicy kilku fajnych rowerowych dni. Mapę szlaku Dolina Sanu i jej opis prezentuje strona internetowa związku. Aż się prosi, by wzdłuż doliny Sanu poprowadzić długodystansowy szlak rowerowy z prawdziwego zdarzenia. Nie tylko wyznakowany, ale prowadzący także po nowych drogach rowerowych przez niedostępne dotychczas nadrzeczne, cenne przyrodniczo tereny musiałby być przebojem rowerowych biur podróży. Małopolska ma już swoją nową Wiślaną Trasą Rowerową, a Podkarpacie - jestem pewien - podbijałoby serca rowerowych turystów w Europie rowerową doliną Sanu.

Autor: 
Remontowana cerkiew w Piątkowej. Fot. Szymon Nitka, Znajkraj
Remontowana cerkiew w Piątkowej. Fot. Szymon Nitka, Znajkraj

Jednym z najpiękniejszych, najbardziej klimatycznych miejsc na mojej trasie była przecudna cerkiew św. Dymitra w Piątkowej. Na co jednak uniwersalne piękno i ponadwiekowa klasa około 300-letniej, nieczęstej w Polsce trójdzielnej kopułowej konstrukcji, skoro wykonawca remontu (!) wiesza w jej centralnym miejscu baner ze swoją reklamą? Wstydź się, panie Buliński z Jarosławia. I choć w zarośnięty po pas cmentarz trudno się zagłębić z obawy przed żmijami, miejsce mnie zupełnie zachwyca. Bardzo żal, że taki piękny obiekt stoi nieużywany od II wojny światowej. Obok cerkwi w Uluczu właśnie cerkiew w Piątkowej była dla mnie najciekawszym miejscem kilkudniowego pobytu na Podkarpaciu. Z tym cmentarzem, starą kamienną bramą, starym krzyżem opartym o drzewo, a nawet koniecznością pokonania niewielkiego brodu... Piękne miejsce koniecznie do zobaczenia.

Autor: 
Cerkiew św. Dymitra w Uluczu. Fot. Szymon Nitka, Znajkraj
Cerkiew św. Dymitra w Uluczu. Fot. Szymon Nitka, Znajkraj

Cerkiew Wniebowstąpienia Pańskiego w Uluczu do której trafia się chwilę później po pokonaniu sporego podejścia była długo uważana za najstarszą drewnianą cerkiew na terenie Polsce. Dopiero ostatnie badania drewna z którego została wykonana odmłodziły ją o 100 lat. Dookoła widać jeszcze wyraźnie ślady dawnych murów obronnych, którymi była otoczona cerkiew. Istniały także dwie wieże, z których jedna spłonęła, a druga nie przetrwała powojennych "porządków". A z burzliwych powojennych czasów walk Wojska Polskiego z oddziałami UPA, których bazę stanowił Ulucz, ocalały do dziś tylko cerkiew i jedno gospodarstwo. Mieszkańców nieistniejącej wsi wspominają jeszcze groby cmentarza otaczającego cerkiew, wciąż dekorowane żółto-niebieskimi wstążkami.

Autor: 
Green Velo na Podkarpaciu. Fot. Szymon Nitka, Znajkraj
Green Velo na Podkarpaciu. Fot. Szymon Nitka, Znajkraj

Najefektowniejszy, najprzyjemniejszy odcinek tego fragmentu podkarpackiego Green Velo pojawia się zaraz za Dynowem. Na malowniczo kręcącej trasie po wzgórzach nad Futomą aparat sam uruchamia migawkę. Choć niestety, mimo włożonego wkładu w nową, szutrową nawierzchnię, odcinek ten obnaża brak wyobraźni budowniczych szlaku i polskie realia. Na rowerowej trasie już teraz tworzą się koleiny i wyżłobienia, a raczej tworzą je pojazdy, którym w żaden sposób nie ograniczono tutaj dostępu. Mimo pozornego położenia na uboczu na niedługim odcinku w krótkich odstępach czasu mija mnie kilka samochodów i motocyklista - może nowa nawierzchnia okazała się atrakcyjnym skrótem pomiędzy miejscowościami? Dziś jeszcze przeciętny rowerowy turysta może czuć się tu w miarę komfortowo, choć momentami, na tych niektórych szutrowych odcinkach, na miejscu rodzica z dzieckiem w przyczepce obawiałbym się o odrywające się od nawierzchni kamienie.

Autor: 
Ratusz przy rynku w Rzeszowie. Fot. Szymon Nitka, Znajkraj
Ratusz przy rynku w Rzeszowie. Fot. Szymon Nitka, Znajkraj

Nazwać jedynie sympatycznym nie można za to rzeszowskiego rynku. Ten jest... przepiękny. Pod względem spójności architektury, stanu budynków, estetyki restauracyjnych i kawiarnianych ogródków i panującej atmosfery porównałbym go bez wahania do naszego Długiego Targu w Gdańsku czy bardzo niezwykłego rynku w Sandomierzu. Pełnię miejskiej klasy nadaje rynkowi oryginalny ratusz, będący siedzibą miejskiego magistratu. A gdyby iść dalej i ustanowić rynek parkiem kulturowym i ujednolicić gastronomiczne szyldy? Podobnie jak w Przemyślu, cieszę się na myśl że przed kolejnym podkarpackim rowerowaniem będę miał okazję ponownie tu zajrzeć. Choćby po to, by zwiedzić prowadzącą pod płytą rynku podziemną trasę turystyczną.

Autor: 
Malownicza trasa Green Velo za Dynowem. Fot. Szymon Nitka, Znajkraj
Malownicza trasa Green Velo za Dynowem. Fot. Szymon Nitka, Znajkraj

Chyba nie ma w Polsce rowerzysty, który nie słyszał o Green Velo. Do świadomości miłośników rowerów Green Velo docierało albo dzięki milionowym nakładom na promocję, albo trafiając na internetowy "hejt" - czyli po prostu zawiedzione oczekiwania rowerzystów, w których wspomniana promocja rozbudziła oczekiwania innego produktu. Rzeczywiście, trzeba to uczciwie dzisiaj powiedzieć, że dzisiejsze Green Velo jednak różni się rowerowych szlaków w Europie. Więc nawet jeśli forma Green Velo nie jest na tym najwyższym europejskim poziomie, nawet jeśli nie zawsze można jechać we dwoje obok siebie i wygodnie rozmawiać z partnerem, nawet jeśli czasem ręce opadają na widok napotkanych infrastrukturalnych kuriozów, to wciąż jest tu ciekawie i zajmująco, a bez wątpienia spokojniej i bezpieczniej niż w innych regionach. Z wygodnym dojazdem pociągiem, we wciąż mało popularnych przedbieszczadzkich pogórzach, w pełnych treści i nie zawsze oczywistych miejscach Wasz rowerowy wypad na podkarpackie Green Velo na pewno też będzie udany.

Na stronach Znajkraj znajdziecie więcej wspomnień, zdjęć i propozycji spędzenia Waszego pobytu na Green Velo w Podkarpackiem.

Zachęcam też do śledzenia nas na Facebooku i na Instagramie - mamy już ponad 30 tysięcy obserwatorów! :-)

Szymon Nitka
Znajkraj


Partnerami Znajkraj są Fjord Nansen ,Yeti, Sport Arsenal i Bird Service.

Wczytuję...
Wczytuję...

Czy wiesz, że...

W portalu Góry i Ludzie również Ty możesz zostać autorem artykułów, które przeczytają tysiące Internautów! Już dziś zarejestruj się i zacznij bezpłatnie dodawać swoje treści. To doskonała reklama dla Ciebie i Twoich górskich dokonań. Więcej informacji znajdziesz tutaj.

Dodaj własny artykuł

Już dziś zarejestruj się i dodawaj własne artykuły dla tysięcy czytelników portalu!

Chcę zostać autorem!

Wczytuję...